Rozdział 41

47 5 3
                                    

Szczerze, nie miałem pojęcia, który dzisiaj dzień. Dni zlewały mi się ze sobą i nie mam pewności, czy to nie sprawka tego tajemniczego lasu.

Wszedłem do domu wraz z Naną. Odpiąłem jej smycz z obrożą, a ta radosnym krokiem ruszyła przed siebie. Czasem jej zazdrościłem. Ten pies nie przejmował się tym, co się stanie. Po prostu żył beztrosko.

- Cześć Simon. Jesteś sam? - Zapytałem chłopaka, który siedział na kanapie.

- Cześć i tak, jestem. Kevin zaraz przyjdzie. Nie wiem, gdzie jest reszta.

Zdziwiło mnie to, że nikogo tu nie ma. Dylan mnie uprzedzał, iż musi na chwilę zniknąć i załatwić jakieś tam sprawy. Nie miałem pojęcia, że reszty też nie będzie.

Dziwnie się czułem bez obecności mężczyzny. Czułem taki... niepokój. Jakby tylko on potrafił zapewnić mi bezpieczeństwo, co było naprawdęe dziwne.

- Też to czujesz? - Zagadnął mnie Simon, gdy usiadłem obok niego na kanapie.

- Co czuję?

- Czujesz się taki nie swój, gdy w pobliżu nie ma Dylana. Ja tak czuję, gdy nie ma Brama.

- Myślałem, że tylko mi tak odbiło, że zacząłem tęsknić za swoim porywaczem.- Powiedziałem pół żartem, a pół serio.

Simon posłał mi lekki uśmiech. W jego oczach widziałem niepewność. Miałem świadomość, iż mój przyjaciel lubi Brama i nie mam mu tego za złe. Traktuje go bardzo dobrze. Dylan z resztą mnie też. Jak dotąd ani razu nie podniósł na mnie ręki. Może i traci szybko cierpliwość, ale nigdy mnie nie krzywdzi, a przynajmniej nie świadomie.

- Wiesz...- Zaczął mówić chłopak.- Sam już nie wiem, co mam o tym myśleć. Może ten las jakoś tak na nas wpływa, ale ja czuję, że Bram na serio jest moim przeznaczonym. Jakbym widział tę czerwoną nić, która nas łączy, jak w tamtych chińskich wierzeniach. Wiem, że to jest szalone.

- Wcale nie jest szalone.- W końcu ja też to czuję. Coraz trudniej jest mi z tym walczyć.- Mam podobnie. Czuję tak samo i nie wiem, co mam z tym zrobić. W końcu oni nas tu zamknęli i chcą nas zmusić do przemiany. W ogóle nie powinienem czuć czegokolwiek do Dylana, ale...

- To jest silniejsze od Ciebie? - Dokończył za mnie Simon.

- Tak. Dokładnie. Co mamy zrobić?- Zapytałem, nawet nie oczekując żadnej odpowiedzi.

- Pogodzić się z tym i przestać walczyć.- Za nami usłyszałem głos Kevina, który usiadł naprzeciwko nas na fotelu.- Wiem, że jest wam ciężko, ale czy my nie chcieliśmy czegoś zmienić w życiu? Cały czas mieliśmy pod górkę. Musieliśmy udawać wybitnych uczniów, mieć cały czas jak najlepsze oceny i być idealnymi synami. Nie macie tego czasem dosyć? Nie chcecie być sobą? 

Zastanowiłem się nad jego słowami. Miał w sumie rację. Nasze życie nigdy nie było kolorowe. W dodatku rodzice znaleźli mi nawet narzeczoną, której nie kocham. Miałem się z nią ożenić od razu po zakończeniu szkoły. To całkowicie szalony pomysł, ale rodzice się na to uparli. Ich zdania nie dało się zmienić. Teraz miałbym okazję zacząć nowe życie. Tylko czy ono jest odpowiednie?

- Sam nie wiem. Jestem strasznie zagubiony. Nie wiem, co robić.- Wyznałem szczerze, a Simon się ze mną zgodził.

- No to mam idealną radę. Zacznijcie żyć i wykorzystajcie tę okazję. Kto wie? Może właśnie to od zawsze było naszym przeznaczeniem?

Naszym przeznaczeniem?

Kim jesteś? /DylmasWhere stories live. Discover now