Rozdział 6

7.9K 265 11
                                    

Mimo tego że byłam w rozpaczy miło spędziłam czas z Alice na chwilę poczułam się jak dawniej, jakbym nie musiała za 6 dni wyjeżdżać i spotkać się z znienawidzonymi osobami i jakbym nie musiała opuszczać miejsca które kochałam. Niestety w domu wszystko o czym starałam się zapomnieć wróciło. Mama siedziała z kieliszkiem czerwonego wina w kuchni bez światła, starałam się wejść jak najciszej ale mi się nie udało.
- Skąd masz tą sukienkę ? - Zapytała jak gdyby nigdy nie powiedziała że mnie zostawia
- To nie twoja sprawa - warknęłam i pobiegłam do pokoju.
Zatrzasnęłam drzwi i położyłam się na łóżko zasypiając w nowej sukience i makijażu.
Rano zeszłam na śniadanie o 10, nie miałam zamiaru iść do szkoły, ani natknąć się na mamę. Niestety nie udało się mama z jakiś przyczyn nie była jeszcze w pracy siedziała w kuchni i rozmawiała z kimś przez telefon. Gdy mnie zobaczyła rozłączyła się i powiedziała nie patrząc mi w oczy
- Możesz dziś nie iść na lekcje - Nie miałam zamiaru na nie iść nawet gdyby mi kazała- Chciałabym żebyś zaczęła się pakować.
Nadal nic nie mówiłam nie miałam zamiaru zaszczycić ją nawet spojrzeniem. Podeszła do mnie z zamiarem przytulania ale w porę się odsunęłam, co ona sobie myśli? Że będzie jak dawniej? Już nigdy tak nie będzie.
Mama tylko zrezygnowana opuściła ręce i wyszła do pracy. Poszłam na górę wziąć kąpiel. Nalałam do wanny wody tak że prawie się wylewała. Wlałam każdy możliwy olejek i dosypałam sól. Leżała bym tak cały dzień gdyby nie to że po dwóch godzinach woda była już całkiem zimna. Ubrałam byle jaki dres i zeszłam na dół. Nalałam sobie kawy, owinęłam się w kocem i włączyłam jakieś głupie bajki dla dzieci. Nie mam zamiaru się pakować, jeśli mojej mamie tak bardzo zależy na tym żebym zrobiła to jak najszybciej to niech sama mnie spakuje. Po godzinie siedzenia i bezsensownego gapienia się na to jak doktorek nieskutecznie próbuje złapać królika Baksa miałam dość, czułam mdłości i potworny głód. Chciałam zjeść wczorajszą chińszczyznę ale zamiast tego wywaliłam ją do kosza i zjadałam płatki. Poczłapałam do pokoju i schowałam się pod kołdrę, próbowałam nieskutecznie zasnąć, ale co chwila budził mnie dzwonek telefonu, 18 wiadomości głównie od Alice która chciała się dowiedzieć czy może nie popełniła samobójstwa. Peter dzwonił 8 razy i zostawił wiadomość głosową której nie miałam zamiaru odsłuchać. Napisałam tylko do Alice
" Błagam nie mów nic Peterowi, chyba że już to zrobiłaś?"
Odpowiedź dostałam natychmiast
" Nie, nie zrobiłam i nie mam zamiaru, sama mu powiesz"
Rzuciłam telefonem o ścianę a ten roztrzaskał się na drobne kawałki, świetnie dopiero go kupiłam mój piękny iphon leżał teraz na podłodze całkowicie zepsuty. Ubrałam się w coś w czym nie wyglądałam jak własna babcia i pojechałam kupić nowy telefon. Oczywiście zabrałam mamy kartę kredytową.

Przez tydzień nie będę dodawałam nowych rozdziałów bo wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu 😞
Piszcie w komentarzach czy wam się podoba

PerfectWhere stories live. Discover now