Rozdział V

15.7K 883 465
                                    

Obudziłam się dość wcześnie, wstałam, jak najszybciej ubrałam się i  spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Biegnę, aby obudzić tatę i wyruszyć na ulicę Pokątną.

- Tato, tato! - krzyczę na cały głos. - Obudź się!

- Nie krzycz tak! Pali się? Coś się stało? - tato wstał, usiadł na brzegu łóżka i zaczął mi się przyglądać. - Wiem, Pokątna? - zapytał mrużąc oczy, bo własnie odsunęłam zielone rolety.

- Tak! - podskoczyłam entuzjastycznie.

- Wstaję, wstaję. Robisz śniadanie? - powoli wstał i pokierował się do swojej szafy.

- Mogę - wzruszyłam ramionami i wszyłam z pokoju, kierując się do kuchni.

Postanowiłam zrobić naleśniki. To był chyba jedyny przepis, który znałam na pamięć. Po pięciu minutach całą kuchnie ogarnął zapach pysznych naleśników z syropem klonowym.

- Pycha - powiedział tato, wchodząc do kuchni- Rocki, ty tak umiesz gotować? - zdziwił się.

- Naleśniki tak, gorzej z resztą - zaśmiałam się.

Po chwili ojciec pomagał mi w gotowaniu, udzielając trafnych uwag.

Po zjedzeniu śniadania udałam się na chwilę do swojego pokoju po torebkę, którą wcześniej naszykowałam, ale nie wzięłam se sobą. Szybko ją odnalazłam i skierowałam się do salonu, gdzie miałam spotkać się z tatą.

- Gotowa? - zapytał, patrząc na mnie, a ja pokiwałam głową - To lecimy. - mówiąc to tato miał na myśli dosłowne lecimy . Po kilku sekundach wylądowaliśmy na ulicy Pokątnej. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam wszystkie sklepy, o których mówił mi Severus.

- Gdzie idziemy na początku? - zapytałam.

- Nie mam pojęcia, najlepiej do najbliższego - uśmiechnął się pod nosem - Do Madam Malkin, aby kupić ci szaty. To ten po prawej. - zobaczyłam, bardzo ładny sklep, do którego chwilę później weszłam, a tato zaraz za mną.

- Dzień dobry - powitała nas kobieta z wielkim uśmiechem na twarzy. - Czego potrzebujecie? O profesor Snape! - popatrzyła na mojego ojca.

- Tak to ja - powiedział - Poprosimy szaty dla młodej panny - wskazał na mnie ręką. Kobieta spojrzała dziwnie na nas, a potem zabrała mnie na stoliczek i zaczęła mierzyć. Po dłuższych kilku minutach, miałam już szaty.

- Teraz gdz..- nie dane mi było dokończyć.

- Do księgarni,a później to się zobaczy, nie pytaj mnie już o to. - skinęłam głową na znak potwierdzenia i poszliśmy dalej.

W księgarni kupiłam wszystkie podręczniki, później odwiedziłam jeszcze wiele sklepów, których już nie pamiętam. Na samym końcu poszłam po różdżkę.

- Różdżka tak? - zapytał siwy staruszek.

- Tak - odpowiedziałam z entuzjazmem, którego niestety nie podzielał mój ojciec.

Bardzo długo wybierałam różdżkę, aż w końcu trafiłam na tą 'jedyną', wykonana była z wiązu, 11 cali, jad węża to rdzeń, twarda.

Po zakupach wróciliśmy do domu.

- Możesz zacząć się pakować - powiedział tato, przynosząc mój nowy kufer do pokoju. - A raczej musisz. Jutro o 11 masz pociąg.

Córka Severus'a Snape'a || S.S. H.P. ✔Where stories live. Discover now