Rozdział 40

4.3K 169 0
                                    

Wydałam odgłos zachwycenia gdy zobaczyłam swój pokój. Był przepiękny. Wogóle nie podobny do reszty domu. Urządzony w nowoczesnym stylu, bardzo duży. Mogę śmiało powiedzieć że wyglądał jak z moich snów. Jedna ściana była wielkim lustrem pod którym stało dwuosobowe łóżko, a na nim mnóstwo poduszek. Obok łóżka była szafka nocna a na niej szklana lampa. Kolejną ścianą pokoju stanowiło wielkie okno. Podeszłam do niego, mijając stojącą przed nim białą, skórzaną kanapę i stolik na którym stała doniczka z różowym storczykiem. Z moich ust wydobył się odgłos zachwytu. Przez moje okno był widok na ogród, w którym był BASEN. To jest po prostu pokój marzeń. Stałabym tak cały dziń gdyby nie pytanie, które nie dawało mi spokoju od początku gdy przekroczyłam próg mojej nowej sypialni.

- Sam urządzałeś ten pokój?-odwróciłam się do ojca, który na to pytanie wyraźnie się spiął.

- Ee- zaczął się jąkać-No twoja mama mi trochę pomogła, znaczy no całkiem to ona wszystko użądziła.

Powiem szczerze, że się załamałam. Już miałam nadzieję, że przynajmniej trochę się mną zaintereswoał i dowiedział się co lubię, ale mimo wszystko pokój jest wspaniały.

Naprzeciwko łóżka był marmurowy kominek, nad którym wisiało okrągłe lustro. Cały pokój był użądzony tak, jak lubię. Wydaje mi się że będę tu spędzała wiele czasu. Gdy tata poszedł po moje bagaże, ja weszłam do łazienki połączonej razem z moim pokojem. Łazienka zachowana była w czarnym kolorze, co mi bardzo odpowiadało. W jednym z rogów była wielka czarna wanna, na przeciwko której był prysznic otoczony szybą. Zlew wykonany był z tego samego kamienia co i wanna. Ręczniki i dodatki kontrastowały kolorystycznie z otoczeniem, co dawało wrażenie nowoczesności, ale zarazem wydawało się przytulnie. Wyszłam z łzienki i przeszłam przez kolejne drzwi. Gdy zobaczyłam co się za nimi kryje zapiszczałam z rodości. Byłam w mojej własnej przeogromnej garderobie. Zawsze marzyłam o garderobie wielkiej jak w filmach. Na samym środku pokoju znadjował się miękki, biały, włochaty dywan. Naprzeciwko mnie znajdowała się szafa na buty, a tuż obok niej na torebki. Przy ścianie obok były półki i wieszaki na ubrania. Na środku garderoby była szklana gablota na biżuterię. Obok toaletki do makijażu znajdowała się jeszcze jedna półka i szafa. W rogu stała miękka sofa. Rzuciłam się na nią i zaczęłam wyobrażać sobie jak wszystko tu ułożę. Wstałam gdy tata wszedł z pierwszą częścią moich bagaży. Natychmiast włączyłam muzykę i tańcząc wszystko rozkładałam. Gdy wkładałam biżuterię do gablota ktoś zapukał do drzwi, mimo że zostawiłam je otwarte.
- Prosze- powiedziałam na tyle głośno żeby przekrzyczeć muzykę.
Przedemną stała niska kobieta około 40.
- Dzień dobry jestem Marija, pomogę ci się rozpakować, a ty w tym czasie idź na obiad.
- Dziękuję - było mi nieco nie zręcznie ale byłam na serio głodna- możesz rozłożyć buty.

Zbiegłam na dół do jadalni. Przy stole siedziała już cała moja nowa rodzinka. Uśmiechnełam się i zajęłam miejsce naprzeciwko okna. Przez 10 minut jedliśmy w ciszy co bardzo mi odpowiadało, ale oczywiście ktoś musiał to zepuć.
- No Ashley opowiedz nam trochę o sobie, czym się interesujesz?- Marlin przestała jeść i popatrzyła na mnie wyczekująco.
Zagryzłam policzkek od środka i spojrzałam na ojca. Jak powiem że interesuje mnie moda to znów przez cały mój pobyt tu będzie próbował zmusić mnie to zmiany mojego hobby. Już miałam zamiar wymyśleć coś typu dziennikarstwo, ale zrezygnowałem z tego pomysłu nie mam zamiaru zmieniać siebie tylko dlatego bo komuś się tak zachciało, nie jestem osobą, którą obchodzi zdanie innych na temat tego jaka jestem. Stracić siebie, żeby zadowolić innych to najgorsza rzecz jaką można zrobić samemu sobie.

--
Proszę o komentarze i gwiazdki. Zostaw coś po sobie.

PerfectWhere stories live. Discover now