Rozdział 21

2.2K 101 11
                                    

Minutę później Cameron wciąż się śmiał. Zaczęłam po cichu odchodzić od niego, ale złapał mnie za nadgarstek. Kto łapie kogoś teraz za nadgarstek? Bo z pewnością on to lubi.

- Co ty razem? - Powiedziałam wyraźnie zirytowana. Nie zauważył, że chciałam od niego odejść. Prawda?

- Zastanawiałem się czy.. - Przerwał, drapiąc się po głowie.

- Czy?

- Chcesz spędzić ze mną czas? - Dokończył. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Wiesz co? To było głupie. Zapomnij co powiedziałem. - Powiedział dość surowo. Ouch.

- Ale chcę spędzić z tobą czas.

Nie, nie. Co ja mówię?

- Chcesz?

- Tak. - Powiedziałam nieśmiało.

Muszę się zamknąć. Naprawdę muszę. Teraz mam spędzić z nim czas.

- Okay. Chodźmy. - Powiedział.

- Teraz?

- Tak. Teraz.

- Nie mogę po prostu wyjść w tym, w czym teraz jestem.

- Wyglądasz w porządku.

- Okay. - Powiedziałam po prostu.

- Okay. - Powtórzył.

- W porządku.

Złapał mnie za rękę i poprowadził do drzwi. Tym sposobem ta chwila zrobiła się niezręczna.

*~*~*

Więc stoimy koło czegoś do deskorolki. Nie wiem, jak to nazwać, więc mnie nie oceniajcie.

- Naprawdę? - Spojrzałam na niego.

- Naprawdę.

- Po prostu chcesz popatrzeć jak ląduję tyłkiem na ziemi. - Powiedziałam, bo na pewno o to mu chodzi.

- Może, ale będę twoim nauczycielem i nie pozwolę ci upaść. - Powiedział. Mały uśmiech wpłynął na moje usta. On jest taki słodki.

Ja wcale nie uważam, że jest słodki.

- Okay, więc co planujesz, aby mnie nauczyć? - Zapytałam.

- Nie wiedziałem, że będziesz taka chętna. - Uśmiechnął się głupio.

- Nie schlebiaj sobie.

- Okay, więc stań na desce. - Powiedział, kładąc deskorolkę naprzeciwko mnie. Okay, to nie może być trudne. Wszystko, co muszę zrobić, to na niej stanąć.

Co może pójść nie tak? Pomyślałam i weszłam na deskę.

Chyba nie powinnam stawać na jej krawędzi, bo skończyło się to upadkiem do tyłu, ale Cameron w porę mnie złapał.

- Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie postawić nogę. - Powiedziałam, uśmiechając się.

- Myślałem, że wiesz, gdzie masz stanąć.

- Cóż, pomyliłeś się. - Powiedziałam, wyrywając ramię.

- Okay. Stań tutaj. - Powiedział, pokazując punkt na desce.

- Ok. Czaje. - Zrobiłam, co mi powiedział. Tym razem nie spadłam.

- Ok, masz to. - Powiedział. - Teraz patrz na mnie. - Wziął drugą deskorolkę i stanął na niej. - Ok, w trakcie jazdy, musisz zachować równowagę. - Powiedział, jadąc kawałek, aby zaprezentować.

Pomyślałam, że chce pokazać swoje ''niesamowite'' umiejętności.

Moja kolej. Postawiłam jedną nogę na desce, a drugą się odepchnęłam. Kiedy deska ruszyła, położyłam na nią drugą nogę.

Po pewnym czasie, zaczęłam rozumieć. Spadłam łącznie jeden raz. Co może, ale nie musi być kłamstwem.

- Okay, skończyłam. - Powiedziałam, pocierając tyłek i oddając mu deskę.

- Już zrezygnowałaś? - Zapytał, podchodząc do mnie.

- Zamknij się Dallas.

- Nie. - Powiedział po prostu, uśmiechając się do mnie.

- Powinniśmy już wracać, robi się późno. - Powiedziałam zmieniając temat, ale na prawdę było późno.

- Tak, masz rację.

Gdy zaczęliśmy wracać, poczułam kroplę na ramieniu.

- Cameron myślę, że zaczyna padać.

- Nie to jest... - Przerwały mu coraz częściej spadające krople z nieba.

- Miałam rację. - Powiedziałam, mentalnie przybijając sobie piątkę.

- O cholera. - Wymamrotał.

Byłam teraz przemoczona. Głupi deszcz. Dlaczego nie może padać, kiedy będę w domu? Spojrzałam na Cameron'a i zobaczyłam, że zdjął kurtkę.

- Masz. - Powiedział, wyciągając mnie z myśli. Ja po prostu spojrzałam na niego tępo. Dlaczego on mi to daje? Co mam z tym zrobić?- Załóż to. - Dodał. Teraz to ma sens. Boże jestem głupia.

- A co z tobą?

- To nie ma znaczenia. Po prostu załóż. - Powiedział szorstko.

- Nie.

- Boże twój upór. - Powiedział, nakładając na mnie kurtkę. Nie było sensu w walce z nim.

- Dzięki. - Spojrzałam na niego, delikatnie się uśmiechając.

- Nie było problemu. - Powiedział, też na mnie patrząc.

Jego oczy są po prostu... ugh. Nie mogę przestać na niego patrzeć. Zaczął się nachylać. Jego usta były kilka centymetrów od moich.

Po prostu mnie pocałuj.

Nie pomyślałam tak.

Zamknął lukę między nami. Moje usta poruszały się synchronicznie z jego.

Przeniósł ręce na moją talię, przyciągając mnie bliżej. Umieściłam ręce na jego szyi, nadal go całując.

Czułam motyle w brzuchu. Ugryzłam go przez przypadek w wargę, powodując, że się odsunął.

- Będziesz moją dziewczyną Lauren? - Powiedział cicho. Moje serce zabiło szybciej, kiedy to usłyszałam. - Zrozumiem, jeśli nie chcesz... - Przerwałam mu, zanim dokończył.

- Będę twoją dziewczyną. - Uśmiechnęłam się do niego.

Co ja do diabła mówię? Co jest ze mną nie tak?

- Naprawdę?

- Tak i nie sprawiaj, żebym zmieniła zdanie. - Powiedziałam. Pocałował mnie jeszcze raz, co zbiło mnie z tropu.

Zdecydowanie, coś jest ze mną nie tak.

- Okay, chodźmy do domu. - Powiedział, łapiąc mnie za rękę i zaczęliśmy iść z powrotem w deszczu. Nigdy nie myślałam, że mogę być dziewczyną Cameron'a. Nie wiem, czy będę tego żałować, czy nie, ale na razie lepiej nic nie mówić.

.

.

.

Późno wróciłam do domu, więc późno dodaję rozdział. Czy was też denerwuje to, że zdecydowanie za często po wypowiedzi bohatera jest słowo ,,Powiedział'' albo ,,Powiedziałam''? I tak już trochę tego z opowiadania usunęłam, ale jak tak przepisuję, to nadal jest tego dość sporo...

Następny rozdział jutro, więc zapraszam c;

Players Can Be Played➳Cameron Dallas PlWhere stories live. Discover now