Rozdział I

24.9K 1.2K 286
                                    

– Rockell! Rockell! Do łóżka, spać! – krzyczy jak zawsze nasza opiekunka. Pani Eliza. Bardzo jej nie lubię.

– Ale proszę pani, ja chcę poczytać...– mówię.

– Żadnych ale! Jeżeli nie położysz się teraz, zabiorę ci wszystkie książki!– to jest groźba, okrutna, lecz w moim przypadku skuteczna. Podnoszę się i idę do łóżka.

– Dobranoc – mruczę. Eliza nie odpowiada mi. Wychodzi i zamyka drzwi na klucz. Bardzo bym chciała żeby okazały się otwarte.

Wiele razy były otwarte, ponieważ kobieta wychodząc udawała, że przekręca zamek w drzwiach. Między innymi, dlatego nocami chodziłam po sierocińcu.

Kiedyś marzyłam, aby moi prawdziwi rodzice zabrali mnie stąd. Teraz, gdy mam dziesięć lat, no prawie jedenaście, wiem, że jest to niemożliwe. Tak naprawdę ciągle o nich rozmyślam. Może wyglądają tak jak ja, może spotykałam ich nie jeden raz w wędrówce do szkoły i do sierocińca. Nie mam pojęcia, ale na samą myśl jest mi bardzo przykro.

Czekam, aż koleżanka z mojego pokoju zaśnie. Minuty trwają wieczność. Nie mam zegarka i nie wiem ile minęło czasu. Ryzykuję i wyślizguję się z gładkiej pościeli. Podchodzę do drzwi. Powoli naciskam na klamkę i pcham je do przodu, tak są otwarte. Wychodzę i szybko je zamykam.

Idę ciemnym korytarzem. Wielkie i ciemne okna przyprawiaja mnie o dreszcze na plecach. Od czasu do czasu potwornie skrzypi podłoga. Z dywanów unosi się kurz. W czasie moich pierwszych spacerów tutaj byłam przerażona – teraz nawet mnie to nie rusza.

Skręcam najpierw w prawo, potem w lewo i znowu w lewo, i na samym końcu w prawo. Dochodzę do świętego dla mnie miejsca. Do biblioteki. Niestety nie posiadam dość odwagi, aby tam wejść. Prawda jest taka, że po prostu się boję. Odchodzę od tych drzwi i podążam z powrotem do pokoju. Zaczynam robić się senna.

Nagle zauważam mężczyznę, wygląda tak jak ja! To nierealne, to pewnie sen. Muszę się obudzić. Nie daję rady, sen trwa dalej. On mnie zauważa, chcę uciekać, ale moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Mężczyzna wykorzystuje okazję i biegnie prosto na mnie! Z przerażenia tracę przytomność.

Budzę się, lecz nie otwieram oczu. Po chwili słyszę głos.

– Błagam cię Lucjuszu, ona musi tutaj zostać –słyszę jakiś dziwny, nieznany mi dotąd głos. A kto to ten Lucjusz? Nie mam pojęcia... Teraz nie czas na myślenie. Zasypiam znowu...

Córka Severus'a Snape'a || S.S. H.P. ✔Where stories live. Discover now