Rozdział 11

81 9 0
                                    

Pov. Kevin

Przez chwilę zastanawiałem się, co z tym gościem jest nie tak. Czy on powiedział, że jest wilkiem? Że jest tu jakaś wataha? On to normalny jest?

- I ty myślisz, że w to uwierzę? - Spytałem sceptycznie, uniosąc brew do góry. - Wilkołaki nie istnieją koleś.

- Nie jestem wilkołakiem. Jestem wilkiem, a to jest różnica.- Zaznaczył.

- To bez znaczenia. Uderzyłeś się w głowę czy już od zawsze masz coś z nią nie tak?

Mężczyzna zaśmiał się głośno, a ja nie wiedziałem, co go tak rozbawiło.

- Nie powinieś mnie tak prowokować. Mógłbym Cię zabić jednym machnięciem łapy, gdybym tylko chciał. Chociaż byłaby to duża szkoda. Jesteś całkiem ładniutki. Właścicielka w końcu się spisała.

- Dobra, mam dość. Wyjdziesz stąd sam czy mam zadzwonić na policję?

- Tu nie ma zasięgu. - Stwierdził z uśmiechem.

No tak. Zapomniałem. Mój genialny pomysł odwrócił się do mnie ogonem. Co mi wpadło do łba, by brać domek na kompletnym odludziu?!

- Wyjdź stąd. - Powiedziałem krótko.

Stanąłem prosto, pokazując mu, że się go nie boję. Jeśli będzie taka potrzeba, to go sam wywalę z domu.

- Nie zamierzam.

Po tych słowach podszedł do mnie. Zareagowałem instynktownie, broniąc się. Niestety nic to nie dało. Mężczyzna szybko mnie obezwładnił.

Will przycisnął mnie do ściany, stojąc za mną. Moje ręce wykręcił mi za plecy. Trzymał mnie tylko jedną ręką, ale mimo tego nie potrafiłem się wyrwać z jego uścisku. Był o wiele, wiele silniejszy ode mnie.

Drugą ręką złapał mnie za twarz, kierując ją w swoją stronę. Znajdował się bardzo blisko mnie. W dalszym ciągu próbowałem się wyszarpać.

- To Ci i tak nic nie da, więc się uspokój słońce, bo inaczej pogadamy.- Powiedział, uśmiechając się niczym psychopata.

W tym momencie poczułem lekki strach.

Kim jesteś? /DylmasWhere stories live. Discover now