Rozdział 9

65 9 0
                                    

Pov. Kevin

Wstałem koło południa mocno skacowany. Nie powinniśmy tyle pić, ale cóż poradzić. Tak bywa. 

Postanowiłem się szybko ogarnąć. Byłem ciekawy czy przyjaciele już wstali. Zapewne tak. W końcu Thomas wbił mi do pokoju i chyba Simon też, ale tutaj nie jestem tego taki pewien. Równie dobrze mógł to być tylko sen.

Po porannej toalecie zszedłem na dół. Ominąłem Nanę, która wchodziła spokojnie po schodach. Zapewne kierowała się do pokoju Simona.

Skierowałem się w stronę kuchni i stanąłem jak wryty, widząc obcego kolesia. Był lekko wyższy ode mnie i bardziej napakowany. Jego szare włosy opadały lekko na barki. Nie widziałem jego twarzy, bo stał do mnie tyłem, smażąć coś na patelni. Po zapachu mogłem śmiało stwierdzić, że robił jajecznicę.

- Kim jesteś? - Zapytałem.

Nie bałem się. W końcu znam różne techniki walki. Nawet napakowani goście mogą mieć ze mną kłopot.

Mężczyzna odwrócił się do mnie przodem, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Teraz dopiero zauważyłem, że jest znacznie starszy ode mnie, ale również bardzo przystojny.

- Jestem Will, a ty słońce? - Spytał szarowłosy.

- Po pierwsze nie słońce. Po drugie jestem Kevin. A po trzecie co ty tu robisz i jak się tu dostałeś?

Zaplątłem ręce na piersi, opierając się o framugę drzwi. Wolałem zachować bezpieczną odległość od tego typa. Nie miałem bladego pojęcia, jak się on tu znalazł i gdzie są moi przyjaciele.

Ten zanim mi odpowiedział, to odwrócił się na chwilę w stronę kuchenki, wyłączając ją. Potem ponownie skupił się na mojej osobie.

- Przyszedłem się przywitać ze swoim nowym sąsiadem, a że drzwi były otwarte, to sobie wszedłem. Zrobiłem jajecznicę, masz ochotę? - Zapytał, wskazując patelnię palcem.

- Nie tykam jedzenia od obcych. Nasz najbliższy sąsiad mieszka bardzo daleko, z jakieś siedem kilometrów stąd, więc to niemożliwe, żebyś sobie tutaj przyszedł, by się tylko przywitać, a w szczególności, gdy tylko wynajmuję ten domek.

- Właściciele wam nie powiedzieli?

Na jego twarzy wymalował się sztuczny szok. Nie wiedziałem, o co mu chodziło. Niby czego mi tamta właścicielka nie powiedziała?

- O czym niby?

Zapytałem w końcu, nie mogąc wytrzymać tej ciszy.

- A tym, że te tereny zamieszkuje wataha wilków, czyli nas. - Odparł, wzruszając ramionami.

Spojrzałem na niego jak na idiotę.

Kim jesteś? /DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz