Rozdział 36

4.1K 164 3
                                    

Obudziłam się około 14, niewyobrażalnie bolała mnie głowa, moje włosy były zkoutunione i przyklejone do siebie, nadal miałam na sobie sukienkę z wczoraj a makijaż rozmazał się na całej twarzy. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam wziąść prysznic. Stałam pod strumieniem gorącej wody i próbowałam przypomnieć sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru. Pamiętam że tańczyłam, grałam w butelkę, calowałam się z Peterem o Boże ta sytułacji wydawała mi się tak żenująca. Po chwili przypomniałam sobie jeszcze coś. Tańczyłam z Danielem gdy on nagle wpił się w moje usta. Potem zobaczyłam twarz rozwcieczonej Susan a potem zawartość jej kubka wylądował na mojej nowej sukience. Wyszłam spod prysznica i włożyłam bieliznę. W moim pokoju znowu panował istny haos. Otuliałam się miękkim szlafrokiem i założyłam kaptur na mokre włosy.
Na dole krzątało się kilka osób i sprzątało po wczorajszej imprezie. Nalałam sobie kawy i usiadłam na kanapie obok mamy, która oglądała jakiś program kulinarny.
- Dzięki że po nich zadzwoniłaś - wskazałam ręką na ludzi w naszym salonie.
- Nie dało się siedzieć w takim bałaganie
Wzięłam iPad, który leżał pod kupą magazynów na stole w kuchni. Włączyłam Twittera i zalała mnie fala wiadomości. Prawie wszyscy wychwalali wczorajszą imprezę. Uśmiechnełam się sama do siebie. Zostawiłam po sobie dobry ślad.
- Co się tak uśmiechasz do tego iPada- pokazałam mamie wiadomości.
***
Cała sobota zleciały mi na pakowaniu ubrań i rzeczy. Mama mi pomagała bo moja kochana przyjaciółka wywineła się bólem głowy. W sumie miałam 7 walizek, 3 torby i 4 kufry. Wszystko było spakowane na styk. Ciekawa jestem co powie tata nigdy mu się nie podobało to że chodzę tak często na zakupy. Może przez Isabell się przyzwyczaił. Mam taką nadzieję bo pewne jedyne co będę przez pierwszy miesiąc tam robiła to zakupy na poprawę humoru.
***
W niedziele spędziłam cały dzień w spa razem z mamą, wieczorem przyszla do mnie Alice i zrobiłyśmy sobie nocowanko. Nim się obejrzałem był już poniedziałek i trzeba było wyjeżdżać. Z całych sił strałam się jakoś trzymać i nie rozpłakać w czasie pożegnania.
--
W końcu wyjeżdża!!!
Komentujcie i gwiazdkujcie

PerfectWhere stories live. Discover now