1| Mistrz.

152 6 0
                                    

Tuż po pokonaniu kryształowego króla nastał spokój. Większość albo już poszła własną drogą albo już się szykuje do tego. Moja mama i Wu wyprowadzili się z klasztoru idąc na "emeryturę",co do mojego ojca to kontynuuje swoje próby zmienienia się w lepszą wersję siebie. Cole pakuje walizki i pudła,ponieważ umówił się ze swoim tatą,że będzie teraz mieszkać u niego i będzie tam pełnił obowiązek ninja. Nya z Jay'em mają razem mały ,przytulny apartament w jakimś małym miasteczku. Pixal i Zane zamieszkają u Cyrus'a,żeby mu ułatwić funkcjonowanie...jakkolwiek to brzmi. Natomiast Kai...no właśnie...Kai...
Nie jesteśmy już tak blisko jak byliśmy. Nasze zaręczyny również są nieaktualne. Wyjechał on zamieszkać ze swoimi rodzicami i pracować jako kowal w Ignacii.

Aktualnie ćwiczę jogę z medytacją w pokoju. Na korytarzu w klasztorze jest mega harmider przez wyprowadzki. Co chwilę ktoś biega i jakieś pudła spadają. Miałam zamknięte oczy stojąc w pozycji flaminga. Oddychałam głęboko,żeby oczyścić umysł.
-Mam twoją herbatę.-usłyszałam głos,a po chwili dźwięk zamykanych drzwi. Na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Otwarłam oczy i obróciłam się w stronę nikogo innego niż mojego brata.
-Dzięki Lloyd.
-Zielona taka jaką chciałaś.-uśmiechnął się,na co kiwnęłam głową.- Jesteś w stanie w ogóle skupić się w tym hałasie?-spytał po chwili.
-Jestem mistrzem. Muszę znaleźć w sobie spokój jeżeli chce nauczać nowych rekrutów.-oznajmiłam przyjmując poprzednią pozycję.
Po kilku sekundach telefon Lloyd'a zadzwonił.
-Lloyd!!-krzyknęłam na niego,ponieważ byłam na ostatniej prostej,żeby osiągnąć najwyższy poziom skupienia i wyciszenia się,ale oczywiście dźwięk jego własności mi przerwał.
- Jezu przepraszam,wybacz.-wyjął telefon i go wyciszył.-Pójdę na korytarz.-oznajmił i wyszedł.
Mój brat ma to do siebie,że gdy rozmawia z kimś przez telefon to strasznie głośno mówi. Więc tak naprawdę wystarczyło podejść do drzwi ,żeby usłyszeć wszystko.
Tak właśnie zrobiłam. Stanęłam bliżej drzwi i się przysłuchiwałam.
-Tak pewnie! Możemy następnym razem zamówić pizzę i najwyżej obejrzymy film u mnie. Jest tylko moja siostra,rodziców nie ma.-tutaj przerwał.-Nie martw się ona ma gdzieś co się dzieje pod dachem klasztoru.-w tym momencie lekko się we mnie zagotowało i wyszłam z pokoju wprost na mojego brata.
-Aha czyli mam teraz gdzieś co się dzieje pod dachem klasztoru. No popatrz Lloyd. Nie tak,że jestem mistrzem teraz i ty tak samo,więc tu rządzimy.-skrzyżowałam ręce parząc na niego z mordem w oczach.
-Za chwilę oddzwonię.-rozłączył się.-To nie tak Age...-zaczął.
-A więc jak?-skrzyżowałam ręce i stałam paląc go wzrokiem.
-No bo...-zaczął się zastanawiać.
-Z kim rozmawiałeś przez telefon?-spytałam przerywając mu.
-Z moją dziewczyną...-oznajmił spokojniejszym głosem.
-Ah...z nią...-w moim głosie było słychać lekkie niezadowolenie.
Nic nie mam do tego,że mój brat ma dziewczynę. Cieszę się,że w końcu czuje się kochany i doceniony. Dosłownie widać,że odżył.
Przestał się ciąć tak jak to robił kilka lat temu...Widać,że jest zakochany,bo uśmiech mu nie schodzi z twarzy. A to jak na nią patrzy...rozpływam się od tego. Mój mały braciszek wreszcie jest szczęśliwy!

Nie ciągnęłam dłużej rozmowy. Nastał późny wieczór była jakoś godzina 21:00. Dzisiaj pożegnaliśmy się z Cole'em,który zamieszka teraz z ojcem. Aktualnie siedzę u siebie w pokoju na łóżku i z podkulonymi nogami opieram się o ścianę plecami.
Przez okno wpadają do środka promienie księżyca,które oświetlają pomieszczenie. Jest pełnia,pewnie nie będę mogła zasnąć dzisiaj.
Minuty mijały.
Cały czas tak siedziałam nie zmieniając pozycji. Sama w ciemnym pokoju patrząc przez okno.
-Mówiłeś,że mnie nigdy nie zostawisz a to właśnie zrobiłeś...-wyszeptałam mając łzy w oczach.
Chciało mi się potwornie płakać.
Czułam się jak w jakimś amoku. Przez większość dnia było dobrze,natomiast w nocy. Wszystkie przemyślenia uderzały ze zdwojoną siłą.
-Mogliśmy to naprawić...,ale ty wolałeś postąpić tak jak mój ojciec...-schowałam głowę pomiędzy nogi dając upust emocją,czyli zaczęłam perfidnie płakać.
-Kochałam cię,co ja zrobię bez ciebie?...Już nic dla ciebie nie znaczę?...Dlaczego robiłeś mi przez tyle lat nadzieję?....-szeptałam.
Przymknęłam oczy pogłębiając się w dalszym szlochu. W głowie miałam tylko te wspomnienia,gdy było wszystko dobrze. Gdy się śmialiśmy z głupich rzeczy...do dzisiaj pamiętam jego wzrok na mnie. Widać było,że mnie kochał. To dlaczego przestał?...
Dzisiaj jest 28 marca czyli dzisiaj minęło pół roku odkąd nie rozmawialiśmy.
Nawet nie interesowało go co u mnie,czy ja w ogóle żyję...
Może właśnie ja na to zasługuję? Może właśnie miało tak być. Zostanę skrzywdzona to skupię się tylko na tym,by być jak najlepszym senseiem...

Codziennie wstawałam jako pierwsza,ponieważ nie mogłam spać po nocach. A jak jakimś cudem zasnęłam to mi się śnił on. Przez co z automatu się budziłam. Z tej bezsilności przez te sny czasem przebudzałam się z płaczem.
Postanowiłam,że postawię na siebie. Na doskonalenie moich umiejętności. Ustaliłam sobie plan dnia,co muszę wykonać i tak dalej.
Postawiłam w większości na ćwiczenia fizyczne. Wtedy nie myślałam o niczym. Jedynie o tym ile muszę jeszcze pompek zrobić.
Pod koniec dnia byłam wykończona,ale nadal nie mogłam zasnąć....
































A więc tak,pierwszy rozdział wstawiony🥰 Mam nadzieję,że wam się spodobał🫶Oczywiście akcja będzie się rozkręcać.
Co sądzicie na temat Age jako senseia?

Ninjago: New beginning New empire (new age and disiere)Where stories live. Discover now