#epilog.

7.2K 521 313
                                    


Byłaś jedyną słuszną rzeczą

We wszystkim co zrobiłem

Stanął w progu pokoju Ariel, rozglądając się nieprzytomnym wzrokiem po pustym, cichym pomieszczeniu. Kubek z herbatą wciąż stał na stoliku, pół nadgryzionego czekoladowego batonika leżało na parapecie, a na krześle wisiała skórzana kurtka, którą tak bardzo lubiła nosić. Tak niewiele się zmieniło. Prawie wszystko wydawało mu się takie, jak kilka dni temu.

Prawie.

Brakowało jedynie dźwięcznego głosu dziewczyny, jej cichego śmiechu, który próbowała przed nim ukrywać, czy irytujących docinek, kierowanych pod jego adresem. I choć mogło wydawać się to jedną wielką abstrakcją, to tęsknił za każdym nienawidzę. Pogłębiająca się złowroga cisza sprawiała, że wyraźne słyszał potężne uderzenia swojego serca, a pulsujący ból w skroniach przybierał na sile.

Na biurku dostrzegł lekko zmiętą, niedbale zabazgraną kartkę. Niepewnie sięgnął po nią i w tej samej chwili wszystkie tłumione do tej pory emocje musiały się uzewnętrznić. Bezgłośnie osunął się na ziemię, a potężna fala cierpienia zawładnęła jego ciałem. Nie umiał zapanować nad uporczywym drżeniem, a ból rozsadzał mu głowę. Cały ten czas walczył ze sobą, byle tylko nie stracić kontroli, ale w końcu i on musiał ulec. Zrobił mu się niedobrze, więc lekko pochylił głowę, jednak na niewiele się to zdało. Nudności ciągle powracały. Wziął kilka głębszych wdechów, próbując się skupić wyłącznie na miarowym oddechu.

Ból jednak zdawał się być coraz silniejszy. Ścisnął mocniej papier w dłoni, z całej siły zaciskając zęby. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś takiego. Dotąd jego życie, mimo iż czasami ciężkie, było niczym piękny sen. Miał wszystko, o czym marzył. Kiedy tylko poznał Ariel, wszystko to co wydawało się takie istotne, przestało mieć znaczenie. I choć bardzo długo nie chciał się do tego przyznać, to dzień po dniu ona stawała się jego nową rzeczywistością, wypełniając swoją obecnością każdą chwilę. A teraz, kiedy odeszła, uzmysłowił sobie, że tak naprawdę został z niczym. Bezpowrotnie zabrała ze sobą jakąś cząstkę jego duszy. W najśmielszych snach nie mógł przypuszczać, że ktoś tak niepozorny potrafił wedrzeć się do jego życia i zrobić w nim takie spustoszenie.

Tęsknił za nią.

Szybko otarł jedną, maleńką łzę, która nieopatrznie spływała po jego zaczerwienionym policzku. Nie mógł się przecież załamywać, bo Ariel z pewnością by go wyśmiała. Rozprostował kawałek kartki i zaczął czytać.

'czego w tobie nienawidzę'

1/ nienawidzę cię, tak bardzo mocno, tak z całego serca, tak z całych sił, tak że czasami aż brak mi tchu

2/ nienawidzę tego twojego bezczelnego uśmieszku, kiedy nade mną triumfujesz, na samą myśl o nim robi mi się niedobrze, bo wcale nie jesteś ode mnie lepszy, wręcz przeciwnie

3/ nienawidzę, gdy jesteś zbyt blisko, bo wtedy dzieje się ze mną coś takiego, czego wyjaśnić nie potrafię

4/ nienawidzę cię za to, że nie odszedłeś, że nie dałeś mi spokoju, mimo że tak wiele razy cię o to prosiłam, że zostałeś i każdego kolejnego dnia wdzierałeś się w to moje beznadziejne życie i pozwoliłeś mi uwierzyć

5/ nienawidzę, kiedy trzymasz moją dłoń, kiedy traktujesz mnie, jak małą dziewczynkę, którą trzeba prowadzić przez świat, bo chyba się zgubiła i nie potrafi znaleźć drogi do domu

6/ nienawidzę, gdy mnie przytulasz, bo czuję się wtedy bezpiecznie, a kiedy czujesz się bezpiecznie, to przestajesz być czujny, a kiedy człowiek przestaje być czujny, to różne złe rzeczy mogą się przydarzyć

what i hate about you ✔Kde žijí příběhy. Začni objevovat