#dwadzieściapięć. nienawidzę twojego cierpienia.

4K 319 14
                                    


Ale wstrzymaj oddech

Kilka dość twardych śnieżek z impetem uderzyło o szybę w oknie, nie przynosząc jednak zamierzonego efektu. Formował już kolejną, gdy usłyszał niemrawe skrzypienie drzwi, w których pojawiła się zaspana Ariel. Spod naciągniętej niedbalne na głowę czapki wystawały splątane kosmyki jasnych włosów, a otwarte na wpół powieki cały czas opadały, choć przecierała je dość intensywnie rękawem.

- Czy ty do reszty oszalałeś, Hemm ... - zaczęła, ale w tej samej chwili kulka białego śniegu trafiła ją prosto w twarz, skutecznie uniemożliwiając dokończenie zdania. Luke przesłonił dłonią usta, aby nie wybuchnąć śmiechem, ale na niewiele się to zdało, bo kiedy tylko popatrzył na ścierającą topniejącą maź z policzków blondynkę wpadł w histeryczny śmiech. - Miałam w planach lepienie bałwana, ale raczyłeś się pojawić, więc już nie muszę się męczyć - powiedziała ze złością w głosie, odgarniając z twarzy mokre pasma włosów.

- Ciebie też miło widzieć w tę wyjątkową, sylwestrową noc - odgryzł się, podchodząc w jej stronę. Zmierzyła go karcącym wzrokiem, robiąc niewielki krok w tył, gdy zbliżył się zbyt mocno.

- Po co tu znowu przylazłeś? - spytała rozzłoszczona, chowając dłonie do kieszeni przydużej kurtki. Kiedy się denerwowała czubek jej zadartego nosa zaczynał lekko drgać, co sprawiało, że momentami wyglądała komicznie. Luke dopiero po chwili zorientował się, że zbyt długą chwilę poświęcił na przyglądanie się dziewczynie. Szybko potrząsnął głową, jakby z lekkim zawstydzeniem.

- Nie wiem - mruknął cicho, zagryzając dolną wargę. Ariel w ten charakterystyczny dla siebie sposób przewróciła oczami.

- W takim razie możesz już wracać do domu - odparła ze znudzeniem, sięgając dłonią w stronę klamki.

- Poczekaj! - powiedział, chwytając ją za rękę. Nerwowo odwróciła się, wpadając w jego ramionami. Wpatrywali się w siebie przez moment, wyczuwając doskonale szaleńcze bicia serc. Luke dostrzegł dopiero wtedy szramę na policzku dziewczyny i mocniej zacisnął palce na jej przedramieniu. - Znowu? - syknął z nieopisaną wściekłością, sprawiając że zadrżała, kuląc się płochliwie. - Przepraszam - dodał szybko, wypuszczając ją z uścisku. Ariel opuściła głowę.

- To nic takiego - wyjaśniła łamiącym się głosem, przesłaniając odruchowo dłonią poharataną twarz.

- Nic takiego? - podniósł głos, unosząc wysoko ręce. - Nikt nie zasłużył na takie traktowanie, nieważne jak bardzo nie chciałby tego faktu zaakceptować. Powinnaś to gdzieś zgłosić, ta kobieta jest niepoczytalna!

- Ale to wciąż moja matka - odpowiedziała równie stanowczym tonem, stawiając opór jego osądzającemu spojrzeniu. Zauważył, że oczy delikatnie jej błyszczały, gdy zażarcie mrugała, aby tylko nie pokazać przed nim swojej słabości. - Ty nic nie rozumiesz - dodała już zdecydowanie ciszej i spokojniej. Luke parsknął ironicznie śmiechem.

- Masz całkowitą rację, nic nie rozumiem. Nie rozumiem, jak można godzić się na to wszystko. Masz coś z głową, Keller.

- Lepiej będzie, jak już pójdziesz - zasugerowała, nie potrafiąc już na niego spojrzeć. Luke chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Machnął tylko ręką z bezsilności. Ze złością odwrócił się od niej i dość zdecydowanym krokiem ruszył w stronę zaparkowanego przy ulicy samochodu. Wsiadł do środka i włączył radio, ustawiając maksymalną głośność, po czym z całej siły zaczął uderzać pięścią w kierownicę. Musiał rozładować na czymś swoją złość. Gdy tylko się uspokoił, zerknął w bok, dostrzegając stojącą wciąż w progu dziewczynę. Nawet z tak sporej odległość był w stanie dojrzeć jej smutne spojrzenie. Długo nie wytrzymał i mimo wszystkich swoich wcześniejszych zasad, ponownie wysiadł z auta i podbiegł do niej. Zdyszany, pochwycił ją w ramiona i otulił dłonią zmarznięty policzek.

what i hate about you ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz