-Widocznie nie zmądrzałam.-uśmiechnąłem się do niej i odszedłem w stronę baru.-Piwo i mojito!-krzyknąłem do Danielle.Szybko wykonała moje zamówienie i zajęła się innymi gośćmi.Zabrałem swoje picia i wróciłem do Cami.
-Czy ta barmanka to nie jest czasem Danielle?
-Ta,ona.
-Ale jaja.Będzie co opowiadać w szkole.-napiła się swojego drinka,a ja upiłem łyk piwa.-Chodź tańczyć.Solenizantce chyba nie odmówisz-pociągnęła mnie na parkiet,a ja nie protestowałem.
DANIELLE:
Impreza rozkręciła się na dobre.Wszyscy byli dość wstawieni.Jedni tańczyli,inni obściskiwali się w kątach,a paru chłopaków się do mnie przystawia.Mówiłam już,że nienawidzę tej pracy?
-Danielle,na dzisiaj już skończyłaś.-uśmiechnęłam się z ulgą do Simona i poszłam przebrać się na zaplecze.Kiedy byłam już w swoich ubraniach,ruszyłam w stronę gabinetu szefa i zapukałam w drzwi. Kiedy usłyszałam:"Proszę!",weszłam nieśmiało do środka.
-O,Danielle.Co jest słoneczko?
-Ja już na dzisiaj skończyłam.
-Dobrze.Proszę-podał mi kopertę.-Za dzisiaj 90 zł.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się słabo.
-A zapomniałbym.Przez tydzień masz wolne.
-A mogłabym ten urlop przełożyć na za 2 miesiące?Bo mam matury i bardziej by mi się przydał.
-Nie ma sprawy,więc widzimy się jutro.
-Tak.Do widzenia!
-Danielle,wiesz że jeśli masz jakiś problem to wal śmiało.Chętnie ci pomogę.
-Tak,wiem
-To do jutra!-wyszłam z gabinetu i poszłam do domu.Tak jak się spodziewałam.Matka schlała się i teraz śpi na kanapie w salonie wśród butelek.Nie mam dzisiaj już siły na sprzątanie,więc umyłam się tylko i położyłam.Od razu zasnęłam.
ANDREAS:
Obudziłem się z wielkim kacem.Nawet nie pamiętam jak i kiedy znalazłem się u siebie.Poszedłem do kuchni,żeby wziąć jakąś tabletkę na ból głowy.Philip też już nie spał.Ta,wynajmowaliśmy razem mieszkanie.
-Też nie umiesz spać?
-Ta.Dobra impreza wczoraj była.Dawno się tak nie bawiłem.
-Ja też.Dawno takiego kaca nie miałem.
-Jakieś palny na dzisiaj?
-Relaks na kanapie przed telewizorem.Muszę jeszcze na cmentarz na chwilę skoczyć.
-OK.-zaśmialiśmy się i przenieśliśmy się do salonu.-Fifa?-kiwnąłem twierdząco głową,a Philip włączył grę na konsoli.
DANIELLE:
Znowu siedziałam nad grobem ojca.Dzisiaj mija rocznica odkąd go nie ma.Przyniosłam mu czerwoną różę i położyłam ją na grobie.Parę łez spłynęło mi po policzkach.
-Danielle?-usłyszałam za plecami.Odwróciłam głowę i myślałam,że serce wyskoczy mi z piersi.Stał tam Andreas we własnej osobie.Szybko starłam łzy z policzków.-Co tutaj robisz?Przyszłaś na grób dziadka?
-Um...Tak...Tak,dziadka-nie chcę,żeby ktoś wiedział o tym,że straciłam ojca.Będą się jeszcze bardziej naśmiewać,kiedy poznają prawdę.-Muszę już iść.Cześć.-szybko wyszłam z cmentarza i poszłam do babci.To moja jedyna rodzina tutaj.
10.Andreas Wellinger
Start from the beginning
