-Hej!-szybko zamknęłam pamiętnik,kiedy usłyszałam głos mojej koleżanki.
-Cześć.
Po lekcjach musiałam czekać na następny autobus,bo niestety nie zdążyłam na pierwszy.Stałam jak zwykle na uboczu
i zobaczyłam,że z galerii wychodzi Oscar ze swoimi kumplami.W ręku trzymał zeszyt podobny do mojego pamiętnika.Ściągnęłam plecak i zaczęłam przeszukiwać go.Przeraziłam się kiedy,nie znalazłam mojego pamiętnika.
-Cześć!To chyba należy do ciebie.-usłyszałam głos nad sobą.Podniosłam wzrok i zobaczyłam Oscara.-Swoją drogą ładnie rysujesz.
-Co?!-odebrałam od niego zeszyt i schowałam do plecaka.
-Widziałem twój rysunek.Nie czytałem twojego pamiętnika ale chciałem sprawdzić do kogo należy i otworzyło się na stronie,na której był rysunek.Czy...Czy to jestem ja?
-um...to...tak ty.-spuściłam głowę,bo zaczęłam się rumienić.Cholera.Nie chciałam,żeby dowiedział się w taki sposób.Nie chciałam,żeby w ogóle się dowiedział.
***
Nie chciałam iść dzisiaj do szkoły,więc zostałam w domu.Mama sie nie dowie,bo jest w pracy i wraca dopiero wieczorem.Dzisiaj jest piątek,więc zrobiłam sobie po prostu dłuższy weekend.Po południu przyszła do mnie Inez.
-Co jest?-spytała mnie z troską.
-Nic.
-I tak po prostu nie szłaś do szkoły?Przecież widzę,że coś jest na rzeczy.Więc?Co się stało?
-Co się stało? Oscar się stał.
-Co z nim?
-Już wie.
-Co wie?
-Wszystko.
-Powiedziałaś mu?
-Nie.Sam się dowiedział.Zgubiłam w szkole mój pamiętnik,a on go znalazł i...
-Przeczytał?
-Nie.Powiedział,że nie czytał,ale zobaczył rysunek.Znaczy jego portret.I się chyba domyślił.Co ja mówie.Na pewno się domyślił.
-Oj,Brooklyn.Będzie dobrze.Gadałaś z nim o tym?
-Nie.Nie było okazji.Może lepiej będzie nie poruszać tego.Może już zapomniał.
-Jeśli ty z nim nie pogadasz to ja to zrobię.
-Nie odważysz się.-powiedziałam z nie do wierzeniem.
-A zakład?-odpowiedziała pewna siebie.
-Nie.
-To jak będzie? Zrobisz to ty czy ja mam to zrobić?
-Pogadam z nim.Może.Nie obiecuję.
***
Weekend zleciał mi dość szybko.Mama była w pracy,więc napisałam sobie usprawiedliwienie i poprosiłam starszego brata,żeby mi go podpisał.Wychowawczyni nawet się nie zorientowała,więc upiekło mi się.Miałam też szczęście w innej sprawie,bo Oscar zaczynał dopiero na 4 lekcje,więc nie obawiałam się,że go spotkam.Problem był dopiero po 3 lekcji,ponieważ pierwszą lekcję miał w tej sali,w której ja miałam 3 lekcję.Tak jak się spodziewałam,siedział na schodach razem z Marcelo.Tego się obawiałam.Nie mogłam przejść nie zauważona,więc modliłam się tylko,żeby nie chciał ze mną gadać.szybko zeszłam po schodach i poszłam pod właściwą salę.Na moje szczęście nie zatrzymał mnie.Zostały mi jeszcze tylko 3 lekcje,więc będzie dobrze.Nie powinniśmy się mijać.Tak jak przypuszczałam,nie spotkałam go już dzisiaj.Kiedy stałam na przystanku dostałam SMS od Luci.
