Rozdział 38

4.2K 171 0
                                    

Wyszłam z samochodu i stanęłam przed dużym domem z cegły. Na podwórku była nie wielka fontanna. Nie sądziłam że tata się dorobił takiego majątku. Kiedy mieszkał z nami to mama zarabiała więcej a on dopiero rozkręcał biznes. Mama zatrąbiła kilka razy i z domu od razu wyszedł tata ubrany w czarne spodnie od garnituru i koszule, najwyźniej pozostał tym samym sztywniakiem jakim był. Razem z nim pojawiła się jego nowa żona Marlin. Marlin była wysoką kobietą o farbowanych na blond włosach, z tego co pamiętam zawsze upinała je w wysokiego koka. Była ubrana w niebieską sukiennkę z długim rękawem. No tak zapomniałam że tu jest zimniej niż u nas i we wrześniu nie można już ubierać szortów.
- Witaj kochanie- tata zamknął mnie w szczelnym uścisku.
Wydostałam się z objęć ojca i słabo się do niego nie uśmiecha. Nie było go przez tyle lat a teraz nagle wyskakuje mi tu z kochanie. Mama przywitała się z nim tylko uściskiem dłoni. Po chwili znów zostałam zamknięta w szczelnym uścisku tym razem jednak nie w ojcowskim tylko Marlinowym. Śmierdziało od niej na kilometr perfumami Chanel numer 5, nie znoszę tego zapachu. Gdy w końcu moja macocha mnie wypuściła krzyknęła swoim przesłodzonym glośikiem
- Isabell- kobieta nie musiała powtarzać dwa razy.
Przed dom dumnym krokiem wkroczyła idealna córeczka mojego ojca. Isabell miała na sobie kremową spódnicę i koszulkę, która uwydatniała jej kobiece atuty. Kilku centymetrów, które wogóle nie były jej potrzebne dodawały jej super wysokie obcasy. Momentalnie poczułam się jak wieśniara miałam na sobie zwykle jeansy, miętowy sweterek i conversy. Dziewczyna popatrzyła na mnie z wszyszością i ku mojemu zdziwieniu przytuliła.
- Tak się cieszę że będziemy siostrami- pisneła mi do ucha
Akurat pomyślałam, nie lubiłam jej wydawała się fałszywa i wredna.
- Tom bardzo dziękuję że Ashley może u ciebie mieszkać przez czas mojego wyjazdu - powiedziała mama
- Oh daj sopokój to też moja córka- tata mchnął lekcaważąco ręką.
Już miałam mu odpowiedzieć czymś bardzo nie grzecznym ale mama dyskretnie kopnęła mnie w kostkę więc tylko się uśmiechnełam. Nie wytrzymam z tym człowiekiem. Jak śmie nazywać mnie swoją córką, przez te wszystkie lata zadzownił może z 10 razy. Jedyne co robił to płacił alimenty i przysyłał SMS na gwiazdkę z życzeniami. Stalabym tam i dalej rozmyślała o tym jakim okropnym ojcem jest Tom Lumer gdyby nie to że mama pociągneła mnie w stronę samochodu. Gdy tata i Marlin zobaczyli ilość bagaży wytrzeszczyli oczy.
- No co? To cały dobytek mojego dotychczasowego życia - wzruszyłam ramionami i zaczełam wywalać wszystkie walizy z bagażnika. Tom i moja macocha wnosili je do domu. Gdy wszystko było już gotowe, przyszedł czas pożegnania z mamą. Nie chciałam tego robić, nie nawiedzę pożegnań.
- Nie chcę się żegnać- powiedziałam cicho
- Nie żegnamy się, to tylko taki uścisk na drogę- mama się słabo uśmiechneła.
Wtuliłam się w nią i wciągnęłam jej zapach, który kojarzył mi się z domem. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Nie obchodziło mnie to jak wyglądam nie chciałam tu zostać.
- Mamo zabierz mnie ze sobą - powiedziałam
- Obiecuje że będziemy gadać przez skypa- mama wytarała moje policzki od łez i tuszu. Po chwili nadjechała taksówka. Kobieta pocałowała mnie w czubek głowy i wsiadła do samochodu. Stałam przez kilka minut na podjeździe i patrzyłam na oddalającą się taksówkę. Nie mogę uwierzyć że to naprawdę się stało.

--
Proszę o komentarze i gwiazdki bardzo motywują

PerfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz