Rozdział 1

1.9K 88 18
                                    



Promienie słoneczne delikatnie muskały mój policzek. Obudziłam się niechętnie. Przetarłam zaspane oczy i usiadłam. Kołdra zsunęła się na podłogę. Przysunęłam nogi do siebie i spoglądałam w okno. Za szybą rozciągał się widok wioski. Westchnęłam. Dzisiaj miałam dowiedzieć się z kim będę w drużynie. To jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Spojrzałam na zegarek. Było wpół do ósmej. W akademii miałam być dopiero na dziewiątą. Miałam półtorej godziny. Spowrotem się położyłam. Spoglądałam w sufit. Po pięciu minutach nie wytrzymałam. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czerwoną koszule i czarne spodnie. Szybko włożyłam je na siebie i podeszłam do szafki nocnej. Wzięłam w ręce ochraniacz i założyłam go na szyję. Odwróciłam się i wyszłam do kuchni.


W kuchni otworzyłam lodówkę i wyjęłam lemoniade. Upiłam łyk napoju i usiadłam za stołem. Spojrzałam na zegarek i z zaskoczeniem stwierdziłam, że do wyjścia mam tylko dziesięć minut. Dopiłam lemoniade i wstałam. Podeszłam do półki z butami i założyłam parę moich ulubionych butów. Otworzyłam drzwi i wyszłam.


Po drodze spotkałam Deli. Była moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze chodziłyśmy razem, wszędzie, do czasu pojawienia się Fuji'ego. Był on niezwykle tajemniczy. Jego białe jak śnieg włosy przyciągały uwagę. Czarne jak węgiel oczy i blada cera, również była niezwykła. Nosił maskę na twarzy, tak, że widać było tylko oczy. Przypominał mi Kakashiego-sensei. Na samą myśl o Fujim serce mi przyspiesza. Nagle potknęłam się. Wylądowałam na ziemi, a Deli zaczęła się śmiać. Zażenowana wstałam i otrzepałam się z kurzu. Uniosłam głowę najwyżej jak mogłam i nie zwracałam uwagi na fakt, że podarłam sobie spodnie i leci mi krew z kolana. Kiedy doszłam do akademii, krwawienie ustało.


W sali nie było miejsca. Zostało tylko jedno wolne. Obok Fujiego. Nieświadomie uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę. Podeszłam do chłopaka i nieśmiało zapytałam:


- Mogę tu usiąść?


Fuji spojrzał na mnie. Przyglądał się badawczo mojej twarzy. Przełknęłam ślinę i niezdarnie odwracałam wzrok. Po chwili chłopak powiedział:


- Jeśli będziesz cicho, możesz usiąść.


Odwrócił głowę w kierunku shinobi, który właśnie wszedł do sali. Szybko usiadłam i upomniałam się, aby być cicho.


Ninja, który wszedł, to nie kto inny jak Iruka-sensei. Wyjął kartkę z kieszeni i zaczął:


- Witam was wszystkich. Dzisiaj dowiecie się z kim będziecie w drużynie. Od razu mówię, że drużyny wybierane są pod względem umiejętności członków, tak aby się one dopełniały.- sensei wziął głęboki oddech i kontynuował- No dobrze zaczynamy. W skład drużyny 4 wchodzą: Ukini Deli, Dorck Lee i Gere Sassa.- za sobą usłyszałam złośliwe prychnięcie Deli. Wiedziałam ,że chciałaby być z Fujim- W skład drużyny 5 wchodzą: Heji Dori, Tenery Aki i Juji Sars. Dobrze a teraz ostatnia drużyna, drużyna 6: Huji Fuji, Hyuga Koruto i Uchiha Hina.


Uśmiechnęłam się. Będę w drużynie z Fujim. Mam szczęście. Chciałam wstać, kiedy Iruka-sensei powiedział:


- Będziecie czekali na swoich sensei w określanych pokojach. Drużyna 4 w pokoju nr 214. Drużyna 5 w pokoju nr 345, a drużyna 6 w pokoju nr 167. To by było na wszystko. Dziękuję.


Kiedy Iruka-sensei zniknął wstałam i ruszyłam do wyjścia.
Na korytarzu ktoś złapał mnie za rękaw koszuli. Kiedy odwróciłam głowę, zauważyłam Fujiego. Spoglądał na moje... kolana? Hmm to dziwne, ale cieszyłam się chociaż mnie zauważył.


- Wiesz ta rana na kolanie naprawdę paskudnie wygląda. Choć opatrzę ją.


Nie pytając mnie o zdanie Fuji pociągnął mnie za sobą. Kiedy dotarliśmy na miejsce, spostrzegłam ,że to pokój nr 167. Chłopak otworzył drzwi i wszedł do środka. Następnie rozkazał mi usiąść i wyprostować lewą nogę. Fuji podszedł do apteczki wiszącej obok drzwi i wyjął bandaże. Bardzo zwinnie i szybko opatrzył mi kolano. Następnie usiadł niedaleko mnie. W tej chwili cieszyłam się ,że jestem taką niezdarą. Uśmiechnęłam się do siebie i przygryzłam wargę, co miałam w zwyczaju. Po pięciu minutach ciszy do pokoju wszedł Hyuga Koruto. Usiadł na samej górze i badawczym wzrokiem przyglądał się nam. Czekaliśmy tak ze trzy godziny. Żadno z nas nie chciało wymówić tego co było oczywiste, nasz sensei się spóźniał. Niespodziewanie do pokoju wszedł siódmy Hokage. Uśmiechał się do nas promiennie. Podszedł do biurka po czym powiedział:


- Jestem Uzumaki Naruto, co na pewno wiecie ponieważ jestem siódmym Hokage. Od dzisiaj jestem waszym sensei.


Każdy z nas otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Tym bardziej ja gdzie wujek Sasuke i Naruto-san są najlepszymi przyjaciółmi. Hokage nadal się uśmiechał. Nagle usłyszałam głos.


- To niemożliwe. Hokage nie mogą być nauczycielami początkujących.


- Ach tak? Widzisz ja mogę.


Naruto-sensei uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ukradkiem spojrzałam na Fujiego. Chłopak również wydawał się zmieszany. Hokage usiadł na biurku i powiedział:


- A teraz chciałbym abyście się przedstawili i powiedzieli co byście chcieli osiągnąć na drodze shinobi. Może zacznijmy od pań.


Przełknęłam ślinę i powiedziałam:


- Nazywam się Uchiha Hina i chciałabym nie być tak bardzo niezdarna.


Naruto-sensei uśmiechnął się i wskazał na moje rozwalone kolano, teraz będące w bandażu dzięki Fujiemu.


- Widać. No dobrze. Może teraz ty?


Hokage wskazał na Hyuge Koruto.


- Jestem Hyuga Koruto i chcem być najlepszym i najpotężniejszym ninją w wiosce.


Naruto-sensei skinął głową i spojrzał na Fujiego. Chłopak oparł się na dłoni i niedbale odpowiedział:


- Huji Fuji, a moim celem jest uzyskanie całkowitej harmonii z chakrą.


Hokage przekręcił delikatnie głowę w prawo i myślał przez chwile. Następnie powiedział:


- Mam nadzieję, że się dogadacie. Widzę was wszystkich jutro o siódmej na polanie kwiatów.


Mówiąc to Naruto-sensei skierował się w stronę wyjścia. Niepewnie wstałam i również ruszyłam do wyjścia. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Od razu skierowałam się w stronę domu. Musiałam jak najszybciej sama opatrzyć kolano. Za mną usłyszałam jakieś kroki. Odetchnęłam z ulgą, kiedy uświadomiłam sobie, że to na pewno Fuji lub Koruto. Wyszłam z akademii i ruszyłam w stronę domu. Miałam wielką nadzieję, że tata wrócił z misji. Nie było go już miesiąc i zaczynałam się niepokoić.Jak mogłam się domyślić po drodze spotkałam Dali.

- Widzę, że niezdarze dopisuje szczęście.- dziewczyna przysunęła się bliżej i z gniewem w głosie dodała- Wiedz, że nie powinnaś być w drużynie z Fujim. Nie zasługujesz na to.


Przewróciłam oczami. Chciałam ją ominąć, jednak ona postawiła mi nogę. Przewróciłam się i rozdarłam bandaż. Krew na nowo zaczęło płynąć po mojej nodze. Dali zaczęła się śmiać. Po chwili odeszła zadowolona. Wstałam i chwiejnie ruszyłam w kierunku domu.
Kiedy weszłam do domu, w kuchni zostałam ciocie Sakure. Była smutna. Nie wiedziałam o co chodzi, ale przeczuwałam najgorsze. Podeszłam do stołu i usiadłam naprzeciwko cioci. Ciocia Sakura po chwili ciszy powiedziała:


- Posłuchaj mnie Hino. Twój tata nie żyje. Zginął podczas misji.


Byłam zdruzgotana. Mój tata nie żyje. Łzy spływały mi po policzkach. Ciotka podeszła do mnie i przytuliła mnie. Nic nie widziałam, ponieważ łzy gromadziły mi się w oczach. Chciałam zostać sama.


Kiedy odprowadziłam ciocie, poszłam do pokoju i położyłam się. Wiedziałam ,że prawdziwy ninja nie okazuje uczuć, jednak nikogo w pobliżu nie było. Mogłam płakać. Niestety moje łzy już wyschły dlatego wpatrywałam się w okno. Zachodzące słońce uspokoiło moje zszargane nerwy. Zamknęłam oczy i powoli zasnęłam.



Losy umarłychWhere stories live. Discover now