33.

516 92 71
                                    

33.

🅓🅐🅡🅒🅨

Jasna cholera. Jasna cholera! Chyba zaprosiłem na randkę Mackenzie Pool.

Nie, nie chyba. Na pewno ją zaprosiłem. Siedziałem na poduszy w klasie i mimo, że wokół rozbrzmiewały krzyki — rozmawialiśmy o twórczości Yarros, której Jose wyjątkowo nie trawił, to czułem się jakbym był pod wodą, wszystko było przytłumione i niewyraźne.

Zerknąłem w lewo, gdzie siedziała Mac i przełknąłem głośno. Jej długie lekko falowane włosy spływały kaskadą przez ramię, co nadawało jej iście malowniczego wyglądu.

— Ej, Darcy, a ty co uważasz o twórczości Yarros? Nie sadzisz, że główna bohaterka jest strasznie irytująca, a historia opiera się na banałach?

Jose posłał mi bojowniczce spojrzenie, które sugerowało, że mam się z nim zgodzić. Odchrząknąłem i pokręciłem się na siedzeniu, wiedząc, że nie spodobają mu się moje słowa.

— Nie wiem. Nie czytałem Czwartego skrzydła. Nie jestem fanem romantasy.

Nancy wzniosła dłonie i podniosła się z poduchy.

— No nie, no nie, nie, nie — powiedziała i spojrzała na Anitę, a następnie obie pokiwały głowami. — Panno Hall, uważam, że Darcy zasłużył na pięć minut w kącie myśliciela.

Uniosłem brwi, a potem rozejrzałem się po innych ludziach, bo ktoś wydał zduszony jęk.

— Bez przesady, Nancy. Darcy nie powiedział nic złego. — Mackenzie też uniosła się z poduchy i spojrzała na nauczycielkę. — Panno Hall?

Eteryczna blondynka zrobiła niepewną minę. Spojrzała na Nancy, potem na Mac i w końcu uśmiechnęła się.

— Mackenzie ma rację. Darcy nie powiedział niczego obraźliwego.

— Powinien tam trafić za całokształt — oburzyła się Nancy, a Mac przewróciła oczami, potem opadła na swoją poduchę i uśmiechnęła się triumfalnie, bo druga dziewczyna została upomniana przez pannę Hall.

— Co to jest ten kąt myśliciela? — zapytałem nachylając się do Mackenzie.

— To te krzesełko w kącie zaraz koło regału z książkami. Są tam praktycznie same romanse, takie naprawdę dziewczęce romanse — szepnęła. — Jak ktoś za dużo psiarzy na ten gatunek w książkach, to trafia tam i czyta ulubione romansidło Nancy.

— Czy chcę wiedzieć jakie?

Mackenzie pokręciła głową, a ja nie zadawałem więcej pytań. Do końca zajęć starałem się już nie narazić Nancy, która prawdę mówiąc sama potrzebowała chwili w kącie myśliciela.

— Słuchaj, przepraszam, że tak w ostatniej chwili — Mac założyła włosy za ucho — ale może nie miałbyś nic przeciwko podwiezieniu mnie do domu? Miało nie padać i myślałam, że wezmę autobus, ale średnio chce mi się iść na przystanek w taką pogodę.

Szliśmy po zakończonych zajęciach Muszkieterów szkolnym korytarzem i Mackenzie posyłała mi zawstydzone spojrzenie. Zerknąłem przez okno na zewnątrz i widząc czarno chmury i lejący się z nich deszcz od razu pokiwałem głową.

— Pewnie. Nie ma sprawy.

— Dzięki. — Mackenzie posłała mi uśmiech a potem jej ramię zderzyło się żartobliwie z moim. — Jakie macie plany na święta?

Wzruszyłem ramionami.

— Takie jak każdego roku. Ojciec upiecze kurczaka, bo indyka jedlibyśmy dwa tygodnie, a ja kupię ciasto w piekarni pani Becket.

Mac zasmuciła się na moje słowa.

— Gdybym spędzała z mamą święta zaprosilibyśmy was na obiad — odparła, a mi zrobiło się miło. — Mama pewnie zaczęłaby płakać nad indykiem, ale byłoby fajnie — zaśmiała się krótko, a potem powiedziała patrząc na mnie: — Żałuję, że muszę iść do ojca.

— Domyślam się — szepnąłem.

— A co z Brownem? Próbowałeś porozmawiać o tym z tatą?

Jej pytanie sprawiło, że mimowolnie zacisnęłem dłonie w pieści. Pokręciłem głową nie patrząc na nią. Wiedziałem, że muszę w końcu odbyć tę rozmowę z ojcem, ale nigdy nie było dogodnego momentu. A może po prostu nie chciałem go znaleźć.

— Jesteś gotowy by mi powiedzieć dlaczego chcesz wyjechać na studia do innego stanu?

Jej głos był łagodny i pełen zrozumienia. Uniosłem wzrok i gdy dostrzegłem w jej oczach troskę prawie jej o wszystkim powiedziałem. W ostatniej chwili strach jednak wziął górę.

— Przepraszam — szepnąłem. — Daj mi jeszcze moment, okej? To ciężkie do zrozumienia nawet dla mnie.

Każdy normalny człowiek już by się zniecierpliwił. Przewrócił oczami, prychnął, a potem warknął, żebym to w końcu z siebie wydusił. Mackenzie jednak nie była jak wszyscy. Była wyjątkowa, dlatego jej kolejne słowa bardzo mnie nie zaskoczyły.

— Jasne. Czasami lepiej nie wymawiać na głos niektórych rzeczy. Stają się wtedy niebezpiecznie realne — odparła. — Rozumiem, Darcy. Nic na siłę.

— Dziękuję — westchnąłem z ulgą. — Naprawdę ci dziękuję.

Drogę do domu Mac spędziliśmy na rozmowie o wszystkim i o niczym. Omawialiśmy trochę projekt z chemii, śmialiśmy się, że ojciec i ja najpewniej skończymy w szpitalu po jego gotowaniu. Mac śpiewała głośno lecącą w radiu piosenkę Taylor Swift i prawdę mówiąc, gdy mój błękitny ford stanął na jej podjeździe nie chciałem jej wypuścić na zewnątrz. 

— Jeszcze tylko jutro i w końcu się wyśpię. — Odpięła pas i spojrzała na mnie. — Będę spać do południa.

— Jasne, a ja będę za ciebie odwalać projekt z chemii — mruknąłem, a Mackenzie pokazała mi język.

Zaśmialiśmy się, a potem westchnęliśmy. Mac spojrzała na swój dom i kąciki jej ust opadły. Złapała za leżący między jej stopami plecak i chwyciła za klamkę, ale zamiast za nią pociągnąć, odwróciła się i zrobiła coś, co sprawiło, że zamarłem.

Nachyliła się, a potem jej usta dotknęły mojego policzka. To było ledwo muśnięcie, sekundowy kontakt, ale wystarczyło by w moim wnętrzu wybuchł pożar.

— Do jutra — szepnęła. — Dzięki za podwózkę.

Wyskoczyła z auta, a potem nie oglądając się za siebie pognała do domu. Ja natomiast stałem na jej podjeździe jak debil.

Niesamowicie szeroko uśmiechający się debil.

Moje palce były dociśnięte do miejsca, które jeszcze chwilę wcześniej miało kontakt z ustami Mac. Chyba sobie tego nie wyobraziłem. Mackenzie Pool mnie lubiła.

W  sobotę leżałem w łóżku i spoglądałem na stojące na moim biurku róże. Byłem pewien jednego. Jutrzejsze spotkanie traktowałem jak randkę i miałem nadzieję, że i Mac tak uważała.


Hej kochani!

Widziałam, że osoby, które się odezwały zagłosowały, że maraton zaczynamy od dzisiaj. A więc od dzisiaj do soboty będę publikować rozdziały (Nie)idealnych około godziny 20:00 😁
Przygotujcie się na wiele cute momentów i wiele łez.
Ściskam!
M.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt