56.

128 15 0
                                    

Coś starego i monotonnego w moje życie na pewno wniosła praca. Jeśli chodzi o nowe rzeczy, to jeszcze one nie nastąpiły, choć cała niedziela jeszcze przede mną. Wczoraj totalnie utonęłam w pracy, więc nie miałam czasu pojawić się na torze. Właściwie wcale nie było mi z tym źle, nadrobiłam ogrom spraw w pracy i cieszyłam się z uzyskanych rezultatów.

-Szary dres to mimo wszystko szalony pomysł na stylizację.- Spojrzał na mnie w pełni uśmiechu. To zdecydowanie było dla mnie kojące, że mimo słabego auta się uśmiecha.
-Mam coś innego.- Wstałam i przybliżyłam się do niego. Fashion week obowiązywał w każdy weekend wyścigowy, więc i dziś miał wybrane coś przez swoich stylistów. Oplotłam jego szyje swoimi przed ramionami i spojrzałam na niego uważnie.- Czerń będzie idealnie pasować do twojego kombinezonu.- Nasz wzrok spotkał się i nie mogłam go nie pocałować. Jego odpowiedź była jednoznaczna, lecz niespotykana w niedziele wyścigowe.
-Sara... Co ty ze mną robisz?- Kosmyk moich włosów pieczołowicie przygotowany przez fryzjera ułożył ze starannością za ucho. Jego opuszki powodowały dziwny przepływ energii we mnie.
-To miłość.- Jego uśmiech wyrażał więcej niż tysiące słów.
-Sielanka jest wspaniała, ale muszę jechać pracować. Może dziś auto mnie zaskoczy? Bardzo cię kocham.- Pocałował mnie ostatni raz i zbierając kilka rzeczy wyszedł z pokoju. Zostawił mnie z tym pytaniem i wyznaniem miłości. Wróciłam przed komputer i jedząc śniadanie postanowiłam skończyć kilka dokumentów, których nie udało mi się dopracować wczoraj.

Czerń opanowała dzisiaj moją stylizację. Mała lady D. w połączeniu z czarną długą dopasowaną sukienką i skórzaną kurtką oddawała idealnie nastroje w zespole Lewisa.
-Idziesz na pogrzeb?- Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Maxa, który w wspaniałym nastroju zmierzał w stronę bramek. Odbiłam kartę i zaczekałam na niego, aż on także je przekroczy.
-Tak. Idę na pogrzeb W13.- Uśmiechnęłam się szeroko, a on zaśmiał się zupełnie naturalnie. To oznaczało, że mój żart był nawet zabawny. Przytulił mnie na przywitanie i prawdopodobnie zmierzaliśmy w tym samym kierunku.
-Tak się składa, że też będę na tym wydarzeniu.- Uśmiechnął się w pełni nonszalancko i pewny tego, że 25 punktów będzie dzisiaj należeć do niego.- Jak praca? Wczoraj nie byłaś prawda?
-Prawda. Udało mi się nadrobić zaległości. Wracasz dzisiaj do Monako?
-Tak. A wy?
-Tak. Mamy bardzo dużo spotkań.- W miłej atmosferze pogawędki przemierzaliśmy paddock. Było dzisiaj bardzo dużo ludzi. Kolor dominujący to zdecydowanie ten czerwony, ale przebijały się też białe, granatowe czy zielone barwy.- Dziękuje za miłą pogawędkę. Powodzenia na wyścigu.- Przybiłam mu standardową piątkę i wbiegłam do motorhome Mercedesa. Po przywitaniu udałam się do przestrzeni osobistej kierowców i zerknęłam co u Lewisa. Siedział w słuchawkach i z zamkniętymi oczami przygotowywał się do wyścigu. Jego czujność jednak go nie zawiodła, bo gdy zamknęłam drzwi od razu otworzył oczy. Ściągnął słuchawki i odłożył je na stolik stojący obok fotela, w którym go zastałam. Skradłam mu krótkiego, delikatnego całusa i usiadłam na drobnej kanapie wypełniającej przestrzeń. Na stoliku stał kask z przygotowanym nowym wizjerem. Rękawiczki, bidon, buty leżały za kaskiem i dopełniały przestrzeń stolika. Kombinezon wisiał w specjalnym miejscu na ścianie. Na kolejnym stoliku leżała idealnie złożona bielizna termiczna. Wszystko perfekcyjnie przygotowane.
-Mowa motywacyjna?- Spojrzałam na niego z uśmiechem, a on zaniósł się śmiechem. Uwielbiam, kiedy jest wyluzowany.
-Nie trzeba. Byle dowieść jak najwięcej punktów i wrócić w jednym kawałku.- Delikatny uśmiech dopełnił to zdanie. Wstał i usiadł obok mnie. Jego ramię otuliło mnie i poczułam słodki pocałunek na swoich włosach.- Udało się z pracą?
-Tak. Jestem perfekcyjnie przygotowana na spotkania. Liczę, że jutro przyniesie to owoce.- Uniosłam wzrok, a nasze spojrzenia spotkały się.
-Ciesze się. Dziękuje, że tutaj jesteś ze mną.
-Nie musisz dziękować. Cieszę się, że tu jestem.- Ten pocałunek należał już do tych bardzo niegrzecznych. Aż żal, że za kilkanaście minut zaczyna się parada kierowców i nie możemy po prostu uciec.
-Szkoda, że nie możemy uciec.- Spojrzałam na niego i mocno się uśmiechnęłam. Nawet czyta w myślach perfekcyjnie i dokładnie. Złożyłam kolejny pocałunek na jego ustach. Nie ma lepszej mowy motywacyjnej.

Podczas wyścigu zdecydowanie nie skupiłam się na nim, lecz na wielu rozmowach. Coraz to różniejsze osoby pojawiały się i chciały zamienić kilka zdań. Nie rozumiałam tego żywego zainteresowania, lecz starałam się być miła i skupiona na każdym rozmówcy i wypowiadanych zmianach. W takich momentach żałuje, że nie ma mojego ojca. On zajął by się takimi rozmowami, a ja mogłabym pooglądać samochody jeżdżące w kółko. Gdy flaga w biało czarną szachownicę zafalowała nad torem cieszyłam się, że to koniec. Ostatnie rozmowy dobiegły końca a ja przywitałam P. u mego boku. Zerkałyśmy na to co dzieje się u dołu alei serwisowej.
-Wiesz co Sara?- Spojrzałam na nią badawczo. Był to ciekawy ton. Połączenie śmiałości, pewności ze smutkiem. Choć mogłam totalnie się mylić, a ton miał tylko dodać powagi.
-Nie wiem...- Przeciągnęłam to zdanie możliwie jak najdłużej w czasie.
-Chciałabym się ustatkować. Mieć dom i dzieci.- Uważnie przyglądałam się jej mimice i mowie ciała, gdy dokładnie opisywała proces tego jak ma przebiegać jej ustatkowanie. Miałam wrażenie, że przez moją głowę nigdy nie przeszedł taki proces myślowy. Jej monolog trwał dobrych kilkanaście minut, a ja nie śmiałam go przerywać. Jestem ostatnią osobą, która w tej materii może kwestionować kogoś wybór czy rozmyślanie.
-Wow.- To słowo to jedne coś, co byłam w stanie wydukać z siebie. Spojrzała na mnie i przytuliła mnie.- Właściwie to ja powinnam ciebie przytulić. Wyrzuciłaś tyle przemyśleń z siebie.
-Jesteś pierwszą osobą, która to słyszy.
-George jeszcze nie wie?
-Nie. Tak właściwie biorę pod uwagę, że moje ustatkowanie może spełnić się z inną osobą.- Jeszcze mocniej ją przytuliłam.- A co z karierą?
-Nie zaprzątam sobie tym głowy.- Uśmiechnęła się pogodnie, a ona sama wróciła do przyglądania się lini startowej. Zerknęłam w telefon i zobaczyłam powiadomienie od Lewisa, że idzie na panel prasowy. Powiadomienie miało już dwudziestominutowy okres ważności, więc podejrzewam, że niebawem panel prasowy się skończy. Odpisałam mu jakiś nieokreślony ciąg emotek i wróciłam do mojej rozmówczyni. Na szczęście nie dopadły mnie myśli o ustatkowaniu jak to pojawiło się u P., bo technicznie to pojawiło się w moim życiu i zdecydowanie wolałam to traktować jak przyjemne życie chwilą.

Paddock z minuty na minutę stawał się zupełnie pusty, a dzięki temu był o wiele przyjemniejszy. Trącanie barkami i innymi częściami ciała skutecznie ustało, a ja jak to miałam w zwyczaju czekałam na Lu. Światło fleszy dzisiaj zdecydowanie nie było tym co chciał oglądać po niekoniecznie miłym wyścigu, ale wiem że dał z siebie wszystko.
-Fantastyczna Sara Wang?!- Spojrzałam w bok i zobaczyłam nonszalancko idącego bogatego mężczyznę, który ostatnio zasypywał mnie mailami. Włoska bezpośredniość w postaci pocałunku w policzek, wkradła się w nasze przywitanie, co na pewno uchwyci jakiś wspaniały fotograf.- Dostałaś może moje pięćdziesiąt maili?
-Możliwe. Cześć John. Co u Lav i dzieci?
-Lav kazała ciebie wyściskać i zaprosić do naszej winnicy. Kazała ci przypomnieć, że nie możesz tyle pracować i podróżować.- Jego uśmiech był zaraźliwy i przeszedł też na moją twarz.
-Dziękuję, jeśli znajdę czas chętnie was odwiedzę.
-Tego czasu masz zdecydowanie na mało, ale cóż poradzić? Życie z Lewis Hamiltonem jest na pewno intensywne.- Poruszył brwiami i uśmiechnął się ponownie.- Nawiązując do treści moich maili niech zmieni agenta.
-Lewis nie przejdzie do Ferrari.- Spojrzałam na niego uważnie.
-Założysz się?- Podał mi dłoń, a ja momentalnie przypomniałam sobie o zakładzie z Maksem, który najpewniej przegram.
-Prezes Ferrari prosi mnie o zakład? O co chcesz się zakładać? Auto czy kilka milionów?
-Cóż. O uśmiech. To jak?- Poruszał śmiesznie dłonią, a ja ścisnęłam ją.
-Lewis na pewno zostanie w Mercedesie.- Uśmiechnęłam się i wiedziałam, że jutro nasze zdjęcie okrąży prasę sportową, uścisk dłoni będzie podpisaniem kontraktu, a ja będę wierzyć, że wygram ten zakład.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 03 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

About me. I love you.Where stories live. Discover now