ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

228 30 73
                                    

                               Angus

– Załóż to i wskakuj pod śpiwór. – Podaję Abby swoją ciepłą bluzę i kiwam w kierunku materaca.

– Ale...

– Jesteś przemoczona i zziębnięta – przerywam jej, bo jak znam życie, to dziewczyna zamierzała właśnie zaprotestować. – Więc nie zachowuj się jak mała, zbuntowana dziewczynka i chociaż raz posłuchaj tego, co się do ciebie mówi.

– Jakbyś jeszcze nie zauważył, to już dawno przestałam być małą dziewczynką – wyszczerza usta w krzywym uśmiechu, przedrzeźniając mój ton głosu, ale ostatecznie wkłada na siebie tę bluzę i siada na materacu.

Oj, wierz mi, zauważyłem.

– To powiesz mi o co ci chodziło, tam w łazience? – Unoszę pytająco brew a następnie przysiadam obok niej.

Abby robi teraz tak wściekłą minę, jakby planowała mnie zabić swoim wzrokiem.

– A co tu opowiadać? – Wzrusza ramionami z udawaną obojętnością.

Wiem, że udaje, bo przez cały ten czas bezustannie ucieka wzrokiem na boki.

– No na przykład to, że wkurzasz się o Tinę, a...

– Wcale się o nią nie wkurzam – wchodzi mi w słowo rozgniewanym tonem, a zaraz potem zaciska palce na brzegu materaca.

Wkurzasz się, wkurzasz...

– Nie no wcale, ale przez to, że wtedy do mnie przyszła, postanowiłaś nagle zacząć mnie ignorować...

– Tak, jakbym wcześniej tego nie robiła – wypala bez chwili zastanowienia, na co tak bardzo mnie zatyka, że reaguję tylko krótkim, nerwowym prychnięciem.

Fakt, co ja sobie w ogóle wyobrażałem? Przecież właśnie tak wyglądała nasza codzienność. Ja latałem za nią jak wierny piesek za swoją panią, a ona na każdym kroku mnie obrażała, albo w najlepszym przypadku ignorowała.

– Dobra, nieważne – wyduszam przez zaciśnięte gardło, podnosząc się z materaca, ale wtedy nagle Abby łapie mnie za dłoń i pociąga w swoim kierunku. Opadam z powrotem na materac, tuż przy jej lewym boku.

– Przepraszam – mamrocze cicho, opuszczając wzrok na podłogę. – Po prostu nie wiem, co się ze mną dzieje.

Obejmuję ją ramieniem w talii i przyciągam do siebie tak, że jej głowa ląduje na moim torsie.

– Opowiedz mi o tym, jestem dobrym słuchaczem – szepczę, zatapiając twarz w jej bujnych lokach, co wcale nie jest takie romantyczne, jak mi się wcześniej wydawało, bo już kilka sekund później mam w ustach kilka długich, kręconych kłaków.

Jasny szlag..., no nic, trudno, jakoś to przeżyję.

– No...nie wątpię, że umiesz słuchać, w końcu chcesz być psychologiem, no nie? – Abby pociąga nosem, a następnie obejmuje mnie w pasie, zatrzymując dłoń na wysokości moich żeber.

Skup się, Angus. Skup się.

– Skąd o tym wiesz? – dopytuję, nieświadomie zasysając do ust kolejnego kłaka.

Nie, no dobra. To naprawdę przestaje już być fajne. Unoszę twarz znad jej loków i dyskretnie wygrzebuję z ust kilka blond włosów.

– Powiedziałeś mi o tym jeszcze u mnie w domu – przypomina, po czym unosi głowę i odwraca twarz w moją stronę, aby na mnie spojrzeć. – Zaproponowałeś mi wtedy jakąś rozmowę czy coś...

(NIE)TWOJA LIGAWhere stories live. Discover now