Rozdział Dwudziesty

34K 1.9K 136
                                    

Jeden z moich ulubionych cytatów 👆👆👆👆

*****Will*****

Dziewczyny ruszyły w stronę samochodu mojej siostry. Czułem, że Rose patrzy na mnie, ale robiłem wszystko, żeby tylko tego nie odwzajemnić. Spojrzałem, więc na starca; jego wzrok podążał za nimi. Zapalił większe światło rozpraszając nieco bardziej panujący dookoła mrok.

Cholera jasna.
Nie dawałem rady, musiałem zerknąć. Tylko na chwilę.

Li była tylko odrobinę wyższa od Rose, obie szły powoli, nachylone ku sobie o czymś zawzięcie dyskutując. Nagle ni stąd, ni zowąd przyszło mi na myśl, że Rose miała naprawdę fajny tyłek.

Zamknąłem na chwilę oczy.
Dobry Boże o czym ja myślałem? Powinienem zająć się czymś pożytecznym, a nie tracić czas na coś takiego. Miałem za dużo na głowie, żeby pozwalać sobie na odpoczynek.

- Ładna. - Stwierdził staruszek.

- Tak. - Odpowiedziałem dobrze wiedząc, że miał na myśli Rose. Nie, żeby moja siostra była brzydka. Miała w sobie dużo ze mnie, a przecież najgorzej nie wyglądałem.

- Jeśli chcesz posłuchać rady doświadczonego człowieka, to mam tylko jedną.

Spojrzałem na niego z zainteresowaniem.

- Nie odpuszczaj. Jej na Tobie zależy.

Uśmiechnąłem się, dziękując za wszystko co dla nas zrobił, po czym podałem mu z wdzięcznością dłoń. Nie za radę, nie znał mnie by móc cokolwiek mi doradzić. Ale za pomoc i gościnę, które nam okazał.
Ścisnął mi rękę przytrzymując dłużej niż wypadało i wiercąc we mnie dziurę jasnymi oczami.

- Pamiętaj, że żyję dłużej na tym świecie, niż ty i wiem więcej, niż może się wydawać.

- Będę pamiętał. – Obiecałem niechętnie mając jednocześnie wielką ochotę wyrwać dłoń z jego uścisku, ale w końcu puścił ją sam. Ruszyłem do samochodu, nawet się za siebie nie oglądając. John pomachał mi przez szybę i ruszył zabierając stąd Rose i Li.
Bardzo dobrze. Zabierał je do bezpiecznego miejsca, a mi właśnie na tym tylko zależało.

Pogrążony w myślach dziwiłem się, że Sooki tylko podrzuciła Johna, a sama odjechała w siną dal. No i byłem zły. Cholernie zły na staruszka. Łatwo było mu doradzać, kiedy nie znało się całej historii. Nie rozumiał, jak dużo zależało od podejmowanych przeze mnie decyzji. Niczego nie rozumiał.

Wsiadłem do samochodu, a przed moimi oczami znów pojawiła się Natasza.

-To był całkiem dobry układ Will. - Powiedziała i uśmiechnęła się, a w jej policzkach ukazały się urocze dołeczki. - Kocham Cię, ale tak będzie najlepiej. Możesz jeszcze wybrać. Możesz pójść ze mną Will.

Zamrugałem chcąc odgonić te ponure wizje i wreszcie dziewczyna znika z pola mojego widzenia. Odpaliłem silnik.

W jednym Natasza miała rację. Wszystko zależało od moich wyborów, a ja nie zamierzałem popełnić żadnego błędu. Nie mogłem narażać nikogo więcej.
Dodałem gazu i wreszcie odjechałem w ciemną noc zostawiając za sobą wszystko, co wydarzyło się w ostatnim czasie.

*****Rose*****

Jechaliśmy ciemną drogą. John prowadził z umiarkowaną prędkością gadając, jak najęty i nie dało się nie zauważyć, że Li bardzo go lubiła. Całą drogę wlepiała w niego oczy, uśmiechała się i przekomarzała, a chłopak najwyraźniej to odwzajemniał.

- ... i takie były załamane z twojego powodu. – Zakończył opowieść o mojej niedoszłej śmierci, a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. To co mówił było absurdalne.

Naucz Mnie Dotyku ✔ - Premiera 18 października Where stories live. Discover now