O tym, że Kaz jak zwykle jest na kogoś zły i jak zwykle tym kimś nie jest Inej

281 27 64
                                    

Inej ostatnimi czasy bardzo lubiła jeździć do Kaza. W jego domu było zawsze cicho, Jordie jak był, to był przemiły, a odkąd zaczęli ,,umawiać się" z Kazem czuła się tu swobodniej.

Nie dość, że mogła pobyć z Kazem to jeszcze odpoczywała od jej drącej mordki trójki młodszego rodzeństwa. A to, że było u niego zimno nie stanowiło dla niej większego problemu. Piła wtedy ogromne ilości herbaty i siedziała pod grubym kocem.

Jedyne czego brakowało jej do pełni szczęścia, to jej szarfa akrobatyczna.

Ale do tego jeszcze dojdziemy, zwykła żartować do Kaza, który zawsze wzdychał wtedy i kręcił karcąco głowa, ale też uśmiechał się lekko.

A Inej bardzo lubiła, gdy Kaz się uśmiechał.

-Wybacz, że tak długo - powiedział młodszy Brekker wchodząc do swojego pokoju i podając Inej kubek z parującą herbatą - ale Jordie akurat wychodził. Powiedział, że jest jeszcze spaghetti jeśli jesteś głodna.

Inej pokręciła głową, a Kaz już nie dodawał, że Jordie kazał im się zabezpieczać i nawet powiedział mu gdzie ma swoje gumki. Kaz wręcz wygonił go wtedy z domu, a Jordie powiedział jeszcze o której konkretnie będzie wracał, żeby na pewno im w niczym nie przerwać.

Inej uśmiechnęła się lekko czując zapach swojej ulubionej zielonej herbaty. Napój zdecydowanie był za ciepły, żeby się go napić, ale idealny by ogrzać ręce.
W pokoju panował lekki półmrok, w końcu słońce zaszło już jakiś czas temu, a Kaz nie przepadał za dużym światłem. Jedynym jego źródłem był stara lampa stojąca na biurku.

-Siadaj - powiedziała do Kaza niezręcznie stojącego przy drzwiach. Wiedziała, że chłopak sam z siebie by się nie dosiadł. Normalnie pewne siadłby na podłodze, żeby Inej na pewno czuła się komfortowo, bo przecież siedzieli by tutaj blisko, a Kaz zdecydowanie nie chciałby sprawić, żeby czuła się przez niego źle. - Mamy plotki do nadrobienia.

Kaz zgodził się z dziewczyną w myślach i faktycznie usiadł koło niej na łóżku. Inej podała mu koc i razem siedzieli okręceni w niego.

-Więc - zaczęła dziewczyna - co o tym myślisz?

Brekker nie musiał dopytywać o co jej chodzi - wiedział że chodzi o Jespera i Wylana.

Bo, wbrew temu co Kaz przypuszczał, Fahey zdołał znowu zrobić coś tak głupiego, jak to tylko on potrafił.
A gdy wyszli z kawiarni, omówiwszy za i przeciw wycieczki szkolnej, Jesper podszedł do Wylana i zaprosił go na randkę.

I nie byłoby w tym nic złego, gdyby Jesper faktycznie czuł coś do tego chłopaka. A przecież wszyscy wiedzieli, że tak nie jest. Oprócz jak się okazało Jespera i Wylana.

-Jesper znowu zjebał - odparł krótko nawet jeśli miał sporo więcej do powiedzenia w tym temacie. Był bardziej zły na przyjaciela niż przypuszał, że będzie.

To nie moje życie, myślał. A to przecież nie pierwsza i nie ostatnia głupia decyzja jaką Jesper podjął.

-To mocne słowo - stwierdziła Inej, na co Kaz wzruszył ramionami. Kaz lubił mocne słowa - ale faktycznie, to nie była jego najbystrzejsza decyzja.

Brekker prychnął i pokręcił głową.
-Najbystrzejszych to on nie podejmuje od dawna.

-Martwię się o Wylana - stwierdziła Inej biorąc łyka swojej herbaty - zwłaszcza widząc jak smutny jest po tej imprezie, której Jesper w jego mniemaniu nie pamięta. Ostatnio już miałam ogromną ochotę mu o tym powiedzieć, jak siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy. Jest mi go najzwyzaczajniej w świecie szkoda. Tylko cholera, to nie jest mój sekret do powiedzenia.

Opowieści z Liceum w KetterdamieOù les histoires vivent. Découvrez maintenant