-Że co? Ale przecież to.. No dobra, to zakład, zobaczymy. - Powiedział już poważniej i wrócił na miejsce skupiając się na grze. Mimo iż modliłem się by Madryt wygrał to nici z tego. Moje życie mogło legnąć w gruzach niewiadomo, co ten pijak mi za zadania wymyśli. Szczerze to boje się nawet pomyśleć. Uderzyłem się w czoło i sięgnąłem po pilota, po czym przełączyłem na pierwszy lepszy program. Usłyszałem śmiech Parka i obróciłem się unosząc wysoko brew.

-Przestań się śmiać palancie.. - Odburknąłem.

-Spokojnie, spokojnie obiecuje, że nie będzie żadnych pojebanych zadań.

-No mam nadzieję...Tao lecimy już?

-Tak. Minseok idź po Kaia, bo znowu gdzieś go zwiało.

Wieczorem położyłem się już w swoim łóżku a co najdziwniejsze, Luhan nie paplał jak zawsze. Zamienił ze mną kilka słów i poszedł spać natomiast ja postanowiłem coś narysować. Złapałem wenę twórczą i moje palce samoczynnie pochwyciły ołówek i kartkę, szkicując jakaś postać. W końcu, kiedy skończyłem, przyjrzałem się i stwierdziłem, że przypomina Parka. Oho, chyba mój mózg za dużo o nim myśli, to pewnie przez ten zakład, martwię się, co ten debil wymyśli. To na pewno o to chodzi. Mimo iż rysunek wyszedł całkiem nieźle w przypływie agresji zgniotłem go w pięści i rzuciłem do śmieci. Jakby ktoś to zobaczył to musiałbym się tłumaczyć a nie mam na to najmniejszej ochoty. Ściągnąłem koszulkę i rzuciłem na podłogę, po czym wskoczyłem pod kołdrę. Było lato, więc co mi przeszkadza spać w samych bokserkach. Na myśl, że jutro ostatni dzień wakacji to aż mnie strzęsło. Planowałem wyjść z Kyungsoo, byliśmy umówieni na dziś, lecz nie byłam w zbyt dobrym stanie na zwiedzanie i przenieśliśmy to na jutro. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć, lecz momentalnie otworzyłem je, kiedy usłyszałem stukot dochodzący z korytarzu. Ktoś pukał? Nie, na pewno nie, o tej porze? Pewnie mi się przesłyszało, ale mimo tego wstałem mozolnie i podszedłem do drzwi. Uchyliłem niewielką szparę i wyglądnąłem na ciemny korytarz. Naprzeciw mnie widniała jakaś szara postać, lecz nie zdołałem dojrzeć, kto nią jest. Miałem już się odezwać, ale zatkano mi usta i wyciągnięto siłą z pokoju. Wpadłem w panikę próbując się wyrwać, lecz ten mężczyzna był o wiele silniejszy i większy. Wciąż się wierzgając, zaciągnął mnie do ciemnego pokoju, po czym puścił.

-Bu, porwałem cię. - Słysząc to z jednej strony odczułem ulgę, ale z drugiej wkurzyłem się na tego palanta. Temu to się chyba nocami nudziło.

-PARK! Czy ciebie do reszty pogrzało? Już myślałem, że serio mnie porwano... Głupi żart. Co ty chcesz? Gdzie my jesteśmy? - Wykrzyczałem w nerwach.

-W pokoju. - Zaświecił światło i usiadł na skraju łóżka, po czym wskazał mi miejsce obok siebie. Uspokoiłem się i przysiadłem obok niego nie rozumiejąc, co ten człowiek ma w głowie.

-A po co mnie tu?

-Bo tak chce. - Odpowiedział stanowczo i popatrzył w moją stronę. - Nie mogę spać, muszę się do kogoś przytulić. Śpij ze mną- Popatrzył prosto w moje oczy a ja tylko siedziałem jak głupi analizując, co właśnie powiedział.

-Że co kurde? - Zapytałem nie dowierzając. No rozumiem dla przyjaciół to normalne, ale nie znałem go na tyle by już wskakiwać z nim do łóżka i sobie w najlepsze spać. - Nie mam zamiaru..

-Jeśli chcesz mi odmówić to nie ma mowy. Zapytałem na wszelki wypadek z nadzieją, że się zgodzisz, ale raczej spodziewałem się takiej odpowiedzi. Pamiętaj, że masz zrobić trzy rzeczy, jakie sobie zażyczę. To będzie jedna z nich.

-Ty masz chore pomysły... - No i co ja mam zrobić? Jak nie zrobię co karze będzie mnie miał za ciotę. - Czyj to w ogóle pokój?

-Kumpla, zmył się gdzieś, więc pokój wolny. To jak, zgadasz się?

-No widocznie muszę. - Powiedziałem opuszczając głowę. Co mi tam zależy, od tego się nie umiera. Chanyeol widocznie zadowolony z siebie położył się uśmiechając szeroko. Wziąłem kołdrę z drugiego łóżka i przykryłem nas. Obróciłem się plecami do chłopaka, lecz ten przyciągnął mnie do siebie otulając rękami. Eh, no skąd ja wiedziałem, że tak będzie. Ten typu ma chyba fetysz męczenia ludzi. Robi sobie ze mnie najzwyczajniej w świecie żarty. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo podobało i właśnie z tego powodu się martwiłem. Dlaczego czułem się tak przyjemnie w ramionach FACETA, tak faceta dodatkowo, którego ledwie znam? Chyba nie znajdę odpowiedzi na to pytanie... Wyrzuciłem te myśli z głowy i starałem się zasnąć. Ostatnimi czasy miałem z tym mały problem, lecz dziś wyjątkowo szybko zasnąłem a spało mi się bardzo przyjemnie, nie pamiętam już, kiedy ostatni raz tak dobrze spałem.
Rano obudziło mnie światło padające przez niezasłonięte okno, rażąc moje zaspane oczy. Przetarłem je i przeciągnąłem się czując na sobie ciężar drugiego ciała. Park wciąż obejmując mnie spał sobie smacznie a ja denerwowałem się na samą myśl, co nastąpi jak się obudzi. Najlepszym wyjściem będzie ulotnienie się z miejsca wypadku. Tak też zrobiłem. Delikatnie uwolniłem się z uścisku chłopaka i na palcach wysmyknąłem się z pokoju. Później poszło jak z górki. Pobiegłem do swojego pokoju i zamknąłem się w łazience. Luhan na szczęście wciąż spał, nie chcę myśleć, co by gadał jakby zobaczył, że nie spałem w własnym łóżku. Przemyłem twarz zimną wodą wciąż nie dowierzając. Po głowie chodziło mi wciąż jedno pytanie: Czy mnie pojebało? A odpowiedz sama się nasuwała: Zdecydowanie tak.

Wzieło mnie ma nocne pisanie i o to nowy rozdział. Nie wyszedł tak jak miał ale nie narzekam, w końcu trochę chanbaeka mamy.
Do następnego ^^

What is Love? |Zawieszone|Where stories live. Discover now