O tym, że rodzice Mathiasa są straszni, ale on już nie pozwoli się tak traktować

143 19 25
                                    

Matthias sobie nie radził.

Mimo, że zapewniał Jespera, że wszystko jest w porządku. Mimo, że pogratulował Ninie randki, a przy tym nawet uśmiechnął się lekko. Mimo, że sam próbował sobie wmówić, że jest już lepiej, a on powoli rusza naprzód.

I, mimo to wszystko, postanowił pojechać dzisiaj do Niny. Sam nie wiedział po co, ale czuł, że musi. Że to ostatni moment, zanim ona pójdzie na pierwszą randkę z Jordiem i kiedy konsekwentnie zamknie ich rozdział.

I to jeszcze randką z Brekkerem. Matthias nie spodziewał się, że może jeszcze bardziej znienawidzić to nazwisko.

Dlatego pojechał do niej. Trochę siedział w samochodzie przygotowując się, co może jej powiedzieć. Od czego w ogóle zacząć w takiej sytuacji, zwłaszcza, że już nie rozmawiali od jakiegoś czasu, a on miał jej dużo do powiedzenia.

I tak, z przygotowany przemówieniem, zapukał do jej drzwi.

Ale to nie Nina mu je otworzyła.

Za progiem stała starsza siostra Niny. Dziewczyna wróciła dzień wcześniej z Belendt i widocznie nie była zadowolona z widoku Matthiasa.

Chłopak speszył się lekko, domyślając się, że Nina musiała już jej powiedzieć o całej tej sytuacji. Ale nie wycofał się, bo był zdeterminowany, żeby z nią porozmawiać. Żeby chociaż spróbować to wszystko naprawić.

-Nie ma jej - powiedziała stanowczo dziewczyna - wyszła przed chwilą.

Matthiasowi zabiło szybciej serce.
-Z Jordiem?

-To już nie twoja sprawa - odparła, a Matthias potraktował to jako potwierdzenie jego obawy.

Wrócił do samochodu, a potem nawet nie pamiętał, jak znalazł się w domu.

Spóźniłem się, pomyśl i sam nie wiedział, że może poczuć się z tym aż tak źle.

Bo nie potrafił się pozbierać. Nie ważne jak bardzo próbował, nie ważne jak bardzo wmawiał sobie i chciał, żeby było lepiej. Nie ważne ile razy powtórzył to Jesperowi.

Było tyle rzeczy, których tak strasznie żałował. Żałował, że nie potrafił zawalczyć, gdy jeszcze miał szansę. Że uległ rodzicom, że nie był wystarczająco silny.

Żałował, że ją stracił. Że nie może już z nią porozmawiać. Że to wszystko skończyło się za wcześnie, pozostawiając jedynie za słodkie wspomnienia, które z perspektywy czasu wydawały się jakby snem.

Siedział przy swoim biurku i nie był w stanie się ruszyć. Zaplątany w swoich myślach nawet nie zorientował, kiedy jego matka weszła do jego pokoju. Dopiero kiedy kobieta stanęła centralnie nad nim, chłopak poczuł zapach jej mocnych perfum.

-Skarbie, co ty tu tak siedzisz sam?

Matthias jej nie odpowiedział. Nie czuł się na siłach. Nawet nie zwracał większej uwagi na to co kobieta robiła, miał nadzieję, że niedługo wyjdzie.

Jednak tak się nie stało. Jego matka dostrzegła świeżo wywołane zdjęcia na biurku. Wzięła je do ręki i powoli zaczęła je przeglądać. Gdyby Matt na nią spojrzał zobaczyłby na jej twarz ten charakterystyczny grymas niezadowolenia niemal wpadający w obrzydzenie.

-Na Djela, co ten chłopak ma na sobie? On ma makijaż? - zaczęła pani Helvar kręcąc rozczarowana głową - wygląda okropnie, wręcz strasznie. Jak jakaś karykatura. Szatan! A Matthias, co ty trzymasz w ręku?

Matthias zmarszczył brwi i spojrzał na matkę nie rozumiejąc z początku o co jej chodzi. Matka pokazała mu zdjęcie.

Na zdjęciu był on, Jesper i Jayden. Zrobili je na początku posiadówki w domu Faheya, jak wszyscy byli jeszcze trzeźwi. Faktycznie, na zdjęciu działo się sporo: Jesper obejmował Jaydena za szyję i pokazywał środkowy palec, Jay miał świecące okulary i lizał Jespera w policzek, a Matthias zakrywał sobie twarz butelką.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 12 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Opowieści z Liceum w KetterdamieWhere stories live. Discover now