4.

647 85 126
                                    

4. 

🅓🅐🅡🅒🅨

— Rozchmurz się Darcy, bo mi kiśnie mleko od tej twojej gorzkiej miny.

Paxton Morgan, mój najlepszy i w zasadzie jedyny przyjaciel szturchnął mnie w łokieć. Spojrzałem na jego poczochrane brązowe włosy i mimo parszywego nastroju zaśmiałem się.

— Znowu nie mogłeś znaleźć rano grzebienia? — zapytałem, a Paxton pokazał mi środkowego palca.

— To jest teraz w modzie, okej? — żachnął się. — Nie zmieniaj tematu. Przecież to nie koniec świata, że musisz zapisać się do literackiego kółka.

Przewróciłem oczami. Pax nic nie rozumiał. Lubiłem czytać, ale interpretowanie książek i dyskusja o nich doprowadzała mnie do białej gorączki. Miałem w nosie zdanie jakieś dziewczyny bądź chłopaka, każdy mógł zwrócić uwagę na coś innego i inaczej to odebrać. Po kij gadać o tym godzinami i próbować przekonać oponenta do swojego zdania? Poza tym, czy ja miałem czas na dodatkowe kółka?

Nie.

Już uczestniczyłem w klubie dyskusyjnym, udzielałem się w szkolnej gazetce i przygotowywałem do chemicznej olimpiady. To plus praca na pół etatu w miejscowym centrum handlowym zabierała niemal mój cały czas wolny. Doradca edukacyjny uznał jednak, że jeżeli chcę mieć jakiekolwiek szanse na dostanie się na uniwersytet Brown muszę już zbierać wszystkie możliwe punkty — a kółka literackie zawsze były wysoko punktowane przez wszystkie uczelnie.

Skrzywiłem się i szturchnąłem łyżeczką wiśniową galaretkę. Dwie godziny wcześniej pan Kindly postanowił dodać mi jeszcze na talerz w osobie Mackenzie Pool. Tak jakbym już nie tonął w nadmiarze obowiązków.

— To też się zapisz do tego kółka — burknąłem w stronę Paxtona, a potem uniosłem głowę, bo poczułem na sobie czyiś wzrok.      

Nie myliłem się. Pool siedziała przy stole w centrum stołówki, jak wszystkie popularne dzieciaki, i świdrowała mnie wzrokiem. Jej przestraszone brązowe oczy szybko czmychnęły w bok, gdy zauważyła, że złapałem ją na podglądaniu.

— Błagam cię, dobrze wiesz, że do ósmego roku życia robiłem literówki w swoim imieniu. — Mój przyjaciel zaśmiał się. — Wyleciałbym z tego kółka po godzinie.

Słuchałem jego trajkotania i jednocześnie obserwowałem jak jedna z przyjaciółek Pool klepała ją po plecach, bo ta najwidoczniej zakrztusiła się jedzeniem. Uśmiechnąłem się z przekąsem. Może pomponiara sama się przekręci przed następnymi zajęciami z Kindlym.

Po lunchu udało mi się zgrabnie zaliczyć hiszpański oraz matematykę. Kwadrans po trzeciej zazwyczaj zaczynał się dla mnie wolny od szkoły czwartek, ale dzisiaj skierowałem swoje kroki ku północnemu skrzydłu i starałem się wykrzesać z siebie jakiś cień entuzjazmu. Jaka była szansa, że panna Hall pozwalała uczniom czytać w ciszy wiersze Poe, a potem nie zmuszała ich do interpretacji?

Zapewne znikoma

Stanąłem przed białymi drzwiami, poprawiłem okulary i po wzięciu głębokiego oddechu nacisnąłem na klamkę. Moje brwi powędrowały do góry, kiedy zauważyłem znajdujący się pośrodku sali okrąg z róznokolorowych poduch. Coraz mniej mi się to wszystko podobało.

Kiedy dostrzegłem siedzącą na fioletowej podusze Mackenzie Pool straciłem jakiekolwiek chęci do uczęszczania na to kółko. Kompletnie zapomniałem, że literatura była jej konikiem.

Skierowałem spojrzenie na pannę Hall, która witała mnie jako nowego członka Książkowych Muszkieterów i powstrzymywałem się przed uszczypnięciem w ramię.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Onde as histórias ganham vida. Descobre agora