Rozdział XXIV

6.2K 403 29
                                    

Uniosłam delikatnie powieki, niestety było ciemno i nie mogłam nic dostrzec. Nagle za mną coś się poruszyło. Czarny materiał zjechał z moich oczu. Rozglądałam się po pomieszczeniu, ale nie mogłam przypomnieć gdzie się znajduję, a może nudy tu nie byłam?

- Pani Salazara - wyszeptał jakiś dziwny głos. Ktoś lub coś było za mną i właśnie to ono ciągle ruszało się. Bałam się obrócić, dlatego przeniosłam swój wzrok na podłogę i wtedy zorientowałam się, że jestem w postaci Salazary.

- Kim jesteś? - spytałam. Postać za mną tylko zaśmiała się, więc mogłam stwierdzić, że jest to człowiek.

Stukot butów za mną robił się z każdą sekund coraz to głośniejszy. Osoba podchodziła do mnie. Niestety nie wiem kiedy jest, dlatego też nie potrafię nic zdziałać.

Poczułam nagły i mocny uścisk na moim prawym ramieniu. Blade palce oplotły tą część ręki. Mężczyzna użył swojej całej siły i odrzucił mnie do tyłu, przez co znowu uderzyłam głową, lecz tym razem w ścianę. Na moim policzku pojawiła się krew, spływająca z rozciętego czoła.

Podniosłam wzrok i ujrzałam mężczyznę w turbanie. Nie, to jest niemożliwe, nierealne. Profesor Quirrell? Tutaj? Znaczy sama nie wiem gdzie jestem.

- Co pan tu robi? Gdzie jesteśmy? - spytałam, wstając z zimnej podłogi. Nauczyciel stał przy dziwnych drzwiach. Wyryte na nich były dwa węże, a ich oczy świeciły szmaragdem.

- Odkryłem twoją tajemnicę wcześniej niż ty sama - nie odpowiedział na moje pytania. Postanowił opowiedzieć mi historię o mnie samej.

- Kiedy?

- Gdy wyczarowałaś patronusa - poinformowałam mnie i odszedł. - Teraz otwórz to! - wskazał na metalowe drzwi z wężami.

- Nie potrafię - mruknęłam. Dostałam cios w twarz. Mój lewy policzek piekł, jakby się palił. Coś we mnie pękło, złość wypełniła całe moje ciało. - Jak śmiesz? Bijesz Slazare Slytherin?!

Wystawiłam ręce przed siebie. Skupiłam cały swój wzrok i siłę na profesorze Quirrell'u. Jednak zanim zdążyłam podejść do mężczyzny z moim dłoni wystrzelił czerwony promień, który rozjaśnił całe pomieszczenie i odepchnął nauczyciela na drzwi, które kazał mi otworzyć. Stracił przytomność, a ja za pomocą tej mocy wyleciałam przez otwór w suficie, potem przez jakiś drzwi i strafiłam do lochów.

Wróciłam do swojej postaci, w dobrym momencie, ponieważ chwile później zza zakrętu wyszedł dyrektor z profesorem Snape'em. Zemdlałam. Moje obrażenia nie zniknęły, jak postać Slazary.

***
Hej!

Zgadnijcie ile rozdziałów zostało nam do końca opowiadania :)

Do następnego! Powinien pojawić się pod wieczór :)

Córka Severus'a Snape'a || S.S. H.P. ✔Where stories live. Discover now