O tym, że Jesper nie powinien tyle pić część druga

293 27 37
                                    

Jeśli chcemy oceniać Jespera i to, jak się zachował, chyba warto opowiedzieć o tym, co wydarzyło się na tej pamiętnej imprezie, która miała miejsce w weekend przed kłótnią Jespera i Kaza.

Była to impreza u jednej z wielu znajomych Jespera. Mimo że jej dom z wyglądu przypominał raczej willę niż przeciętny dom, tej nocy był wybitnie zatłoczony. Pewnie dlatego, że wszyscy goście dostali przywilej zabrania ze sobą osoby towarzyszące.

Osobą towarzyszącą Jespera był Wylan. Chłopak na początku nie był przekonany do tego całego przedsięwzięcia. Bał się, że nie odnajdzie się na tak dużej imprezie, ale Jesper prosił bardzo ładnie. Tak ładnie, że Wylan nie mógł odmówić, a gdy jeszcze obiecał mu, że nie zostawi go samego na pastwę losu, Van Eck nawet z ekscytacją czekał na ten wieczór.

I faktycznie, byli tam od kilku godzin i bawili się wybitnie. Nie szczędzili sobie alkoholu, a Jesper, tak jak obiecał, zabawiał przyjaciela wspólnym tańcem i rozmową, głównie plotkami o innych gościach.

Wylan Van Eck siedział teraz na blacie z głową opartą o lodówkę.

Obraz przed oczami mu wirował, a jemu ciężko było utrzymać się w pionie. Mimo to dumnie mógł stwierdzić, że raczej nie będzie rzygał. A przynajmniej nie planował. Tej nocy wypił więcej niż zazwyczaj, ale i tak mniej niż przypuszczał. Czuł nawet, że bardzo powoli zaczyna trzeźwieć.

Jednak myślenie szło mu zaskakująco topornie, ale uparcie próbował. Stwierdził w myślach że cieszy się, że uległ Jesperowi i przyszedł na tę imprezę. Dostawał bardzo dużo uwagi od Faheya, a gdyby tego było mało, poznał kilku niezwykle ciekawych ludzi.

Bo co jak co, Jesper zdecydowanie znał ciekawe osobliwości.

Wylan zastanowił się co teraz robi jego przyjaciel i obiekt westchnień w jednym. Kilka minut temu rozdzielili się, bo Wylan poszedł z jedną z dziewczyn do kuchni poszukać jej buta (i faktycznie go tam znaleźli). Znaleźli but i zgubili księcia. Trochę jak w jakimś odwróconym Kopciuszku.

Wylan rozejrzał się dookoła, ale najwidoczniej nie było Jespera w kuchni. Chłopak miał nawet zamiar wstać i go poszukać, ale wtedy zakręciło mu się w głowie i porzucił te myśl.

Chuj, może kiedyś mnie znajdzie.
I wtedy, jak na zawołanie, do kuchni wszedł Jesper. Wylan pomachał mu radośnie a w myślach zaczął żałować, że tyle wypił.

Następnego kieliszka mi już Jesper nie wciśnie, nie ma mowy, zarzekał się w myślach Van Eck nawet jeśli powtarzał to samo kilka toastów temu. Ale jakoś nie mógł odmówić Faheyowi, gdy ten patrzył na niego swoimi pięknymi oczami.

-Hej - rzucił Jesper stając obok Wylana. Jak zwykle nieco bliżej niż przyzwoitość większości ludzi by na to pozwalała. Jednak Jesper nigdy nie przejmował się tym zanadto, a zwłaszcza gdy wypił kilka głębszych. Trzeba było jednak mu przyznać, że mimo wypicia podobnej ilości wódki co Wylan, trzymał się lepiej.
I na pewno nie był tak pijany, jak później wmawiał Kazowi.

-Gdzie byłeś? - zapytał Van Eck nie będąc w stanie sobie przypomnieć, czy mógł nie wiedzieć gdzie jest Jesper, czy po prostu tego nie pamięta.

-Podbijałem parkiet i serca towarzyszy - zażartował Jesper nie zwracając żadnej uwagi na to, że Wylan przed chwilą dosłownie z nim tańczył i gdyby był trzeźwiejszy to pamiętałby, że właśnie tam go ostatnio widział.

Wylan przewrócił oczami. Żart chyba nie przypadł mu do gustu.
-Oj jesteś niemożliwy.

Fahey zachichotał, po czym pomeśtał Wylana po włosach.

-Z czego się śmiejesz? - zapytał zdezorientowany chłopak. Ani alkohol, ani to jak blisko stał Jesper nie pomagało mu zbierać myśli. Zwłaszcza, że, cholera, Jesper oparł swoją rękę o blat i Wylanowi zdawało się, że co jakiś czas chłopak miział go po nodze. Myślał w tamtej chwili o dużej ilości rzeczy, ale na pewno nie o tym, o czym rozmawiali.

-Troszkę z ciebie.
-Aha?

Wylan poczuł się urażony i chciał coś dodać, ale właśnie wtedy Jesper oparł dłonie o jego ramiona. A nawet nie dłonie, a bardziej nadgarstki. Stał sobie tak blisko, pięknie wyglądając i posyłając mu ten boski uśmiech, przez co Wylan prawie zapomniał jak się oddycha.

-Dopiero zauważyłem - kontynuował Jesper swoim radosnym tonem, nie zwracając uwagi na stan Wylana - ze często mówisz oj w wypowiedziach.

-Co?

-Oj nie udawaj ze nie wiesz o co mi chodzi.

Jesper zaśmiał się, po tym zdaniu. Wylan zrobił naburmuszoną minę i posłał chłopakowi zdenerwowane spojrzenie.

Cholera, pomyślał Jesper, gdyby tak...
Przywołał się do porządku i w myślach obiecał sobie nie robić niczego głupiego. Ostatnio nie skończyło się to najlepiej.

-Jesteś niemożliwy, mówiłem ci to już kiedyś? - głos Wylana wydawał mu się niezwykle słodki i wcale nie odgonił od niego tych myśli.
-Oj na pewno nie - rzucił roześmiany Jesper odrobinę ciszej niż wcześniej.

Jesper przysunął się do niego jeszcze bliżej, tym razem opierał łokcie na jego ramionach. Uparcie patrzył Wylanowi w oczy. Czy wiedział, że stresuje to Van Ecka? Tak. Czy wiedział, że Wylan nie może się skupić jeszcze bardziej niż wcześniej? Tak. Czy myślał o tym? Nie, bo sam czuł że jego serce bije szybciej i że chciałby...

Przestań, rozkazał sobie w myślach, to nie skończy się dobrze.

-Oj weź przestań - powiedział Wylan, dopiero wtedy orientując się, że przypieczętował swój los, a Jesper raczej nie weźmie i nie przestanie się z niego śmiać - jesteś straszny.

-Oj nie obrażaj się - poprosił Fahey przysuwając się jeszcze bliżej do chłopaka. Sam nie wiedział co robi, ale czuł że bardzo chce to robić. - Osobiście myślę, że to urocze.

I wtedy Wylan przysunął się jeszcze bliżej do Jespera i zetknął ich usta razem.

Usta Jespera smakowały słodko jak winogrono. Gdyby Wylan w tamtej chwili o tym pomyślał stwierdziłby, że to przez jednorazówkę. Ale Van Eck na pewno o tym nie myślał. Nie kiedy usta Jespera były miękkie, delikatne i dokładnie takie, jakimi sobie je wyobrażał.

Wylan spanikował chwilę później i odsunął się od chłopaka. Przeklął w myślach widząc zdziwienie malujące się na twarzy Jespera.

Zjebałem, pomyślał chłopak mimo że nie czuł nawet odrobiny żalu. Jeszcze nie teraz, bedzie jak już wytrzeźwieje.
Był bardzo zły, co to w ogóle było? Chciał przeprosić Jespera, powiedzieć, że nie chciał. Z drugiej strony, powiedzenie że nie chciał byłoby głupotą, bo chciał i to bardzo od bardzo dawna.
Myśli były za szybkie, a słowa zbyt wolne.

I wtedy Wylan znowu poczuł na swoich ustach ten słodko winogronowy smak.
Jesper oplótł swoje ręcę wokół talii chłopaka i przysunął go jeszcze bliżej siebie. Wylan objął go za szyję a jedną dłoń wsunął mu we włosy.

I mimo że faktycznie Kazowi przedstawił to jako pijacki pocałunek, to w głębi serca Jesper wiedział, że to nieprawda. I może, mimo wszystko wiedział, że to coś więcej.





☆☆☆
Yay, kolejny rozdział i to w koncu mocno Wesper!
Na wstępie chciałabym Wam podziękować za wszystkie komentarze pod tamtą częścią (no i ogolnie). Bardzo mi pomagają, bardzo mnie motywują i ogolnie sprawiają dużo radości <33

Nie jestem pewna czy za tydzien uda mi się wstawić rozdział. Moja szkoła nie ma dla mnie litości ale jeszcze zobaczę co da się zrobić. Jak coś to piszcie ja Wam dam znać pozniej w tygodniu.

Mam nadzieje ze ten rozdział też Wam się podobał!

Przesyłam buziaki, do następnego!

Opowieści z Liceum w KetterdamieWhere stories live. Discover now