22| Idiota.

18 4 0
                                    

Wsiadłam za kierownicę i ruszyłam z powrotem do królestwa. Jechałam z mega dużą prędkością. Byłam po prostu mega wkurzona. Ktoś taki jak Kai Smith ma czelność twierdzić jakieś głupoty o Morro? To jest niedorzeczne!
Szczęście,że nasze drogi rozstały się. Im dłużej byłam w jego obecności tym bardziej mi się chciało rzygać.
Teraz muszę wymyślić jakąś wymówkę i ogólnie wszystko wytłumaczyć Ren'owi. Nie chcę go zawieść. Zrobił dla mnie tyle rzeczy... Nikt inny tyle dla mnie nie zrobił. Dosłownie dał mi dach nad głową. Jestem jego dłużniczką...

Jadąc dalej obmyśliłam plan. Utopić auto w jakimś stawie czy jeziorku i wrócić z buta do zamku.
Jak pomyślałam tak zrobiłam.
500 metrów od budynku był staw. Wjechałam w niego van'em i uciekłam za pomocą airjitzu. Stanęłam przed i patrzyłam jak się zatapia.
Narazie wszystko idzie zgodnie z planem.
Zaczęłam zmierzać do mojego celu. Nie ukrywam stresowałam się bardzo. Boję się też spotkania z samym księciem. Pewnie spyta dlaczego pomogłam temu debilowi albo w sumie od razu mnie każe wtrącić do lochów.
Mam dziwne wrażenie jakby coś mi umknęło...
Czy Kai z nim się znali? Nie pamiętam dokładnie słów mistrza ognia,ale coś było nieprzyjemnego na temat szatyna. Im więcej rozmyślałam tym moja droga mijała szybciej.
Nim się spostrzegłam to dotarłam do płotu od zamku...

POV:Harumi.

Zaczęłam ponownie przechadzać się po korytarzu. Narazie jest cicho. Nienawidzę jak są jakieś kompilacje w misji. Muszę ją wykonać w 100% dla Age i Lloyd'a. Nawet jakbym miała zginąć jestem w stanie się poświęcić dla nich. Pewnie twierdzicie,że mi coś dolega,ale to prawda. Lloyd jest moją pierwszą miłością,a jego siostra...mogę stwierdzić,że jest moją najbliższą przyjaciółką jaką miałam. W sumie twierdzę,że określenie jej jako moja przyjaciółka jest dobrane. Zrobiła dla mnie dużo. A dodatkowo jest piękną,inteligentną i bardzo pociągającą dziewczyną.

Skręciłam w prawo...i to był błąd. Przez moje zamyślenia wpadłam na strażników.
Zaczęłam uciekać ile sił w nogach. Aktualnie w mojej głowie pojawił się instynkt przetrwania. Przebiegłam cały korytarz skręciłam w lewo,później w prawo. Tak,żeby zmylić "wroga". Nagle zauważyłam kolumnę. Była postawiona kilka centymetrów przed rogiem ściny. Postanowiłam wcisnąć się w tą szczelinę.
Zamknęłam oczy. I bardziej wcisnęłam się w ścianę. W pewnym momencie nie wiem czy nadusiłam coś czy co,ale wpadłam do jakiegoś przejścia i zaczęłam zjeżdżać na dół po kamienistej "zjeżdżalni".

POV:Age

-Nienawidzę cię Smith.-powiedziałam sama do siebie i ruszyłam w stronę bramy. W duchu modliłam się,żeby wszystko poszło po mojej myśli.
Otworzyłam bramę,żeby wejść i już po kilku sekundach wokół mnie pojawiły się straże. Dlaczego ja przez takiego debila muszę przechodzić to?! Nasza historia już nie istnieje,a ja za to nadal muszę płacić...
-Nie ruszaj się albo zginiesz!-krzyknał jeden z nich grożąc mi jakąś włócznią.
-Ale ja jestem tutaj w pokojowych...-nie dane mi było dokończyć,ponieważ obezwładnili mnie.
-Do celi z nią!-zarządził i mnie zaczęli prowadzić w stronę budynku. Czyli w sumie tak wielka misja Age Garmadon się zakończyła. Pomyślałam to,gdy szłam ze spuszczoną głową w dół.
-Age, co jest?!-nagle przede mną pojawił się Ren. Spojrzałam na niego ze smutną miną.
-Ren,to nie jest tak jak myślisz!-zaczęły mi lecieć łzy. Zawsze się tak tłumaczyłam przed Kai'em. A w szczególności,gdy podano mi tabletkę gwałtu a on nie chciał mi wierzyć. Ten obraz nadal ukazywał mi się przed oczami jak błagałam go...
-Zatem wytłumacz mi.-powiedział spokojnym głosem.
-Ja tak naprawdę chciałam wam pomóc go złapać. W moim planie było to,że zamydlę mu oczy moją chęcią pomocy jego osobie,a później wam go tutaj zawiozę znowu,żebyście go złapali. Wtedy,gdy jechałam tym autem...-przerwałam na chwilę.-on mi wyrwał kierownicę i zjechaliśmy do lasu...-widać było,że mi jest bardzo przykro iż taka sytuacja wyniknęła.

Chłopak przytaknął zmartwiony,że mi wierzy i rzekł:
-Puście ją!-jak rozkazał tak zrobili. Podszedł do mnie bliżej i złapał mnie za ramiona.-Nic ci nie zrobił? Żadnej krzywdy itd?-spytał patrząc mi w oczy.
-Nie,ale jestem zawiedziona,że jako sensei go nie złapałam i pozwoliłam się tak wykiwać.
-Jakim cudem tu dotarłaś?
-On mnie wyrzucił kilkaset metrów przed zamkiem i uciekł van'em. Nie miałam innego wyjścia niż wrócenie tutaj na nogach.
-Naprawdę jesteś dzielna.-uśmiechnął się.
-Dzięki...-spuściłam głowę lekko w dół. Okłamuje go,a on w to wierzy... To jest nienormalne. Oczywiście wszystko przez tego idiote Smith'a. Gdyby nie on moje życie,by było idealne...
-Szczerze myślałem,że jesteś z tym debilem na jakiejś misji,gdy odjechałaś z nim.-zaśmiał się.
-Nie nie,co ty. Moim głównym planem było złapanie go,ale niestety... nie udało się. Przepraszam cię Ren. -spojrzałam mu w oczy wypowiadając ostatnie zdanie.
-Nie masz za co,wykazałaś się ogromnym poświęceniem i odwagą.

Udaliśmy się z chłopakiem do "mojej" komnaty. Usiadłam na łóżku,a szatyn ogarnął dla mnie herbatę,za którą mu oczywiście podziękowałam a on w tym czasie zajął miejsce obok mnie.
-Słuchaj...-zaczęłam.-skąd ty się z nim znasz?-zmartwiona spytałam patrząc na niego.
-Długa historia...,ale nie mam o nim dobrego zdania.-oznajmił a ja upiłam łyk herbaty.
-Możesz mi ją opowiedzieć?-spytałam.
-W sumie...tak. Opowiem ci,bo powinnaś znać prawdę.-rzekł,a ja poczułam w sobie kurewskie wyrzuty sumienia...
To jest szalone co się zrobiło dla swojej starej miłości...

Ninjago: New beginning New empire (new age and disiere)Where stories live. Discover now