13. "You got me searching for the words like in a silent movie."

27 1 0
                                    

Riker

#7 listopad, Los Angeles

Szpital psychiatryczny

Patrząc na człowieka przez pryzmat wspomnień, można nieustannie i bez końca krążyć po jego umyśle. Podróż taka zaczęłaby się już od momentu, kiedy to umysł zaczął dostrzegać i zapamiętywać to, co go otacza, na co patrzy, co przeżywa, co zapamiętuje.

Patrząc na człowieka przez pryzmat wspomnień, można się zgubić.

Człowiek, patrząc na siebie przez pryzmat wspomnień, gubi się.

Zgniatam półpełną paczkę papierosów i chowam pomiędzy zapisane kartki papieru w śmietniku. Koniec z tym syfem. Co prawda Camele leżały nietknięte od wizyty rodziców, ale co innego patrzeć na nie codziennie za każdym razem, gdy otwiera się szafkę, a co innego nie mieć ich w zasięgu ręki. Nawet nie będzie mi tęskno. Nie jestem uzależniony. Po prostu znajdę inny sposób na wypalanie smutków.

Wyciągam z szuflady zeszyt, który dostałem na urodziny. Jak dotąd jedynie go podpisałem. Czarne RIKER ANTHONY LYNCH w prawym dolnym rogu, napisane czarnym długopisem, wygląda trochę groteskowo na kartkach stylizowanych na stare i pożółkłe.

Gdy już chcę ściągnąć grubą gumkę ze skórzanej okładki, słyszę pukanie do drzwi.

- Proszę! – wołam, chowając pamiętnik na jego miejsce.

Do pokoju wchodzi Bruce, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym panuje zwykły dla mnie porządek. Zamieszkuję tu sam, więc nie mam zbytnich problemów z utrzymaniem czystości. Na dodatek jest tu jasno, co jest miłą odmianą po dniach spędzonych w ciemności. Na szczęście wyszedłem z odmętów mroków zaraz po kłótni w stołówce i rozmowie. Wtedy zaczęło się układać. Zarówno między nami, jak i we mnie.

- Można? – pyta brunet, spoglądając na mnie z lekkim uśmiechem.

- Jasne.

Bruce siada na pustym, niezasłanym łóżku stojącym naprzeciwko mojego, tuż pod ścianą.

- Co tam? – zagaduje, opierając się łokciami o kolana.

- Dobrze. Właśnie wróciłem z codziennych badań. – Wzruszam ramionami.

Przesuwam się do tyłu i przylegam plecami do zimnej ściany, przyglądając się chłopakowi.

Ze spotkania integracyjnego, jakie odbywa się za każdym razem, gdy do ośrodka dołącza ktoś nowy, wiemy, że ma dwadzieścia dwa lata i jest z LA. Melissa ma osiemnaście lat i również jest z LA. Poza tym nie wiemy właściwie nic. Obydwoje siadują ze mną i rodzeństwem przy posiłkach, a tak na ogół to nie widujemy ich prawie w ogóle.

Z tego, co mówi Rydel, Melissa jest strasznie skrytą osobą, rzadko się odzywa i rzadko też śpi. Bywa, że siostra budzi się w nocy, a Mel siedzi na łóżku albo chodzi po pokoju. Jednak nie chce na ten temat rozmawiać.

- Czego słuchasz? – Bruce kiwa głową na mój telefon leżący na szafce przy łóżku, do którego podłączone są słuchawki.

- The Script, McFly, MacBusted, Beatlesów... - wyliczam, biorąc iPhone'a do ręki. – No i nasze piosenki.

- Wasze? – dziwi się brunet, wyraźnie zaciekawiony.

- Tak, mam zespół – wyjaśniam.

- Z rodzeństwem? – zgaduje chłopak, splatając palce.

- I z przyjacielem.

- Wow. Czyli jesteście sławni, huh?

- Tak jakby.

Look at us nowWhere stories live. Discover now