#czternaście. nienawidzę twojej bliskości.

4.3K 300 11
                                    


Będę tu zawsze czekał

Tylko po to by zobaczyć twój uśmiech

Ariel nie była pewna, kto tak naprawdę wpadł na pomysł, aby urządzić ten coroczny jesienny bal w stylu prywatnej angielskiej szkoły, ale kiedy tylko zza kotary spojrzała na wypełnioną poprzebieranymi uczniami salę, utwierdziła się w przekonaniu, że nie była to zbyt mądra decyzja. Wszyscy wyglądali niemal identycznie. Białe koszule, krawaty, marynarki, krótkie plisowane spódnice, podkolanówki i wypolerowane lakierki. Odruchowo zerknęła w dół na swoje schodzone trampki, poprzecierane jeansowe ogrodniczki i rozciągniętą koszulkę, dochodząc dość szybko do wniosku, że zdecydowanie tam nie pasowała. Nie była zwolenniczką szkolnych potańcówek, ale z uwagi na fakt, iż była naprawdę dobry organizatorem, musiała zająć się całą oprawą. Przelotnie spojrzała na zegarek, lekko zaciskając ze zdenerwowania usta. Zespół, który miał uświetnić swoim graniem całą imprezę, powinien od dobrych kilkunastu minut okupować już specjalnie zaaranżowaną przez nią scenę, ale nikt do tej pory nie raczył się jeszcze pojawić. Sytuację ratował jedynie podłączony pod głośniki laptop z awaryjną playlistą, którą wcześniej udało jej się przygotować. Z niepokojem rozejrzała się po auli, obserwując podekscytowany tłum uczniów.

- Arielko, mamy problem.

Głos pani Stevens rozbrzmiał za jej plecami, powodując że delikatnie drgnęła. Odwróciła się przez ramię, napotykając zaniepokojone oblicze nauczycielki.

- Co się stało? - zapytała z obawą, uważnie przyglądając się poruszonej kobiecie, która gorączkowo pocierała o siebie dłonie.

- Dzwonili ludzie od tego zespołu, podobno mieli jakąś stłuczkę i nie dojadą – wyjaśniła pospiesznie, a jej zatroskany wzrok spoczął na milczącej przez dłuższą chwilę blondynce. Na krótki moment wstrzymała oddech, otwierając szerzej oczy. Potrząsnęła w końcu dość raptownie głową, a kilka kosmyków wysunęło się z niedbale przewiązanej gumki.

- To jest jakiś żart, prawda?

- Nie, Arielko, to nie żart.

- I co teraz? - Jej retoryczne pytanie spotkało się z wzruszeniem ramion pani Stevens.

- Puścimy muzykę z komputera? - zasugerowała jakby trochę bojaźliwie, obawiając się gwałtownej reakcji dziewczyny na tę propozycję. Jej wątpliwości nie były bezpodstawne, bo Ariel nadęła policzki, które momentalnie poczerwieniały ze złości. Nie po to tak bardzo się starała, aby teraz cały jej wysiłek zastąpił głupi odtwarzacz. Resztkami sił powstrzymała jednak wybuch wściekłości. Wzięła głębszy oddech, zamykając na chwilę oczy. Policzyła do dziesięciu i ponownie zerknęła w kierunku zatłoczonej sali. Gdy w gwarnym tłumie mignęła jasna czupryna, przyszła jej do głowy pewna myśl.

- Zaraz wracam!

Dość nieporadnie kuśtykając przez całą scenę, zeszła po niewysokich drewnianych schodkach, zatrzymując się na parkiecie. Nie bez problemów wspięła się na palcach, próbując namierzyć Hemmingsa. Sama wizja proszenia go o jakąkolwiek przysługę sprawiała, że odczuwała w żołądku niemiły ucisk. Była jednak zbyt zdesperowana, by przejmować się własną dumą, którą mimo wszystko musiała w tamtej chwili schować głęboko do kieszeni. W swoim niepasującym do całej reszty stroju musiała się niezwykle wyróżniać na tle pozostałych uczniów, licząc się z krzywymi spojrzenia, ale była do tego już przyzwyczajona. Rzuciła krótkie spojrzenie kuli, na której cały ten czas usilnie się wspierała. Jej mała ułomność uodporniła ją przez ostatnie lata na wszelkie przejawy dyskryminacji. Ignorowała ciekawskie, pełne litości, a czasem nawet odrazy spojrzenia. Gdy wreszcie przepchała się przez rozbawione grupki i znalazła się na wprost odwróconego do niej plecami blondyna, odetchnęła ciężko, poprawiając szelkę spodni. Odgarnęła włosy z czoła, pocierając delikatnie czubek nosa kciukiem. Uniosła niepewnie rękę i delikatnie dotknęła wskazującym palcem jego ramienia. Luke niechętnie odwrócił się, spoglądając na nią z góry. Zmierzył ją obojętnym wzrokiem, marszcząc lekko czoło.

what i hate about you ✔Where stories live. Discover now