21.

608 86 58
                                    

21.

🅜🅐🅒🅚🅔🅝🅩🅘🅔

David Prescott był obrzydliwy. Jadł kanapkę z cuchnącą rybą i jednocześnie zmieniał wkładki w butach w wypożyczalni. Darcy co rusz posyłał mi znaczące spojrzenia, ale ignorowałam je. Naprawdę miałam na myśli to, co powiedziałam mu przed wejściem do galerii Galaxy.

Będziemy się wyśmienicie bawić na tych kręglach. Potrzebowałam trochę oddechu, spokojniejszej i luźniejszej niedzieli i poprzysięgłam na moich wszelkich literackich crushów — ze wrócę do domu z tarczą, a nie na tarczy.

Koniec nadstawiania drugiego policzka. Dzisiaj to ja decydowałam i to do mnie każdy miał się dostosować.

— Hej, David — zagadałam do dość tęgiego rudzielca, który pochłaniał ostatni kęs kanapki.

Chłopak przeżuł jedzenie z otwartą buzią, a mi zebrało się na wymioty. Wzięłam się jednak w garść i przywołałam na usta najładniejszy uśmiech na jaki było mnie obecnie stać.

— Czy mogę poprosić o dwie pary butów? Jedne numer trzydzieści siedem, a drugie czterdzieści trzy.

David skinął głową, ale zamiast podejść do półek z butami obrzucił mnie i stojącego nieco z tyłu Darcy'ego uważnym spojrzeniem.

— A to co, randka? — zapytał unosząc brew.

Jego usta wygięły się w złośliwym uśmieszku i mogłam niemal zobaczyć jak trybiki w jego głowie próbują połączyć moją i osobę Daviesa w logiczną całość.

— Spotkanie przyjaciół — odparłam, a chłopak prychnął.

— Hmm, okej.

Wciąż uśmiechałam się, choć miałam ochotę zetrzeć paskudny grymas z twarzy Prescotta. Chłopak w końcu łaskawie podał nam buty i czym prędzej oddaliliśmy się na nasz tor. Usiadłam na czerwonej ławeczce i zaczęłam rozwiązywać trampki, a Darcy wciąż stał i spoglądał z nieukrywaną pogardą na trzymane w dłoni buty.

— Jestem pewna, że są czyste — powiedziałam, a brwi chłopaka drgnęły. Posłał mi wątpliwe spojrzenie, a ja głośno wypuściłam z ust powietrze. — Okej, nie jestem pewna, ale wyglądają na czyste.

Zerknęłam do środka swojego buta i wnikliwe mu się przyjrzałam. Naprawdę nie było tragedii. Davies jak zwykle przesadzał. Usłyszałam jak ławeczka skrzypnęła, a zaraz potem do moich uszu doszło ciche narzekanie:

— Mogę się założyć, że jakbym wziął probówkę i dotknął wnętrza, to potem miałbym piękną kolonię bakterii i grzybów.

Przewróciłam oczami, ale nie skomentowałam jego słów. Zawiązałam sznurówki i wyprostowałam się.

— Chcesz być pierwszy czy drugi? — zapytałam naciskając klawiaturę, aby wpisać nasze imiona na ekran.

Darcy poprawił okulary, chrząknął i spojrzał na tor. Nie wyglądał jak ten zawsze pewny siebie ważniak i musiałam przyznać, że jego niepewność była trochę rozczulająca.

To były przecież zwykłe kręgle.

— Drugi — powiedział w końcu, gdy zawiązał buty.

Skinęłam głową i zaczęłam wpisywać nasze imiona. W pewnym momencie moja dłoń zastygła w miejscu, wpadłam na pomysł, który mógł rozruszać stojącego nieopodal ważniaka. Dokończyłam z uśmiechem wpisywanie danych i klasnęłam w dłonie.

— To pora na zabawę!

Darcy spojrzał na mnie ze zdegustowaniem. Sapnął, a potem wytrzeszczył oczy, gdy dostrzegł zawieszoną nad sufitem tablicę.

(Nie)idealni YA| ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now