20| Piętra.

18 5 0
                                    

Pov:Harumi.

Siedze tu już jakiś czas. Tak pod głupi drzwiami od biblioteki. Aktualnie odpoczywam siedząc pod ścianą na przeciwko nich. Każdy klucz wypróbowałam już kilka razy,ale nie mogę się poddać. Przecież Age we mnie wierzy,...już bardzo dużo zrobiła. Teraz moja kolej. Musimy uratować świat oraz mojego Lloyd'a. Nie mogę tutaj się poddać! Wstałam i ponownie zaczęłam walczyć ze zamkiem.
-Czemu do jasnej cholery to nie idzie?!-powiedziałam sama do siebie,gdy nie mogłam przekręcić klucza.
Nagle usłyszałam zbliżające się kroki. Szybko ukryłam się za rogiem. To byli strażnicy.
-Całkiem spokojnie przebiega...-usłyszałam jak gadają,ale w pewnym momencie usłyszałam jak ktoś do nich dobiega.
-Kod czerwony! Powtarzam kod czerwony!-krzyknał chyba ten co podbiegł.
-Co jak to czerwony!?-jeden z nich najwyraźniej był w szoku.
-Ten osobnik,pojawił się na balu. Uciekł gdzieś. Blondynka mu pomagała.-odpowiedział a ja się zaniepokoiłam.... Blondynka... on chyba nie ma na myśli Age...,przecież to w sumie nawet nie możliwe. Zaśmiałam się po chwili z własnej głupoty.

-Przeszukać wszystko! Od A do Z. Mogą być wszędzie. Wszystkie auta aktualnie są przeszukiwane. Piętra też muszą być! Pełnicie tutaj dyżur,więc ruszcie się do roboty!-rozkazał rozzłoszczony,a ja przełknęłam ślinę...
Co teraz?... gdzie ja mam pobiec?
-Tak jest!-krzyknęli równo i usłyszałam w moją stronę kroki.
Fuck... jak mnie znajdą to po mnie...
Teraz albo nigdy...pomyślałam.
Wybiegłam i dążyłam do końca korytarza,tak żeby gdzieś się schować. Gdy dotarłam do celu niezauważona znalazłam tam drzwi. Były oczywiście zamknięte. Zaczęłam używać kluczy. Dosłownie kilka sekund przed tym zanim mnie zobaczyli jeden z kluczy był odpowiedni i weszłam do środka. W pomieszczeniu było pełno półek z książkami. Schowam się pod jedną z nich. Mam nadzieję,że mnie nie zauważą a zmieszczę się pod ten regał.
Jak pomyślałam tak zrobiłam. Po kilkunastu sekundach usłyszałam otwieranie drzwi...

POV:Kai'a.

Obudziły mnie promienie słońca,które padały na moją twarz. Otworzyłem oczy. Już jest rano...Spojrzałem na moją ranę...jest lepiej. Krew zasklepiła się i już nie krwawię. Przetarłem dłonią twarz. Mimo,że bolało wstałem i podszedłem do blondynki,która znajdowała się na fotelu kierowcy. Gdy pojawiłem się przed nią zauważyłem,że zasnęła. Pomyślałem z automatu,że powinienem ją obudzić. Dotknąłem delikatnie jej ramienia...praktycznie tak,że nie czuła. Zacisnąłem wargę...jej ciało jest zimne. Wziąłem z niej moją rękę. Spojrzałem na jej twarz była tak spokojna,gdy śpi... tak jak kiedyś to było. Jej klatka piersiowa unosiła się równomiernie. Po prostu spała,zasnęła z wycieńczenia. Jej ciało ma taką temperaturę,przecież ona jest Oni.
Zasiadłem na tylnym siedzeniu i odpaliłem papierosa. Jak go skończę to ją obudzę.

Po kilku minutach go wypaliłem. Ponownie podniosłem się z bólem i podszedłem.
-Age,nie śpij jest rano.-ruszyłem jej ramieniem,a dziewczyna wstała jak poparzona.
-Ja nie śpię!-krzyknęła.
-Hahaha,jest już rano. Zasnęłaś z wycieńczenia. Nic nie szkodzi.-uśmiechłem się do niej.
-Mniejsza,praktycznie wcale nie zasnęłam.-powiedziała pretensjonalnie.-Poza tym,nadal cię boli ta rana?
-Praktycznie wcale.-oczywiście,że skłamałem.
-To super,możemy niedługo rozejść się. Ty możesz funkcjonować dalej,a ja mogę bez ciebie. Tylko mi jeszcze musisz pomóc wymyślić wytłumaczenie skąd się znamy i dlaczego ci pomogłam.-oznajmiła chłodno.
-No ale po co kłamać?-spytałem zdziwiony.
-Jak to po co?-była w szoku.-Kai,rujnujesz mi życie. Jestem na misji,a ty się pojawiasz nagle i mam ci pomagać!-krzyknęła.
-Jak to jesteś na misji?!-spytałem w szoku.
-Normalnie,z resztą to nie twój interes! Dalej wymyślaj i możesz znikać.
-Tak szczerze,nie wiem co wymyślić.-oznajmiłem zamyślony.
-Jak zawsze,nawet porządnego usprawiedliwienia nie umiałeś wymyślić,gdy zrywałeś. O co ja cię proszę tak w ogóle?!-złapała się za głowę.
-Age,...to nie tak...-zacząłem.
-A jak?!-widać było,że jest wkurwiona.-Daj spokój,praktycznie możesz wyjść. Nie chciałam cię tak bardzo widzieć po tym wszystkim. Żyłam sobie spokojnie,a ty się pojawiłeś! Naprawdę aż tak ci się nudzi?!-wykrzyczała to wprost w moją twarz przed którą stała.
-Byłem młody i głupi,zrozum to!-zacząłem się bronić.
-Tak i nie wiedziałeś czego chcesz!-powiedziała,a ja opanowywałem emocje.
-Tak,...w sumie to racja.-rzekłem spokojniejszym tonem.
-Pomogłam tobie,teraz ty mi pomóż i nasze drogi się rozchodzą.-również uspokoiła swój głos.
-Chyba to będzie najlepsze rozwiązanie...
-Jedyne z najlepszych jakie istnieją.-dodała.

Była to godzina 6:00. Siedzieliśmy z pół godziny w ciszy. Niby każdy z nas zastanawiał się co wymyślić. Nie wiem jak Age,ale ja nawet nie umiałem wymyślić jakiegokolwiek planu.
-Pewnie w Ninjago już wiśnie zakwitały.-zwróciłem się do niej przerywając cisze. Widać było,że się lekko zaniepokoiła.
-Pewnie tak.-po chwili odpowiedziała chłodno i uśmiechła się lekko.
-Co jest?-spytałem.
-Nic.-odpowiedziała tak,że prawie zamarzłem. Dziewczyna swoim postępowaniu wobec mnie nie ma ani za grosz ciepła. Jakby miała moc lodu,by już dawno tu była Antarktyda.
-Mi możesz powiedzieć wszystko,jak zawsze.-rzuciłem i nasze spojrzenia się spotkały.
Zauważyłem w jej oczach złość,ale zarazem też smutek oraz chęć zabicia mnie.

POV:Age.

Gdybym tylko go mogła zabić,to aktualnie bym go rozszarpała na strzępy...ale nie mogę,jest to chłopak mojej kuzynki...

Ninjago: New beginning New empire (new age and disiere)Where stories live. Discover now