DANIELLE:
Od Twojej śmierci minął rok,a moje życie to istny koszmar.Matka coraz więcej pije,śpię tylko kilka godzin,bo muszę chodzić do szkoły i pracować,żeby mieć za co spłacać rachunki i kupić jedzenie,w szkole nikt nie chce ze mną gadać.Chciałabym już nazbierać na tą lustrzankę i robić profesjonalne zdjęcia,ale muszę jeszcze trochę popracować.Mam już odłożone 1000 zł.Za 2 miesiące mam maturę.Eh...Do bani z takim życiem.
Zamknęłam pamiętnik i popatrzyłam na zdjęcie ojca na grobie.Przychodzę tu codziennie od jego pogrzebu i piszę dla niego pamiętnik.Tutaj mogłam się wyciszyć,wyżalić i zapomnieć o problemach.Spojrzałam na komórkę.Była już 15.Eh...Jak ten czas szybko leci.Przed chwilą była 10.No nic.Trzeba się zbierać do pracy.
-Dzisiaj mamy w barze imprezę urodzinową.Trzymaj kciuki,żebym się nie potknęła.Przyjdę jutro.Pa-ostatni raz spojrzałam na grób ojca,schowałam dłonie do kieszeni kurtki i poszłam w kierunku baru.
-O,jesteś Danielle!Przebieraj się szybko!O 18 jest impreza.
-Pamiętam-minęłam szefa i poszłam na zaplecze się przebrać.Nienawidzę tego stroju.Czarna spódniczka do połowy ud,biała koszula z krótkim rękawkiem i czarny fartuszek z logo baru przewiązany w pasie.Na co dzień noszę luźne ubrania i źle czuję się w takim wydaniu.Kiedy się przebrałam,wyszłam na salę i zaczęłam czyścić kieliszki.Zajęło mi to 40 minut.Organizatorzy imprezy właśnie zaczęli się schodzić.
-Dobra mamy godzinę.Philip powiedział,że przyprowadzi Camillę.-nie,nie,nie!To nie mogą być oni.Spojrzałam na wejście i zobaczyłam tych "popularnych"ze szkoły.Spuściłam głowę i udawałam,że nadal czyszczę szklanki.
-Mogłabyś scho...Danielle?-kurde,poznał mnie.-Ty tu pracujesz?Ej,słuchajcie!Danielle będzie nas dzisiaj obsługiwać-wszyscy zaczęli się śmiać.-Jeśli będziesz dobrą kelnerką,to złożymy się na napiwek.-puścił mi oczko i odszedł,śmiejąc się.Zabrałam tort z lady i schowałam go do lodówki.W mieście jest dużo klubów.Czemu akurat tu?Może jak powiem szefowi,że się źle czuję,to pozwoli mi iść do domu?Nie,to nie wypali.Nie umiem udawać.Zresztą co mi zależy?W szkole i tak nie mam życia,więc nic nie stracę,a przynajmniej szybciej nazbieram na lustrzankę.Zamknęłam oczy,wzięłam głęboki wdech i wyszłam na salę.Lokal był pełen balonów i serpentyn,a na drabinie stał Andy i przypinał nad ladą "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO CAMI!" .
-Philip pisze,że będą za 30 minut!Ruszajcie się!-krzyknął i już go nie było.Westchnęłam i zaczęłam przygotowywać się psychicznie,na to,co się będzie dzisiaj działo.Równo po 30 minutach do klubu weszła Camilla,z zawiązanymi oczami,i Philip.
-Phil,mogę już ściągnąć tą opaskę?
-Już tak-Philip ściągnął chustkę z oczu Camilli,a wszyscy goście krzyknęli:"NIESPODZIANKA!!"
ANDREAS:
-Wszystkiego najlepszego Cami!-podszedłem do niej i przytuliłem ją.
-Dziękuję Andy!-cmoknęła mnie w policzek.-Wszystkim wam dziękuję!
-No to zaczynamy imprezę!-krzyknął Phil,a DJ podgłośnił muzykę.Wszyscy zaczęli tańczyć i dobrze się bawić,a ja z Cami usiedliśmy w loży.
-Niech zgadnę.To był twój pomysł?
-Mój i Philipa.Powiedzieliśmy:"impreza" w tym samym czasie-zaśmiałem się na to wspomnienie.-Idę do baru.Chcesz coś?
-Mojito.
-Jak zwykle-wywróciłem oczami.
-To po co pytasz?
-Bo myślałem,że zmądrzałaś i weźmiesz coś innego.
