Wcale nie jest dobrze..

349 14 15
                                    

Ciemność.

To było wszystko co widziałem.

Co się dzieje?- pomyślałem

-Boisz się, Lloydzie. Widać to po tobie- odezwał się jakiś nieznany mi głos.

-C-co?..- mruknąłem.

-Cóż, to chyba twój koniec- zaśmiał się tajemniczy głos a obok mnie pojawiły się jakieś postacie, które złapały mnie z całej siły.

-PUSZCZAJ!- krzyknąłem.

-Ciii...- powiedziała tajemnicza postać i podeszła bliżej mnie. Staliśmy twarzą w twarz. Złapał mnie za podróbek zwracając na siebie całą moją uwagę.

-Wypuść mnie...- powiedziałem.

-Nie- uśmiechnął się.

I nagle poczułem jak mnie dusi.
Okropne uczucie.

Lloyd obudź się!- mówiłem sobie w myślach.
No już! Dawaj...

---------------
Otworzyłem oczy.
I krzyknąłem.
Do mojego pokoju od razu weszli moi przyjaciele.
-Lloyd- powiedział Kai.- Co jest?
Zacząłem oddychać głośniej. Co to był za sen?...
-Lloyd- powtórzył Kai.
-Lloyd powiedz coś!- powiedział Jay.
I wiecie co? Kai podszedł do mnie i mnie przytulił.
Okej, kocham go. Jednak to jest ten czuły Kai którego znam.
-Zostawcie nas samych- powiedział Kai, i reszta wyszła.
-Kai...- zacząłem.
-Lloyd powiedz mi co ty ze sobą robisz- powiedział Kai.
-Nie wiem okej? Czuję się okropnie- odpowiedziałem.
- Przecież jest dobrze...
-Wcale nie jest dobrze..- wymamrotałem.
-Przepraszam że na ciebie krzyczałem- powiedział.- Martwię się o ciebie..
-Wiem. Rozumiem...
-Czy mogę ci zaufać i zostawić ciebie tutaj samego?- zapytał.
Zaśmiałem się.
-Tak. Nie odwale nic, obiecuję- powiedziałem.
-Na mały paluszek?
-Na mały paluszek- uśmiechnąłem się.
-Okej w takim razie ufam ci- powiedział Kai, uśmiechnął się i wyszedł z mojego pokoju.

Znowu zostałem sam.
Ale może to i dobrze.
Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki.
Raz się żyje, a przecież obiecałem Kai'owi, że nic nie odwale. Wziąłem do ręki żyletkę. I chyba domyślacie się co zrobiłem.
Poczułem ulgę, naprawdę.
Przetarłem krew chusteczką i wywaliłem ją do kosza.
Zakryłem rany rękawem i wyszedłem z łazienki.
Wróciłem do swojego telefonu, gdy nagle mój telefon zawibrował. Okej czyli ktoś do mnie napisał.
Wziąłem telefon do ręki i zaniepokoiła mnie wiadomość od nieznanego numeru:
,,Boisz się, Lloydzie?"
Nie no zesram się. Przecież ja to już gdzieś słyszałem... Chwilę myślałem i w końcu przypomniałem sobie.
No tak!
Mój sen i ta tajemnicza postać.
Czy to oznacza, że?..
Nie. Na pewno ktoś robi sobie ze mnie żarty.
A co jak nie?
Dobra nie ważne. Włączyłem w telefonie tryb nie przeszkadzać i położyłem się. I chyba znowu zasnąłem.
Niestety byłem bardzo zaniepokojony, więc ciężko było mi zasnąć...
Co jak ten ktoś naprawdę coś mi zrobi jak w moim śnie?

Fałszywy Uśmiech - Lloyd Montgomery Garmadon Donde viven las historias. Descúbrelo ahora