#dwanaście. nienawidzę, gdy cię potrzebuję.

4.5K 299 19
                                    


Wszyscy jesteśmy uzależnieni od tego, co uśmierza ból

- Stary! - wrzasnął nad uchem podekscytowany Ashton, kiedy schodzili po zakończonym meczu do szatni. Skoczył mu na plecy, zanosząc się głośnym śmiechem. Luke ugiął się lekko pod jego niespodziewanym ciężarem, czując delikatny zawrót głowy. Spojrzał zamglonym wzrokiem na wyszczerzonego w szerokim uśmiechu przyjaciela. W odpowiedzi stać go było jedynie na nikły półuśmiech. - To było genialne!

- Jestem pod wrażeniem – zawtórował mu Michael, poklepując przyjaźnie po ramieniu i z uznaniem pokiwał głową. Jemu też odpowiedział tylko ledwo dostrzegalnym uśmiechem, zaciskając mocniej drżące usta. Nerwowo przeczesał palcami mokre włosy i bez słowa udał się w kierunku własnej szafki, opierając się o nią z opuszczoną głową. Wszystko dookoła zdawało się niebezpiecznie wirować, a on czuł coraz większe nudności. Gdy zaczęło mu brakować tchu, pospiesznie przekręcił zamek i sięgnął po schowany za stertą ręczników foliowy woreczek. Trzęsącymi się palcami sięgnął po jedną tabletkę i niespokojnie rozejrzał się na boki. Kiedy tylko upewnił się, że już nikt nie zwracał na niego uwagi, wsunął pastylkę do ust i wziął spory łyk zimnej wody. Zbawienny chłód przyniósł chwilę ukojenia, gdy oparł się z szeroko otwartymi ustami o ścianę. Wziął kilka głębszych oddechów, starając się zapanować nad momentem słabości. Pozbawiony sił, osunął się na ławkę, zamykając oczy.

- Ej, wszystko ok? - zapytał Irwin, który przysiadł się obok. Luke niespiesznie podniósł powieki i zerknął w jego stronę.

- Ok, jestem po prostu wykończony – przytaknął, biorąc kolejny łyk wody. Otarł ze skroni strużkę potu, unikając pełnego wątpliwości i niedowierzania wzroku Ashtona. Znali się zbyt dobrze, by mógł tak po prostu go okłamać i doskonale zdawał sobie sprawę, że chłopak mu nie uwierzył. Musiał jednak nadal udawać, bo nie potrzebował w tamtej chwili kolejnych osądzających pytań. Przerzucił ręcznik przez szyję, wycierając nim zmęczoną twarz. Po kilku kolejnych głębokich oddechach poczuł, że wszystko powoli zaczęło wracać do normy, a on na nowo odzyskał siłę.

- Kurwa, Hemmings, to było coś! - krzyknął dosiadający się do nich Mike, lekko szturchając go w bok. Luke przewrócił tylko oczami. - No nie bądź taki skromniutki! Byłeś dzisiaj niesamowity, jakby mecz trwał jeszcze z pięć minut pobiłbyś rekord swojego ojca!

- Ale nie pobiłem – mruknął ze złością na samo wspomnienie wyczynu, do którego dążył od kiedy zaczął na poważnie zajmować się koszykówką.

- Z taką formą to tylko kwestia czasu – zapewnił go Clifford, nadal będąc pod ogromnym wrażeniem dokonań przyjaciela. Blondyn wzruszył obojętnie ramionami, bo tylko on znał całą prawdę i wiedział, że nie wszystko zawdzięczał wyłącznie wspaniałej formie i ciężkiej pracy. Nagle rozległ się denerwujący dzwonek w telefonie Irwina. Chłopak odczytał wiadomość, a z każdym kolejnym słowem uśmiech na jego twarzy poszerzał się.

- Andy organizuje imprezę z okazji naszego niebywałego zwycięstwa, wszyscy zaproszeni! - oznajmił podniesionym głosem, a po szatni rozległ się ogłuszający krzyk kilkunastu podekscytowanych graczy, którzy z niezwykłym entuzjazmem przyjęli tę informację. Ashton zatarł ręce i wesoło podśpiewując zaczął zrzucać z siebie strój, udając się w kierunku pryszniców.

- Jedziesz ze mną i Irwinem? - zapytał Mike, zarzucając ręcznik na mokrą głowę. Zielone stróżki potu spływały mu po skroni. Luke zerknął na niego bez przekonania i wzruszył ramionami. Nie czuł się najlepiej, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że jeśli tylko by odmówił, wszyscy nabraliby jakiś niepotrzebnych podejrzeń, a tego za wszelką cenę chciał uniknąć.

what i hate about you ✔Where stories live. Discover now