— Czym się właściwie zajmujesz? — zapytałam siadając na czarnym skórzanym fotelu.

— Diagnostyką laboratoryjną.

— Jesteś lekarzem?

Imogen uśmiechnęła się.

— Nie do końca. Zajmujemy się głównie badaniami nad materiałem genetycznym. Nie mamy pod swoją opieką jako takich fizycznych pacjentów. — Zamyśliła się przez chwilę i dokończyła: — Choć powiedziałabym, że każdy chory to nasz pacjent.

— Czyli ty też masz ścisły umysł.

Zupełnie jak twój były mąż — dokończyłam w myślach.

— O czym chciałaś porozmawiać?

Imogen zwinnie zmieniła temat. Pokręciłam się na krześle i zaczęłam patrzeć na wszystko tylko nie na nią. Moją uwagę przykuło zdjęcie na biurku, było odwrócone do mnie tyłem, ale mogłam się założyć, że byli na nim Imogen i ojciec.

— Jak się czujesz? — zapytałam w końcu.

— Dobrze, dziękuję.

Jej jasne brwi były lekko ściągnięte.

— A jak dziecko?

Imogen zaczerpnęła głębokiego oddechu, a jej dłoń automatycznie powędrowała do zaokrąglonego brzucha.

— Też dobrze — odparła powoli. — Mam... mam zdjęcia z ostatniego USG. Nie wiem czy być chciała... — plątała się cały czas — ... zobaczyć.

Skinęłam głową, a Imogen sięgnęła do swojej torebki. Serce mi waliło i zaschło w gardle. Sama nie wiedziałam czy chciałam zobaczyć to zdjęcie. Czy chciałam tej małej istotki w swoim życiu.

Tak naprawdę już nic nie wiedziałam.

Imogen podała mi zdjęcie, a ja spojrzałam na nie zaciskając zęby na wardze. Wyglądało jak różnorakie plamy w odcieniach szarości. Ściągnęłam brwi czując zdziwienie, ale też i ulgę, bo na szczęście nie zalała mnie fala paniki czy złości.

— Na co powinnam patrzeć? — zapytałam, a Imogen nachyliła się i zaczęła łagodnie mówić:

— Tutaj jest główka małej, a to jej nóżka.

Podążałam wzrokiem za palcem macochy i odkrywałam, że plamy szarości ukrywały w sobie oznaki życia.

— Maleńkie — mruknęłam.

— Tak.

Imogen zaśmiała się delikatnie, kąciki moich ust również się lekko uniosły. Będę miała siostrę — ta jedna myśl wypełniła każdą cząstkę mnie. Nieważne było co zrobił ojciec, Imogen czy pan Kindly. Te ostatnie dwa lata poszły może nie w zapomnienie, ale w końcu zrozumiałam że zdarzyły się po coś. Ta maleńka istotka niczym nie zawiniła. Nie powinnam być na nią zła.

— Cieszę się, że wszystko z wami dobrze — wychrypiałam i oddałam zdjęcie. — Przyszłam dzisiaj do ciebie, bo chciałam porozmawiać o naszej rodzinie. O tym co się wydarzyło i o planach na przyszłość.

Imogen chrząknęła, bujnęła się na krześle i złożyła ze sobą dłonie. Jej wzrok był utkwiony w blacie biurka.

— Dobrze, nawet czuję ulgę. Powinniśmy porozmawiać dawno temu, ale wyszło jak wyszło.

Otarłam lepkie od potu dłonie w spodnie i zaczęłam mówić:

— Mam do ciebie przeogromny żal. Zabrałaś mi ojca, rozbiłaś naszą rodzinę, zniszczyłaś mi życie — szepnęłam.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz