D z i e ł o s z t u k i

649 59 37
                                    

Ciągnie mnie i ciągnie, a Tate zdaje się nie mieć końca. Wydaje się tak podekscytowany, że jest ryzyko wybuchu.

Jak dla mnie bomba.

Zatrzymuje się naprzeciwko lustra, wiszącego sobie spokojnie pośród wszystkich dzieł.

- Stań przed nim – nakazuje. Ma zaciśnięte wargi, ale przebija się przez nie niepokojący i podejrzany uśmieszek.

Robię to, co mi kazał. Widzę bladą od braku słońca dziewczynę bez makijażu, mającą rozczochrane blond włosy i heterochromię. Nie ma ochoty się uśmiechać, a nienormalne kolorystycznie oczy ma wciąż zaczerwienione od płaczu.

- Co widzisz?

- Siebie.

- Dokładnie tak – staje obok mnie. Jest wyższy o głowę, sam ma rozmazany makijaż i nieułożone włosy. Wygolona część głowy zaczyna powoli porastać gęstymi, ciemnymi włosami, a kolczyki w uchu Patricka błyszczą odbitym od lamp światłem. Płaszcz przerzucił sobie przez rękę, więc widzę dokładnie jego szczupłe ramiona. Ma granatową koszulę na krótki rękaw, zapiętą pod samą szyję oraz nieśmiertelnik z jakimś cytatem z piosenki. Zgaduję, że jest to Whatsername Green Day.

Jezusie Chrystusie, jak ja kocham tę piosenkę.

- Co „dokładnie tak"? – unoszę brew, wciąż gapiąc się w lustro. Wszyscy inni natychmiast zrobiliby sobie selfie, ale ja póki co porównuję siebie z Nicholsem.

- Mówiłem, że pokażę ci, na co uwielbiam się patrzeć, bo jest piękne. Powtórz jeszcze raz, co widzisz.

- Widzę siebie – spełniam jego polecenia jak każde grzeczne dziecko.

- A teraz sama sobie odpowiedz na pytanie, co jest piękne.

...Czystość tego lustra?

- Michael Clifford – odpowiadam z automatu. Patrick wali się ręką w czoło, zażenowany. Zaczynam rechotać.

- JESZCZE RAZ! – unosi palec. – Co jest piękne?

- Michael Clifford!

- Jeszcze raz to powiesz, a rzucę w ciebie tym lustrem – grozi i wiem, że żartuje, ale brzmi przerażająco poważnie. – Wiesz, chyba jednak jesteś głupia, więc... Więc najwyraźniej chyba ja muszę odpowiedzieć na to pytanie, bo nie mam tyle czasu, żeby wysłuchiwać, kto jest według ciebie piękny, a lista pewnie jest dłuższa, niż londyńskie metro i do tego zapisana czcionką 3! – rozwodzi się i przysuwa mnie o krok bliżej do lustra, tak, że moja i jego twarz zajmuje praktycznie całą powierzchnię. – Spójrz przed siebie. Zakładam, że widzisz blond dziewczynę z różnokolorowymi oczami i nieudolnie startym przez takiego jednego debila makijażem. Widzisz ją, prawda, Ślepoto Vincent?

- Widzę – mruczę, szturchając go łokciem w żebra za nazwanie mnie „ślepotą".

- No właśnie. A więc: na kogo uwielbiam patrzeć (i mógłbym to robić całymi godzinami) i kto jest piękny? – puszcza w eter. – Durna Ślepota Vincent!


Od godziny siedzę w kącie pokoju z Nintendo Lenny'ego i cała się trzęsę. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić, więc przechodzę bratu poziomy w Pokemonach, z którymi sam nie potrafi sobie poradzić. Zastanawiam się, jak na informację o moim małym wypadzie z Trickiem zareagowała Cindy, ale boję się sięgnąć po telefon, leżący na skraju łóżka i brzęczący w równych odstępach.

Co, jeśli to Patrick?

Co, jeśli to Cindy?

Co, jeśli to ktokolwiek?

W końcu łamię swoją wewnętrzna barierę i podnoszę się z miękkiej wykładziny, by drżącą dłonią podnieść swój telefon i zobaczyć katastrofalnie duży spam od Cindy, a także powiadomienie, że, uwaga, uwaga, Craig Tyler wysłał do mnie wiadomość na Facebooku. No i oprócz tego jest też wiadomość, że TrickySoul napisał do mnie na Twitterze.

- Od czego by tutaj... - zastanawiam się na głos. Decyduję się najpierw odpisać Cindy, która, mówiąc bardzo ogólnie i etapami, była: zszokowana, zbulwersowana, oburzona, „totalnie załamana" („totalnie" to jej nowe ulubione słowo), niezbyt przekonana do sytuacji, obojętna, rozczulona gestem Patricka, w-sumie-nie-aż-tak-sceptyczna, aż w końcu była gotowa zaakceptować jego istnienie pod warunkiem, że nasza znajomość nie wespnie się na „wyżyny niebezpieczności". Zapewniam ją, że wszystko jest w porządku, a Patrick nie jest typem amanta i nie będzie chciał mnie podrywać, bo sądzę, że jego upodobaniom odpowiada raczej żona Olivera Sykesa, a nie taka nędzna Maeby Vincent, która nieudolnie i jakże żałośnie próbuje być punk-rock, albo chociażby ostrzej się ubierać i wyglądać. On po prostu sądzi, że jestem piękna.

Przecież to nic a nic nie znaczy, prawda?

Następny w kolejce jest TrickySoul.

TrickySoul: hejka, nie przestraszyłem cie? ;w;

peteschuckle: że niby czym? ahafahafhafadhashagfafhasasha

TrickySoul: moim podrywem na idiote

peteschuckle: chciałeś mnie poderwać?

TrickySoul: moze cx

peteschuckle: czemu jesteś taki nieśmiały, co, Trick?

TrickySoul: bo mam przed soba ekran telefonu, na ktorymwyswietlasie twoja ikonka na tt, a masz na niej swoje zdjecie i przez to mam swiadomosc, z jaka istota rozmawiam i przyprawia mnie to o mdlosci

jesli mam byc szczery, rzecz jasna

a ja uwielbiam byc szczery

tylko rzadko kiedy ktokolwiek chce mnie sluchacxp

peteschuckle: ja lubię cię słuchać J masz fajny głos i ten sam gust muzyczny co ja c:

Mój palec zawisa nad przyciskiem wyślij i naprawdę się waham, czy by nie zmienić treści wiadomości?

Czy nie powinnam się pozbyć wszystkiego, co napisałam po wstawieniu tego NADZWYCZAJNEGO uśmieszku?

Ostatecznie wysyłam z nadzieją, że później nie będę sobie przez to pluła w brodę.

Czy ja nie wspięłam się właśnie na wyżyny niebezpieczności?

Ostatnią wiadomością, którą dostaję od TrickySoul jest:

TrickySoul: zabijesz mnie kiedys, bo to wszystko to klamstwa, ale w twoich ustach brzmia tak szczerze, ze az chce mi sie w nie wierzyc

Przełączając się na Facebooka widzę też, że Patrick zmienił zdjęcie profilowe, aczkolwiek pozostawił je zablokowane. Na zdjęciu jest, jak można się było spodziewać, Nichols. Ma na sobie ten sam sweter, co w galerii i wystawia język. Makijaż ma poprawiony, a włosy względnie ułożone. Myślę sobie, że jest przystojny, ale szybko spycham to spostrzeżenie na drugi plan, żeby nie przyćmiewało mi faktu, że Craig Tyler napisał do mnie wiadomość. Nerwowo przeklinam domowy Internet, że tak wolno działa w oczekiwaniu na otwarcie się Messengera. Gdy łaskawie wyświetla mi nieodebrane wiadomości, szybkim ruchem klikam na ikonkę rozmowy z Tylerem i pochłaniam wzrokiem każde słowo, które wpisały jego szczupłe palce i na które patrzyły jego błękitne gałki oczne, tak cudownie kontrastujące z ciemną czupryną.

Craig Tyler: hej, mała :* ostatnio sporo myślałem, a tonie jest u mnie normalne, ale mniejsza o to

chciałem strasznie przeprosić za tamto z emusiem

czy nie moglibyśmy na spokojnie porozmawiać w szkole? To dla mnie strasznie ważne

serio, Maebs

nie śpię przez to

That Odd GuyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz