– Tak.

– Lekarz powiedział, że ciąża bliźniacza to ciąża wysokiego ryzyka.

Jak każda ciąża. Nie wszystkie przyszłe matki miały komfort leżenia całych dni w domu. I pewnie żadna tego nie robiła, ale co Blake mógł o tym wiedzieć? Chociaż na każdej wizycie u lekarza wydawał się zainteresowany. Jednak niewiele zadawał pytań. Nawet nie odezwał się, gdy zapytałam ostatnio, czy nadal możemy uprawiać seks. Przecież to normalne. Czyżby się wstydził? Owszem, doceniałam, że mogłam odpoczywać, ale bez przesady. Musiałam coś robić, żeby nie zwariować. Ciekawe czy Blake by się ze mną zamienił i został w domu na cały miesiąc, z wielkim brzuchem i opuchniętymi stopami. Na pewno nie. Im bliżej końca ciąży, tym gorzej się czułam. Nie chciałam na siebie patrzeć w lustrze. Odnosiłam wrażenie, że przytyłam zbyt wiele. Dołowałam się na myśl, że po porodzie nie wrócę do figury sprzed ciąży. Nie to, żebym wcześniej była idealnie szczupła, ale czułam się dobrze w swoim ciele.

– Związek z tobą to wysokie ryzyko – burknęłam.

– Nie zmuszałem cię – odpowiedział wkurzony.

Stałam zdezorientowana w salonie. Patrzyłam, jak chłopak wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Nie spodziewałam się, że tak łatwo się zdenerwuje. Nie Blake. On miał więcej cierpliwości niż ja. Przecież wiele razy rzucaliśmy do siebie głupimi komentarzami. Oboje się do nich przyzwyczailiśmy. Jakoś wcześniej Blake ignorował moje słowa, a nawet odpowiadał mi w podobnym stylu. Czyżbym przegięła? Nie przemyślałam swoich słów. Zapomniałam, że czasami łatwo było go zranić. Wcale nie uważałam, że związek z nim był czymś złym. Kochałam Blake. Nie chciałam zostać sama. Bez niego. Przecież chłopak starał się każdego dnia. Dbał o mnie. O dzieci. Przygotowywał wszystko dla dziewczynek. Nie chciałam wyjść na niewdzięczną dziewuchę. Doceniałam wszystko, co dla mnie robił. Widocznie naprawdę bywałam zołzą i obawiałam się, że to wcale nie wina hormonów. Blake dużo ze mną wytrzymywał. Miałam nadzieję, że niedługo wróci do domu. Będę musiała go przeprosić. Chociaż mógłby mi wytknąć wiele rzeczy. Czy byłam na to gotowa? Nie powinniśmy się kłócić. Na pewno nie teraz.

Cierpliwie czekałam na powrót chłopaka. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Zastanawiałam się, gdzie mógł pójść. Nie zadzwoniłam do niego. Podejrzewałam, że i tak by nie odebrał, przez co bym się martwiła. Widocznie potrzebował ode mnie odpocząć. Postanowiłam dać mu odrobinę spokoju. W tym czasie sprawdziłam torbę przygotowaną do szpitala. Upewniłam się, że nic nie brakowało. Zajęłam się tym ostatnio, bo nie chciałam zostawiać na ostatnią chwilę pakowania. Przecież nie wiedziałam, kiedy zacznę rodzić. Obym tylko zdążyła do szpitala. Blake nie było ponad trzy godziny. Oczywiście nie odzywał się do mnie do wieczora, aż postanowiłam go przeprosić. Czułam się głupio. Nie chciałam się kłócić. Jednak sam mnie sprowokował. Kolejny raz! Przegięłam, ale wcale nie uważałam, że związek z nim był zły. Wiedziałam już, że bez niego wcale nie było mi dobrze. Nawet nie dałabym sobie sama rady z dziećmi. Bycie samotną matką mnie przerażało.

– Przepraszam. - Stanęłam przed chłopakiem.

Wyglądał na zranionego. Powinnam zgonić wszystko na hormony. Tak byłoby najlepiej. Jednak oboje doskonale wiedzieliśmy, że czasami byłam zołzą. Nie panowałam nad tym, ale chłopak wiedział też, jak łatwo mnie sprowokować. Czasami odnosiłam wrażenie, że celowo się ze mną sprzeczał. Wtedy denerwowałam się jeszcze bardziej. Rozumiałam, jak mógł się poczuć Blake. Przecież dla niego oczekiwanie na dzieci też było stresujące. Pewnie nawet bardziej niż dla mnie. Był facetem, a większość z nich nie przykładała zbyt dużej uwagi do tego, jakim wysiłkiem dla ich kobiety było noszenie pod sercem ich dziecka. Niewiele pomagali w domowych obowiązkach i chętnie wymigiwali się też od obowiązków wychowawczych. Blake nie chciał być takim ojcem. Zapowiedział mi, że będzie zajmować się dziewczynkami, nawet gdy będzie zmęczony i gdy będą nieznośne, jak ich mama. Śmiałam się z tego, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że to tylko słowa, ale uspokoiło mnie to. Co miałam zrobić, żeby Blake zrozumiał, że doceniałam jego gesty, ale powinien przestać mnie upominać za wszystko? Co niby miałam robić? Może był w stanie wymyślić mi jakieś zajęcie na czas swojej nieobecności. Chociaż czasami nudziłam się nawet z nim, gdy musiał odpoczywać.

LOVE - Blake&KinsleyWhere stories live. Discover now