Dzisiaj był ostatni dzień szkoły przed świętami,więc mieliśmy wigilijki.W tym roku robiłam prezent mojemu najlepszemu przyjacielowi,Calumowi.Kupiłam mu bluzkę z logo jego ulubionego zespołu.
Jak co dzień przyszedł po mnie Calum i razem poszliśmy do szkoły.
-Komu robiłaś prezent?
-Koledze z klasy-zaśmiałam się.
-No weź!Powiedz.
-Coś ty taki ciekawski?
-Po prostu chcę wiedzieć.
-A ty kogo masz?Powiem ci jak ty mi powiesz.
-To już nie chcę wiedzieć-pokazał mi język.Resztę drogi szliśmy w ciszy.Przebraliśmy się w szatni i udaliśmy się do naszej sali.Byliśmy,zresztą jak co roku,ostatni.
-Sam i Calum już są,więc możemy zaczynać.-powiedziała nasza wychowawczyni.-Zaczniemy od życzeń.-wszyscy wyciągnęli swoje opłatki i składali sobie życzenia.
-Przyjdziesz do nas na święta?-spytałam Caluma.
-Jak zawsze.-uśmiechnął się.-Z rodzicami.Mali będzie miała pierwsze święta ze swoim chłopakiem i chcieli je spędzić tylko we dwoje.-zaśmialiśmy się.
-Rozumiem.To skoro przyjdziesz to wtedy złożę ci życzenia-pokazałam mu język i poszłam złożyć życzenia innym.Kiedy już powinszowałam całej klasie i wychowawczyni,usiadłam na swoim miejscu.Po niedługim czasie obok mnie usiadł Calum.
-Mam już wszystkiego dość.
-Wymęczyły cię tak przytulające dziewczyny?-spytałam z rozbawieniem.
-A żebyś wiedziała.Wszystkie strasznie mocno ściskają i chcą mi składać życzenia,że aż kłucą się,która teraz.Masakra-prychnęłam śmiechem.
-Na pewno każda ci życzyła fajnej dziewczyny i pomyślała"to będę ja".
-Dokładnie.Kate powiedziała mi to nawet wprost.Czaisz?!
-Dobra,młodzieży.Teraz czas na prezenty.-podniosłam swój prezent z podłogi.
-No więc,Calum,myślę,że ci się spodoba.-uśmiechnęłam się do niego i wręczyłam mu prezent.Calum odpakował go i otworzył szerzej oczy.
-Na prawdę mi ją kupiłaś?Dziękuję.A to dla ciebie.-podał mi prezent.Była to koszulka Marcelo.
-Dziękuję!-przytuliłam go mocno.-Zawsze o niej marzyłam.
-Wiem.-wyszczerzył się do mnie.
***
Po wigilijce były jakieś jasełka i jak zawsze śmialiśmy się razem z Calumem z niektórych występujących.Wiem,że to nie miłe,ale co mogę poradzić na to,że niektórzy są śmieszni.Po godzinie nudnych jasełek w końcu mogliśmy iść do domu.Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy ze szkoły.Calum odprowadził mnie pod dom.
-To widzimy się za 4 dni.
-Ta.Narka!-pożegnaliśmy się przybiciem piątki i żółwika.
-Cześć!-krzyknęłam zamykając drzwi wejściowe.
-Cześć!Jak tam było na wigilijce?Kto ci robił prezent i co dostałaś?
-Calum kupił mi bluzkę Marcelo.
-Uff...To dobrze.Przynajmniej nie będziemy ci musieli z ojcem kupować.
-Serio chcieliście mi kupić bluzkę Realu?
-Nie z Tesco.-zaśmiała się mama.-Calum z rodzicami przyjdą na święta?
-Tak,jak co roku,ale bez Mali.
