-Zostaw go już...- Wydukał zdartym głosem, zapewne od krzyku. Serce mi się kroiło, kiedy patrzyłem na krzywdę osoby mi bliskiej. Jak tak w ogóle można? Czy ludzie naprawdę mają narąbane w głowach? Chwyciłem go za nadgarstek i odciągnąłem od tego miejsca. Kiedy byliśmy już wystarczająco daleko zza ramienia spojrzałem na wciąż przestraszonego chłopaka. To musiało być straszne przeżycie. Pociągnąłem go do siebie i przytuliłem roztrzęsione ciało, które wymagało ciepła i troski. Na mój czyn się wzdrygnął, lecz po chwili sam wtulił się w moje ramiona cicho szlochając a ja zamknąłem go jeszcze w szczelniejszym uścisku nie chcą wypuścić.

-Kai... Naprawdę się cieszę, że się pojawiłeś...Modliłem się o to, chciałem cię zobaczyć, chciałem byś mnie uratował, bałem się... co ja mówię, ja byłem przerażony, jak nigdy. Nawet nie potrafię sam nic zdziałać, tylko polegać na tobie, ale jestem słaby, taka racja. Mimo wszystko chciałem byś się pojawił i pojawiłeś. Naprawdę się ucieszyłem, nie wiem co by się stało gdyby on-

-Już... To nie ważne, do niczego na szczęście nie doszło, mam ochotę zabić tego człowieka, ale nie zrobię tego, nie chcę się zniżać do jego poziomu.

-Dziękuje, naprawdę dziękuje... - Wydukał i znów ucichł. Chwyciłem jego drobną dłoń i spokojnym krokiem wróciliśmy do domu. W środku było ciemno, chłopaki oglądali Star Wars więc nawet nie zauważyli kiedy weszliśmy, z czego się w duchu cieszyłem. Nie miałem ochoty teraz z nimi rozmawiać, tym bardziej Kyung. Weszliśmy na górę i pokierowaliśmy się do naszego pokoju. Byliśmy cali przemoknięci przez deszcz, który nieszczęśliwym trafem zaczął padać w najodpowiedniejszym momencie. Od razu pokierowałem się z niższym do łazienki gdzie usadziłem go na krawędzi wanny. W świetle można było ujrzeć jego obitą twarz. Uderzył go ? Co za chuj, mogłem go jednak mocniej obić. Z zatroskanym wzorkiem obmyłem jego twarz i przykleiłem na rozcięty policzek plaster.

-Umyj się Kyungsoo, jak skończysz przyniosę ci ciuchy. Idę się przebrać.

-Nie! - Zatrzymał mnie łapiąc za nadgarstek. - Zostań.

-No dobrze, ale chodź przyniosę suche ubrania. - Kiwną głową i wraz ze mną udał się do pokoju gdzie pochwyciłem czyste rzeczy i wróciliśmy do łazienki. Ale skoro mam z nim zostać... To mam patrzeć jak się myje czy co? Ściągnął z siebie przemokniętą bluzę i uniósł na mnie swój zawstydzony wzrok.

-Kai, mógłbyś się obrócić? Umyję się szybko.

-Co? A tak jasne. - Potwierdziłem i obróciłem się tyłem do chłopaka, który po chwili wszedł do kabiny prysznicowej i puścił wodę. Korzystając z okazji zrzuciłem z siebie mokre ciuchy i ubrałem suche. Czułem się dziwnie. Zaraz za moimi plecami mył się obiekt moich westchnień, a ja po prostu stoję i podziwiam ścianę. Chciałbym się obrócić, ale to było by nie w porządku, skoro mi zaufał nie będę tego wykorzystywać. Tak jak mówił, szybko wziął prysznic i zaraz już ubrany, pozwolił mi się obrócić. Troszkę się uspokoił, ale jego oczy wciąż wyrażały strach. Jak mogę mu pomóc? Nie wiem co robić w takiej sytuacji. Wróciłem do pokoju i powiesiłem na grzejniku mokre ciuchy. Kyungsoo w tym czasie zdążył się położyć się na łóżku i nakryć szczelnie kołdrą. Niepewnie ułożyłem się obok twarzą do chłopaka. Pogłaskałem go po włosach i uśmiechnąłem się pocieszająco.

-Naprawdę dziękuje...

-Kyungsoo, proszę zapomnij już o tym, nie ma sensu się zadręczać. Ten palant dostał to na co zasłużył i tak powinienem był zrobić to mocniej, nikt nie ma prawa cię krzywdzić. Tym bardziej jakiś obcy człowiek, który nie wie co zrobić z swoim durnym życiem. Proszę nie płacz już, nie mogę patrzeć na twoją smutną twarz a tym bardziej łzy, bo mam wyrzuty, że nie przybiegłem wcześniej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 03, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

What is Love? |Zawieszone|Where stories live. Discover now