w dupie byłeś gówno widziałeś

182 12 21
                                    

W nocy nikt nie słyszał mojego płaczu.
Czyżbym nikogo nie obchodził?
A może po prostu nikt nie słyszał?...
Mało mnie to obchodziło.
Poszedłem do łazienki.
I znowu kusiło mnie aby to zrobić.
Ale czy po tym wszystkim dam radę?
Co jak ktoś zobaczy.
Nie no sam sobie odpowiem.
Będziesz miał przesrane, Lloyd.
Ale przecież nawet taki dziadek by nie chciał abym to robił..
Dobra wiem.
Ciachne się na twarzy i powiem że to przy goleniu.
Powinni mi uwierzyć, bo wiedzą, że się golę.
Zrobię tak.
Wziąłem żyletkę do ręki i zrobiłem sobie długą kreskę na twarzy.
Wyglądało jakbym se przejechał maszynką do golenia- czyli jest sukces.
A teraz muszę odegrać małą scenkę.
Poszedłem do kuchni.
-Cześć- powiedziałem do mamy i wujka.- Mamy jakieś plastry czy coś? Goliłem się no i se za mocno przycisnąłem.
-Tu są- mama wskazała na szafkę. Otworzyłem ją i wyjąłem jeden plaster.- Przemyj to sobie wodą utlenioną.
-Dobra- powiedziałem i przemyłem sobie twarz. Po tym nakleiłem plaster.
Stałem właśnie w krótkich spodenkach, bez koszulki z plastrem na ryju przy swojej matce i wujku.
Super.
-Już idziesz?- zapytała mama.- Nie jesz nic?
-Mamo. Idę się ubrać- zaśmiałem się.
-Leć, leć- powiedziała i również się zaśmiała.

Wróciłem do swojego pokoju i ubrałem strój ninja.
Dawno go nie nosiłem.
Spojrzałem w okno i zauważyłem...

Nie to niemożliwe.
Nie proszę nie.
Nie znowu.

Vex.

Nosz kurna ten to musiał akurat teraz przyjść.
Zasłoniłem okno i pobiegłem do mamy i wujka.
Nie było ich.
Pobiegłem do Kai'a, boże całe szczęście że on był.
-Kai- zapłakałem.
-Lloyd? Ej ej co jest, młody?- zapytał i przytulił mnie.
-Widziałem Vexa, i nie ma nigdzie mamy i Wu- odparłem i bardziej się do niego zbliżyłem.
-Będę z tobą- powiedział.- Nie pozwolę cię skrzywdzić, obiecuję.
Nagle do pokoju Kai'a wszedł....
TATA?

A TEN CO TU ROBI PRZEPRASZAM BARDZO?!
-A ty co tu robisz?- zdziwiłem się.
-Musisz iść ze mną. Nie mamy czasu, chodź!- zawołał i pociągnął mnie.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Mówiłem wam, że wrócę aby pomóc wam pokonać Mrocznego władcę, więc jestem- powiedział.- Jesteś gotowy?
-Na co?
-Na ostateczną bitwę- rzekł.

[...] -Poddajcie się- zawołał Mroczny władca.- Nie pokonacie mnie !
-Mylisz się- odpowiedziałem.- Zło zawsze przegrywa.
-No cóż, wątpię że tym razem przegra- zaśmiał się.- Widzę że jesteś słaby.
-W dupie byłeś gówno widziałeś- warknąłem.
-Ale dlaczego tak agresywnie?- zapytał.
-Wiesz no- zaśmiał się tata.- To mój syn, jest taki sam jak ja.
-Przestań zachowywać się jakbyśmy się pogodzili- powiedziałem.
-CISZA- krzyknął.- Czas to skończyć.

Po tych słowach mroczny władca zaatakował nas.

Zaczęliśmy walczyć.

-Użyj formy oni!- zawołał Garmadon.
-Staram się- krzyknąłem.
Dobra pełne skupienie.

UDAŁO SIĘ!

A teraz nadszedł czas aby go pokonać.

---------------------
Siemka siemka! Informuje tylko, że został nam 1 rozdział i kończymy ten tom. To będzie koniec pewnej ery.
Szykujcie psyche bo będzie mocno.

Fałszywy Uśmiech - Lloyd Montgomery Garmadon Where stories live. Discover now