Rozdział Szósty

45.8K 2.2K 378
                                    

Tego dnia mama wróciła do domu dużo później niż zwykle. Trzasnęły drzwi wejściowe, a dwie sekundy później usłyszałam głośny stukot obcasów.

-Cześć! - Zawołałam z kanapy, ubrana w grube skarpetki i różową piżamkę w kotki.

-Dobry wieczór. - Odpowiedziała i weszła do salonu. - Jak w szkole? Jak sobie radzisz?

Zmarszczyłam brwi zdziwiona. Od kiedy to interesowało ją moje życie?

-Dobrze. - Powiedziałam ostrożnie. - A o co konkretnie pytasz?

-Dziś pierwszy dzień, kiedy spotkałaś Maxa po zerwaniu. - Przypomniała mi.

-Acha, to. Yhym. Czuję się dobrze. - Mruknęłam, uświadamiając sobie, że to prawda. Wydarzenia tam tego feralnego wieczoru zaczynały blednąć. Przynajmniej te związane z Maxem. Zadowolona z faktu, że tak dobrze mi szło, pozwoliłam sobie posłać matce szeroki uśmiech, który sekundę później zgasiły jej słowa.

-Myślę, że powinnaś jechać do babci.

Usiadłam zrzucając na podłogę poduszkę.

-Słucham?

-Kiedy masz przerwę świąteczną?

-Za tydzień w środę, ale...

-Do babci pojedziesz w piątek. Napiszę ci zwolnienie.

-Odsyłasz mnie?

Patrzyła na mnie z zaciętym wyrazem twarzy. Wiedziałam, że tak. Zawsze pozbywała się mnie, gdy coś szło nie po jej myśli. Nie mogłam tylko pojąć skąd tym razem taka decyzja. Przecież nie zrobiłam nic złego!

-Ale dlaczego?! - Wstałam z sofy. Nasz salon był cały w bieli i beżu. Na długim segmencie stało pełno zapachowych świeczek, a szeroki parapet zdobiły sztuczne kwiatki. Żadna z nas nie miała ani czasu, ani chęci opiekować się żywymi roślinami. Na ścianie wisiał obraz Michała Anioła - Stworzenie Adama. Mama od czasu do czasu wykazywała zainteresowanie sztuką. Tak więc pod wpływem impulsu zdarzało się, że kupowała różne malowidła, a potem, póki się nie znudziła wisiały na ścianach.

-Nie będę miała czasu się tobą zajmować, Rose. - Wyjaśniła. - Mam dużo pracy, na całe święta.

-Przecież zawsze sama się sobą zajmuję! - Krzyknęłam oburzona.

-Tak będzie lepiej.

-Dla kogo?!

-Spędzisz święta z babcią. Nie będziesz tu sama.

-Od kiedy cię to interesuje, czy jestem sama czy z kimś!

-Dość! Jedziesz do babci!

-Ale ja nie chcę! - Zawołałam zrozpaczona. Kochałam babcię, ale nie chciałam opuszczać miasta. Nie teraz, kiedy...

-Już zdecydowałam i to nie podlega dyskusji! Później zadzwonię powiadomić babcie. - Rzuciła głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Patrzyłam bezradnie, jak odwraca się na pięcie i wychodzi do łazienki.
Nigdy mnie nie słuchała!
NIGDY!

Ból rozlał się, po mojej klatce piersiowej z taką siłą, że musiałam ją potrzeć dłonią.
Nie słuchała nawet wtedy, gdy jej partner próbował mnie dotykać! Gdyby nie świętej pamięci druga babcia, nigdy by mi nie uwierzyła. Dalej by robił swoje. Co tam córka, przecież dawał jej tyle szczęścia!

Ruszyłam wściekła do swojego pokoju, następnie trzaskając głośno drzwiami, złapałam w dłonie telefon i nie myśląc, co robię wystukałam wiadomość.

"W piątek wyjeżdżam. Nie musisz się mną przejmować przez cały tydzień. Rose."

Wcisnęłam wyślij i walcząc ze łzami, położyłam się na łóżku. Następnie wzdychając głośno wtuliłam twarz w sweter chłopaka. Ślicznie pachniał.
Może i Will miał rację? Wcale nie musiałam mu go oddawać. Mogłam go sobie zostawić. Przecież sam to zasugerował. Mogłabym chodzić w nim w chłodne dni, a kiedy byłoby mi smutno przytulałabym go do siebie przypominając sobie jego wiarę w moją siłę. W jakiś głupi sposób czułam się wtedy o niebo lepiej.

Naucz Mnie Dotyku ✔ - Premiera 18 października Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz