Rozdział 57

3.8K 167 4
                                    

-Zatańczysz ze mną Ashley?- zapytał mnie Zack

-No nie wiem- Od czasu gdy Lilly powiedziała mi że ja i jej bratem byłabym super parką unikałam go jak ognia

-Ej dlaczego się nie zgodziłaś?- Lilly pociągnęła mnie na bok

-Bo tak

-Ej daj spokój no na serio byłabyś super parą z moim bratem

-znam go dopiero kilka tygodni Lilly-Jęknęłam

-Oj tam oj tam Kopciuszek i jej książę znali się tylko kilka godzin i to była miłość do końca życia

-Nie jestem Kopciuszkiem

-Jesteś masz macochę a nie masz tego kogo kochasz, jesteś uważana za brzydszą siostrę a tak na serio jesteś ładniejsza i milsza no i w końcu możesz być ze swoim księciem

-Dzięki za te słowa przyjaciółko-prychnęłam i poszłam się napić

-Ej poczekaj no Ashley -krzyknęła dziewczyna ale mnie już nie było

Jeśli była wystawiona i gadała tak tylko dlatego bo ma za dużo procentów to wszytko okej ale jeśli mówi to na serio to chyba spadła na głowę, znam go kilka tygodni nie mam zamiaru z nim chodzić.

-O hej- super wpadłam na mojego księcia z bajki- No to jak zatańczysz?

-No wiesz nie chcę żeby przydarzyło się to co przydarzyło się w naszym pierwszym tańcu-uśmiechnęłam się nie patrząc w oczy chłopaka

-Ej co jest?-Zack uniósł mój podbródek.

-Nic, nic po prostu nie mam ochoty- sprawnie go ominęłam i odnalazłam Antonia w tłumie panienek

-Powiedz coś jeszcze, proszę- powiedziała dziewczyna siedząca na jego kolanach 

  -Por voi bambino*-powiedział chłopak na co wszystkie dziewczyny od razu zachichotały

-Antonio-krzyknęłam wpychając się przed dziewczyny

-Siniorita czy coś cię gnębi-powiedział z wyraźnym włoskim akcentem

-Antonio nie pajacuj musisz mi pomóc

- Ashley rób to co chcesz, żyj pełnią życia, nie zwracaj na nikogo uwagi-powiedział po prostu i wrócił do oburzonych dziewcząt

W sumie to Antonio ma trochę racji, życie jest krótkie trzeba z niego korzystać.

Podeszłam do zdziwionego Zacka i pociągnęłam go na środek salonu gdzie utworzył się parkiet.
                          ***
      
-Ashley, Ashley-krzyczeli ludzie

Śpiewaliśmy karaoke i nie wiadomo dlaczego wszyscy chcieli żebym to ja zaśpiewała. Kiedy byłam młodsza uwielbiałam śpiewać, chodziłam nawet na chórek ale kiedy tata nas opuścił obiecałam sobie że już nigdy więcej nie zaśpiewam przed ludźmi ale skoro teraz mieszkam z ojcem to moja obietnica chyba jest nie ważna.

Chwyciłam mikrofon na co usłyszałam radosne okrzyki, usłyszałam piosenkę Focus Ariany Grande, super, idealnie ta piosenka to ostatnia, którą chciałam zaśpiewać nie umiem wyciągać takich dźwięków.

-Zaczynamy!-Ten kto pisze scenariusz mojego życia ma na serio wielkie poczucie humoru, moim przeciwnikiem była Isabell, która pewnie śpiewa idealnie czysto

-'Cause I'm about to put them all away-Zaśpiewałam jak najwyżej potrafiłam a mimo to moja przyrodnia siostra z piekło rodem zrobiła to o wiele lepiej.

-Byłaś super- krzyknął Zack mimo że wszyscy chwalili moją przeciwniczkę

Zaśmiałam się i zabrałam kubeczek, który miał w ręku.

***

Obudziłam się bo coś mnie przygniatało, krzyknęłam z przerażenia gdy otworzyłam oczy

-Ała moja głowa-Tym czymś co mnie przygniatało okazał się Zack

-Co ja tu robię?-Czemu leże w łóżku Zacka? W mojej głowie było mnóstwo pytań

-Aktualnie wydzierasz się co przeszkadza mi spać-Powiedział chłopak z chrypką, przez którą nie jedna dziewczyna by zemdlała

-Czy my no wiesz...

-Raczej nie biorąc pod uwagę to że i ty i ja mam ubranie, a robienie tego polega na...

-Wiem na czym to polega-przerwałam mu-Która godzina?

-Za wczesna żeby wstawać- powiedział Zack i nakrył głowę poduszką

Przeciągnęłam się przez niego i spojrzałam na wyświetlacz telefonu, dopiero 8

-Wiesz chyba już pójdę, i tak już nie zasnę- rozejrzałam się po pokoju, nie wiadomo jakim cudem na krześle lężały moje spodnie bez bluzki niestety- Pożyczysz mi jakąś bluzkę?

-Ej a co ty na to żeby pójść na kawę?-zapytał i gwałtownie wstał przez co ja wylądowałam na podłodze.

-O tak kawa mi się przyda-zabrałam od Zacka ubranie

Chłopak poszedł do garderoby a ja zmyłam resztki makijażu i przeczesałam palcami włosy, idę na kawę z najprzystojniejszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkałam, to nic takiego tylko kawa, ale w sumie niezła by była z nas parka, Oj weź się zamknij Ashley.


*dla ciebie wszystko kochanie
--
Przepraszam że tak długo ale kiedy już napisałam ten rozdział to nie chcący kliknęłam coś na komputerze i rozdział wziął i się skasował, postaram się dodawać rozdziały co 2-3 dni. Komentujcie i gwiazdkujcie.

PerfectWhere stories live. Discover now