Rozdział Dziewiąty

45.2K 2.2K 323
                                    

Nie odpowiedziałam. Dłonie zaczęły mi się trząś i znów poczułam się, jak ta bezbronna dziesięciolatka, którą przecież byłam kilka lat temu. Przeżywałam na nowo ten sam koszmar zupełnie, jakby znów stanął w drzwiach mojego pokoju, kiedy mama pracowała na nocą zmianę.

Patrzyłam na niego z nienawiścią i z niemałą satysfakcją zauważyłam w jak opłakanym stanie był. Śmierdział papierosami, miał kilkudniowy zarost i brudną kurtkę. Powinien siedzieć w pierdlu.

-No dalej, zaniemówiłaś?

-Odpierdol się. - Warknęłam nie kontrolując swojego języka. - Po prostu się odpierdol!

Uśmiechnął się ukazując rząd krzywych żółtych zębów.

-Kiedyś nie znałaś takich słów. - Zauważył z przyganą, a w jego głosie można było wyczuć nutkę tęsknoty. - "Niech pan przestanie" - Naśladował dość nieudolnie mój dziecięcy głos. - "Powiem mamie"

O Boże. Miałam ochotę się porzygać.

Zobaczyłam, jak podnosi dłoń jednak sparaliżowana strachem nie byłam w stanie się poruszyć. Serce próbowało wyskoczyć mi z piersi. Byłam bezbronna, a ten człowiek lubił karmić się moim strachem. Widziałam to w jego wygłodniałym spojrzeniu. Chciał mnie nawet, jeśli nie byłam już dzieckiem. On...
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, głaskając mój policzek.

Ziemia zaczęła usuwać mi się z pod stóp, a świat dookoła dygotał zaczynając się rozmazywać. Ledwo utrzymywałam się na nogach, ale bałam się, że jeśli upadnę albo stracę przytomność to zaciąganie mnie do samochodu i....Zobaczyłam przed oczami czarne plamy. Boże ratuj! Oddychaj Rose, oddychaj! Nie wolno ci mdleć! Resztkami sił zmusiłam się do wzięcia płytkiego wdechu. Nie wolno było mi stracić przytomności. M-musiałam we-wezwać pomoc. Spróbowałam zaczerpnąć więcej powietrza i już miałam zacząć krzyczeć, kiedy nagle mężczyzna zabrał rękę i dziwnie wygiął się w tył.

Zamrugałam i wyzwolona z pod jego dotyku nabrałam łapczywie powietrza. Znów mogłam się poruszyć. Mogłam oddychać!
O Boże. Nie dotykał mnie! Już mnie nie dotykał!

Zamrugałam łapiąc lepszą ostrość i z ulgą zobaczyłam stojącego za mężczyzną Williama. Chłopak wykręcił mojemu oprawcy mocno rękę, po czym bez najmniejszego wąchania uderzył go kolanem w kręgosłup.

Przyglądałam się temu oczarowana, ponieważ Will naprawdę wyglądał na takiego, który bardzo dobrze wiedział co w takiej sytuacji robić. Głosik w mojej głowie podpowiadał, że przecież już raz uratował mnie z podobnej sytuacji. Więc jak mógł nie wiedzieć, co robi?

-Czy ta Pani pozwoliła się dotykać? - Zapytał z furią w oczach.

Mężczyzna nie odpowiedział i to był błąd. Ciemnowłosy ponownie wycelował kolanem w jego plecy. Tym razem mocniej.
Mój oprawca zawył głośno z bólu i nagle coś się we mnie zmieniło. Widząc go tak bezbronnego, po prostu przestałam się bać. Poczułam zalewającą mnie ulgę i nie wiedzieć czemu zachciało mi się śmiać.

Will stracił cierpliwość i kręcąc głową z wymalowanym na twarzy niesmakiem, popchnął mężczyznę w przód, a ten dosłownie wylądował twarzą w ziemi.

-Wydaję mi się, że nie. - Odpowiedział za niego.

Odsunęłam się patrząc, jak Jack, bo tak właśnie nazywało się to bydle, splunął na ziemię zabarwioną na czerwono śliną.
Jego przedni ząb został na żwirku.

-Ty pieprzony gnoju! - Warknął wycierając twarz, ale nie wstając z ziemi. - Ty i ta suka... -Will nie pozwolił mu skończyć. Zrobił tylko jeden krok i z premedytacją stając na palcach jego ręki, przesunął po nich butem. Usłyszałam głośnie chrupnięcie. Możliwe, że kości. - Kuuuuurwa!

Naucz Mnie Dotyku ✔ - Premiera 18 października Where stories live. Discover now