Rozdział 6

162 24 0
                                    

CHANYEOL POV

Kiedy się przebudziłem tak jak przeczuwałem, Baekkie znikł bez śladu.

-Aish, uduszę go... No zwiał mi jak spłoszona surykatka ... - Wymamrotałem pod nosem i podniosłem się z łóżka, które było swoją drogą bardzo wygodne. Wróciłem już do własnego pokoju, który dzieliłem z tym przyćpanym typem, po czym założyłem na siebie czyste ubrania. Przysiadłem na parapecie i miałem już odpalić papierosa, lecz wiązałoby się to z nieprzyjemną wymianą zdań z moim kochanym, zawsze uśmiechniętym współlokatorem. Stwierdziłem, że już dam sobie spokój i wyjdę na zewnątrz zapalić, bo nie uśmiechało mi się słuchać jego ględzenia. Przysiadłem na ławce przed akademikiem i wreszcie napełniłem łapczywie swe płuca dymem. Oparłem się o drzewo, które rzucało cień na moją osobę, z czego się naprawdę cieszyłem. W taki upał cień to najlepsze, co mogłoby się w tej chwili pojawić, no prócz Baekkiego. Ehh, ten chłoptaś to cały czas mi po głowie chodzi. Co mnie tak wzięło? Jakoś wcześniej tak o nikim intensywnie nie myślałem, no co za przebiegła surykatka, wkradła mi się do mojej głowy i mi zaprząta umysł. Mimo wszystko ta noc z nim to było coś... Naprawdę przyjemnie mi się spało wraz z tą mięciutką kuleczką o jasnych włosach. Mógłbym tak codziennie, ale stop, myśmy realnie. To było jednorazowe z jego strony i wymuszone przeze mnie, nawet nie wiem czy gustuje w mężczyznach, na co mi się zda zarywanie do niego? Ale przed oczami mam wciąż jego obraz z tamtej imprezy, te jego błyszczące oczka oraz czerwone z rumieńców policzki, kiedy musiał mnie rozbierać. Kiedy jego zgrabne paluszki dotknęły mojej nagiej skóry to po plecach przeszedł mnie dreszcz. Nie gustowałem w takich słodkich stworzonkach, co mi się kurwa stało. Chanyeol do cholery otrząśnij się, to tylko przez światła lamp, on wcale nie rumienił się przez ciebie. Eh, kogo ja próbuje oszukać? To jasne, że mi się spodobał...Nawet kazałem Krisowi zorganizować imprezę z nadzieją ze on się tam pojawi, ale co ja mogę zrobić? Wszyscy lecą na mój wygląd oraz kasę, jaką posiadam, ale on, ja wiem, że ma to w dupie. Więc jakim innym sposobem mógłbym się do niego zbliżyć? Nie wiem sam, oby nadarzyła się ku temu jakaś okazja...

KYUNGSOO POV

Powoli dochodziło południe a ja wciąż się gramoliłem nie wiedząc, co na siebie włożyć. Za niedługo autobus a ja w proszku. W końcu założyłem na siebie biały T-shirt z jakimś napisem i bordowe rurki, a do tego jeszcze fullcap. Baek narzekał za każdym razem jak zakładałem te czapkę twierdząc, że mi nie pasuje, ale wytrzyma ten jeden raz. Zresztą dawno go nie wkurzałem to co mi zależy. Zabrałem potrzebne rzeczy i ruszyłem na przystanek. Po drodze spotkałem wujków Byuna i witając się, zamieniłem z nimi kilka słów. Cieszyłem się na to spotkanie, zwłaszcza, że miałem ciekawą niespodziankę dla mojego przyjaciela, ciekawe jak zareaguje. Zaśmiałem się pod nosem i wsiadłem do autobusu, który właśnie przyjechał. Podróż minęła całkiem szybko przez to, że się zamyśliłem. Baek podał mi adres jego szkoły i akademika, niestety rzadko kiedy odwiedzałem stolicę i trochę zajęło nim odnalazłem poszukiwane przeze mnie miejsce. W końcu stanąłem pod wielkim budynkiem nerwowo pocierając dłońmi. Zadzwoniłem do przyjaciela, który poinformował mnie, że już wychodzi. Zgodnie z prawdą po kilku minutach stał przede mną. Na powitanie objęliśmy się w przyjaznym uścisku klepiąc po plecach.

-Dyo! Kopę lat! Wreszcie cię widzę, już się zdążyłem stęsknić.

-Ja tak samo! Wyprzystojniałeś powiem ci - Zaśmiałem się.

-Nie wygłupiaj się, bo ci przywalę głupku. - Wysyczał udając poważnego, ale chwilę później obaj wybuchliśmy śmiechem.

-No no już nie bądź taki skromny. Chodźmy już, to gorąco mnie zabija. Koniecznie musimy odwiedzić lodziarnie.

-Chcesz mnie dziś całkowicie spłukać prawda, diable jeden?

What is Love? |Zawieszone|Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang