Rozdział 11

159 21 2
                                    

Obudził mnie nieznośny ból głowy i brzucha. Przetarłem oczy łapiąc się za bolące miejsca i próbując się podnieść.

-Auć, moja dupa, co jest kurde...- Mozolnie przeniosłem się do pozycji siedzącej i z miną jakby ktoś mnie zarzynał próbowałem przypomnieć sobie, co się stało. Coś chyba jarałem i słabo pamiętam... - A idę spać...- Powiedziałem pod nosem właściwie do siebie i położyłem się z powrotem. Osoba leżąca obok mnie objęła mnie a ja tylko przysunąłem się bliżej pragnąc więcej ciepła. ''Chwila, stop, co?'' Znieruchomiałem na chwilę i powoli otworzyłem oczy, przed którymi ujrzałem twarz Krisa zdecydowanie za blisko mojej, który sobie po prostu spał.

-O MÓJ BOŻE, KRIS! - Wykrzyczałem podnosząc się momentalnie i budząc przy tym chłopaka, który niechętnie się uniósł.

-Jezu ciszej, ogłuchnę przez ciebie...- Wymamrotał pocierając kark i mrużąc oczy.

-C-co ty tu robisz?! - Rozejrzał się wokół i uniósł brew.

-Przecież to mój pokój, to jasne, że śpię.

-A co ja tu robię?!

-Ty się mnie pytasz? Przecież to ty leżysz w moim łóżku. - Przejrzał mnie wzrokiem i dotknął okolicy moich bioder. Wzdrygnąłem się zdając sobie sprawę z jednej istotnej sprawy. Byłem nagi...- Do tego jeszcze negliż mi tu robisz.

-Kris... Tyłek mnie boli... Co myśmy zrobili... -Powiedziałem zmarnowany łapiąc się za głowę.

-Pewnie się przespaliśmy.

-O MÓJ BOŻE... O MÓJ BOŻE! - Zacząłem panikować rozglądając się po całym pokoju.

-Ups?

-Jakie kurwa ups?! Dlaczego ty jesteś spokojny w takiej sytuacji?! Ja nie jestem gejem, dlaczego się z tobą miałbym przespać, coś ty mi kurwa dał?!

-Raz w dupę to jeszcze nie gej. I mnie nie pytaj to Chanyeol nam to załatwił.

-JESZCZE.

-A co przeżywasz jak mrówka okres, to nie koniec świata, trochę przyjemności nikomu nie zaszkodzi.

-Mam depresję...- Wyszeptałem kołysząc się na boki jak psychicznie chory. Kris po prostu wstał świecąc swoim gołym tyłkiem przed moimi oczami i udał się do łazienki. Wykorzystałem sytuację i jak najszybciej zerwałem się z łóżka szukając swoich rzeczy, których jak na złość kurwa nigdzie nie było. Nawet nie usłyszałem, kiedy z niej wyszedł już zakrywając swoją szanowną dupę i perfidnie na mnie patrząc oraz śmiejąc się pod nosem. Kiedy zdałem sobie sprawę z jego obecności zarzuciłem szybko na siebie jakąś za dużą koszulkę, która szczęśliwym trafem sięgała mi do połowy kolan zakrywając to, co trzeba.

-Przestań się śmiać, głupku. - Wycedziłem cały czerwony ze wstydu.

-Sory, po prostu śmiesznie to wygląda jak panikujesz.

-Ta jasne, a teraz mi powiedz gdzie moje rzeczy? Za chwilę wykłady a ja latam pół nagi po twoim pokoju.

-A bo ja wiem, weź sobie coś mojego. - Wskazał palcem na szafę w rogu pokoju i mimo iż nie chciałem zakładać jego rzeczy to innego wyjścia nie było. Bo jakimś magicznym sposobem moje ubrania wyparowały. Otworzyłem drzwiczki szafy gdzie zastałem porządek, uniosłem wysoko brwi dziwiąc się tym widokiem. Nie ogarnięty Kris, alkoholik i leń a ma tak czysto w szafie? No nie wierze, zaskakuje mnie ten człowiek. Wyciągnąłem z mniejszej szuflady bokserki i kiedy miałem już je wkładać zatrzymałem się odwracając się za siebie.

-Przestań się na mnie patrzeć, chcę się ubrać spokoju.

-I tak już cię widziałem nago. - Powiedział perfidnie śmiejąc mi się w twarz. Wkurzony obróciłem się z powrotem i włożyłem na siebie bieliznę, po czym zabrałem się za szukanie jakiś najmniejszych spodni, jakie mógłbym znaleźć ale wszystko leciało mi z dupy w tempie natychmiastowym.

What is Love? |Zawieszone|Where stories live. Discover now