25| Poziom.

18 5 0
                                    

POV:Harumi.

Nie wiem ile czasu tutaj jestem. Boję się,że Age mnie szuka.
-Zatem mówisz,że z Lloyd'em to praktycznie dzięki uśmiechnięciu się losu wyszło,tak?-spytała mnie Siena,po czym upiła łyk którejś już herbaty z rzędu.
-Tak.Można śmiało stwierdzić,że przez to iż głupi zawsze ma szczęście to ja żyje.
-Jak to?
-Tak naprawdę zginęłam pod gruzami...Wróciłam do żywych,ale dzięki mrocznej energii. Wiedziałam o jego istnieniu praktycznie od małego. Zawsze chciałam się zemścić na nim. Mimo,że wiedziałam to iż on mnie kocha,postanowiłam zawsze kontynuować swoje makabryczne czyny. -zaczęłam wgapiać się pusto w stół.
-Mogę wyczuć,że byłaś w głębi duszy dobrą osobą. Tylko pogubiłaś się.-odparła.
-Nasza miłość dostała następną szansę od losu. Tak bardzo dbałam o nią,starałam się jak nigdy. Pewnego wieczoru,gdy byłam u niego to poszłam do łazienki. Usłyszałam huk i pobiegłam do salonu,tam gdzie on za mną czekał,ale już go tam nie było...-spłynęła po moim policzku łza.
-Widzę,że bardzo ci na nim zależy...-złapała mnie za dłoń,żeby dodać otuchy.
-Tak.Praktycznie to jest jedyną osobą bliską,którą mam.
-Wspomniałaś jeszcze o tym,że on ma siostrę tak?-dopytała.
-Tak,Age. Jest bardzo fajna. Na początku była do mnie sceptycznie nastawiona,w sumie jak reszta drużyny,ale teraz...-przerwałam na chwilę ,by napić się łyka wody.-Jest przekochaną dziewczyną. Jestem z niej dumna ile potrafi znieść,jest wspaniałym senseiem. Umie zachować zimną krew,mimo przeżywania ciężkiego rozstania.
-Rozstania?
-Tak,była to jej pierwsza miłość. Były podobno między nimi pełno wzlotów i upadków. Potrafili nie odzywać się do siebie przez ponad pół roku. W końcu znaleźli wspólny język. Ponownie jakby zakochali się w sobie...-tutaj posmutniałam.-Ale troszkę ponad pół roku temu... ten chłopak zerwał z nią zaręczyny. Nie dając żadnych sensownych wytłumaczeń,więc pewnie wyobrażasz sobie jakie to musi być przykre...
-Biedna dziewczyna...to jest straszne co ją spotkało. Szkoda mi was Harumi...-widać było,że w jej oczach pojawiły się łzy.
-Życie bywa przewrotne.-zaśmiałam się.-Ej Siena,ale nie płacz. Nic się nie dzieje. To już jest przeszłość,trzeba wyciągnąć wnioski i iść dalej.-uśmiechłam się i objęłam jej dłoń swoimi.
-Jesteście tak młode,a tyle okrucieństw was spotkało...
-Przynajmniej będziemy twarde.-chciałam ją pocieszyć.
-Ważne,że tobie z tym blondynem ułożyło się.-uśmiechła się do mnie przez łzy.
-Wstępnie tak.-westchnęłam.-Ale...zobaczymy jak się potoczy teraz...
-Będzie dobrze Rumi. Nie martw się,on będzie cały i zdrowy.-uśmiechła się promieniście w moją stronę.

POV:Age.

Rano obudzialam się równo z Ren'em. On jak codziennie miał swoje obowiązki do wykonania,więc umówiliśmy się że przyjdzie po mnie po 17:00.
Przez większość dnia nie mogłam zaznać wewnętrznego spokoju. Próbowałam nawet medytować,ale przez natłok myśli nic to zbytnio nie pomogło.
Cały czas rozkminiam jakim cudem Kai zabił Shiro...
Może to jego zerwanie i to zabójstwo są ze sobą połączone?...
Usiadłam przed toaletką i przeglądając się w lustrze przy tym wiążąc moje długie włosy w wysokiego kucyka rozmyślałam. No coś tutaj nie pasuje...
Z mojego świata wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę.-krzyknęłam. Do pokoju wszedł nikt inny jak Ren.
-Gotowa?-spytał uśmiechnięty podchodząc do mnie.
-No praktycznie tak.-uśmiechłam się co odwzajemnił. Usztywniłam gumkę na włosach i poprawiłam kołnierz od mojego stroju ninja,po czym wstałam z krzesła.-Możemy iść.-oznajmiłam stojąc przed nim.
-Super,zatem panie przodem.-zaśmiał się i przepuścił mnie w drzwiach.

Opuściliśmy teren zamku. W oddali za nami widać było tył budynku.
-Ren,gdzie my tak w ogóle idziemy?-spytałam idąc po łące z chłopakiem.
-W fajne miejsce. Na pewno ci się spodoba. To są twoje klimaty.-rzekł.
-Macie takie rzeczy tutaj?-zaśmiałam się.
-Tak,jedno na całą krainę,ale jest. Pewnie odczytasz z tabliczki czy to twoi przodkowie zbudowali.
-Zobaczymy najpierw co to będzie.
Zaczęliśmy przechodzić przez mały lasek. Z jego początku już było widać koniec w oddali. Dotarliśmy do terenu lekko górzystego. Szliśmy dość szeroką ścieżką. Po naszej lewej znajdował się las iglasty,a po prawej jakaś rzeczka a równo z nią szły drzewa wiśni,które akurat kwitły.
-Wow...jak tu piękne.-rzekłam rozglądając się wokół.
-Co nie,poczekaj aż dojdziemy do naszego celu.-rzekł uśmiechnięty.
-W Ninjago też jest kilka takich zakątków.-oznajmiłam,po czym posmutniałam na wspomnienie mojego domu.
-Ej co jest?-spytał zauważając to.
-Tęsknię za domem. Nawet nie wiem czy on jeszcze istnieje.
-Istnieje na pewno. Nie przejmuj się tym za bardzo.-stwierdził. Po chwili stanęliśmy przy skrzyżowaniu dróg. Chłopak spojrzał na znak,który był w ich pradawnym języku.-Musimy iść w prawo.-powiedział i ruszyliśmy w tą stronę.

Szliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy na szczyt lekkiego wzgórza w dole ukazała nam się świątynia.
-Ren...prawie identyczne są w Ninjago.-rzekłam zdumiona.
-Dlatego cię tutaj zabrałem. Żebyś poczuła się jak w domu,chociaż na chwilę.-uśmiechnął się.
-To wspaniałe z twojej strony!
-Zatem chodź na dół. Tam jest tabliczka o której ci wspominałem.
Idąc do celu przypomniała mi się bardzo ważna rzecz. Gdzie do cholery jasnej jest Harumi i co się z nią dzieje?! Od czasu balu jej nie widziałam...minęło już parę dni. A co jeżeli coś jej się stało?...
Nie Age,ogarnij się ona jest na poziomie takim jak Jay w tym wszystkim. Musi dać radę.
Ale co jak martwi się o mnie?...

Ninjago: New beginning New empire (new age and disiere)Where stories live. Discover now