Rozdział 86

499 41 2
                                    

Dymitr:

Dziś miała wrócić. Za kilka godzin znów ją zobaczę. To dziwne, że nie widzę ją tak krótko a tak za nią tęsknie. Wcześniej czas rozłąki trwał dłużej, ale mimo to da się to odczuć.

Gdy poszedłem zdać raport po swojej warcie, w pomieszczeniu wszyscy strażnicy byli zdenerwowani. Podszedłem do jednego.

- Co się dzieje?

- Przyjazd córki króla się opóźnia.

- Opóźnia?- spytałem zaskoczony.

- Tak, pół godziny temu ktoś pojechał to sprawdzić i czekamy.

- Czemu do nich nie zadzwonicie?

- Zrobiliśmy tak, ale nikt nie odbiera.

Nie odbiera. Oby nic się nie wydarzyło i by była cała. Nagle zadzwonił telefon. Jeden ze strażnik go odebrał i zaczął słuchać.

- Tak.....Straty?......Jak to możliwe?- podniósł głos.- Rozumiem sprowadźcie ich na dwór, musimy wiedzieć co się wydarzyło.- po czym się rozłączył.

Nic nie mówiąc wszedł do gabinetu Hansa. Nie chciałem stąd wychodzić więc czekałem. Strażnik strasznie długo tam siedział. Gdy wreszcie wyszedł z Hansem.

- Powiadomcie lekarzy, że przyjadą rani.

- A księżniczka?- spytał ktoś.

- O tym porozmawiamy gdy przyjadą z rannymi.

Jeśli dopiero wtedy to by oznaczało...Nie to niemożliwe.

Gdy przyjechali rani jako pierwszy poszedłem do Powella. Na szczęście nie wyglądał najgorzej i był przytomny.

- Co się tam stało? Co z nią?

- Wyjaśnię gdy przyjdzie Hans.

I jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł strażnik Hans.

- Jak się czujesz?- spytał Hans.

- Nie najgorzej.

- Możesz powiedzieć co się wydarzyło?

- Oczywiście.

Zaczął opowiadać. A ja starałem zachować kamienną twarz chociaż w środku nie mogłem tego przeżyć.


Caroline:


Gdy usłyszałam co się wydarzyło. Nie mogłam w to uwierzyć. I wtedy przypomniało mi się to co mówiła mi Nicole przed wyjazdem i list który mi dała. Szłam korytarzem po czym weszłam do środka.

- Chcę się zobaczyć z królem.- powiedziałam kobiecie za biurkiem.

- Król jest zajęty.

- To ma związek z jego córką.

Gdy to powiedziałam poszła do gabinetu coś tam powiedział, po czym kazała mi wejść do środka.

Gdy weszłam pokłoniłam się królowi.

- Powiedziano, że wiesz coś o mojej córce.

- Tak, Wasza Wysokość. Przed moim powrotem na dwór. Nicole kazała mi to przekazać w razie gdyby coś się wydarzyło.

Po czym podałam mu kopertę.

- Co to?

- Nie wiem Wasza Wysokość. Miał to tylko dać.

Następnie wyszłam, lecz przed opuszczeniem pokoju usłyszałam "Dziękuję" z ust króla.

Życie potrafi zaskoczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz