32.

563 85 75
                                    

32.


🅜🅐🅒🅚🅔🅝🅩🅘🅔

Następne tygodnie były naprawdę dobre dla mojej relacji z Darcym. Przestałam zachowywać się jak szalona ciotka klotka i skupiłam się na przyjaźni z chłopakiem.

Chociaż coś innego też zaprzątało moją głowę...

Tak, szukałam sygnałów, że i Darcy czuł coś do mnie. Byłam tylko dziewczyną i jak każda zauroczona nastolatka obserwowałam uważnie swojego crusha i analizowałam jak mogłam zyskać u niego punkty.

Z Darcym był ten problem, że widział każdą z moich słabszych stron. Wiedział, że byłam kompletnym beztalenciem jeśli chodziło o przedmioty ścisłe, miałam obsesję na punkcie Snape'a i czasami brakowało mi asertywności. Ale lubił mnie taką, więc skoro polubił mnie mimo wad, to mógłby i mnie...

— Ziemia do Mackenzie.

Mój obiekt rozmyślań zmaterializował się przede mną i pomachał mi dłonią przed twarzą. Chrząknęłam i szybko poprawiłam włosy.

— Hej — przywitałam się z nim i wskazałam wolne miejsce obok, Alex skończyła wcześniej lunch i poszła do biblioteki sprawdzić coś na referat z historii.

— Hej — odparł siadając Darcy. — Przed chwilą wyglądałaś jak kot myślący o myszy — stwierdził, a ja prawie zakrztusiłam się sokiem. — Coś taka szczęśliwa?

Szybko pokręciłam głową i zaczęłam grzebać widelcem w swojej sałatce.

— Nie wiem o czym mówisz — mruknęłam nadziewając pomidor na widelec.

Darcy spojrzał z politowaniem na moją tacę i położył na niej burgera.

— Miałaś chyba trzymać tę durną dietę do świąt. W przyszły czwartek jest Święto dziękczynienia, chyba już starczy.

Westchnęłam i zaczęłam odwijać papierek burgera. Wgryzłam się w go i się uśmiechnęłam.

— Szczęśliwy? — zapytałam, a Darcy się wyszczerzył. — Teraz to ty wyglądasz jak kot myślący o myszy — zadrwiłam z niego.

Jego uroczy dołeczek ukazał się moim oczom i poczułam, że już nic lepszego nie mogło mnie dzisiaj spotkać.

— Mówiłem, że mamy w przyszłym tygodniu kilka dni dla siebie... zrobiliśmy ten projekt dla Kindly'ego i nie wiem jak ty, ale ja nie mam żadnych większych esejów na święta. — Nagle przerwał i się zarumienił.

Siedzące po drugiej stronie Millie i Sara do tej pory dyskretnie przysłuchiwały się naszej rozmowie, ale gdy padło stwierdzenie „mamy kilka dni dla siebie" Millie zaczęła podskakiwać na krześle, co w efekcie spowodowało zakrztuszenie się jedzeniem.

Sara zaczęła ją klepać po plecach, a ja miałam ochotę jednoczenie ją zamordować i pomóc. Gdy moja przyjaciółka wreszcie przestała kaszleć, posłałam jej chłodne spojrzenie, a potem zapytałam Darcy'ego:

— Tak? Ja też nie mam jakiś mega dużych projektów na tę przerwę.

Może zaprosi mnie do kina albo znowu pójdziemy na kręgle? — myślałam przygryzając wargę.

— Moglibyśmy wepchnąć dodatkowe korki z chemii — powiedział, a ja dostrzegłam kątem oka jak Millie zrobiła gest strzelenia sobie w głowę.

Kopnęłam ją pod stołem i starałam się brzmieć pogodnie.

— Jasne, świetny pomysł.

Ugryzłam burgera i zaczęłam go energicznie mielić. Zaciskałam mocno szczęki, próbując wyżyć się na biednej martwej krowie.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now