40.

341 22 1
                                    

Do pierwszego wyścigu w tym sezonie zostało kilka godzin, a ja jestem w samolocie. Liczę na to, że się nie spóźnię i zobaczę wszystko od początku. Jak dobrze, że istnieje coś takiego jak samolot. Słucham naszej playlisty, którą stworzyliśmy razem z Lewisem i nie mogę się doczekać, aż go zobaczę. Tak bardzo przytłacza mnie to, że jego praca polega na ciągłym podróżowaniu,
a ja coraz częściej potrzebuje jednej strefy czasowej do pracy i życia. Po wylądowaniu muszę dość szybko dostać się do hotelu, a poźniej na tor. W Bahrajnie jest zdecydowanie gorąco, do czego nie jestem przyzwyczajona, bo w Europie wiosna dopiero przebija się, a nie ma co mówić
o lecie. Przygotowałam sobie prostą czarną sukienkę do kolan na cieniutkich ramiączkach, a do tego proste klapki ze skóry. Raczej nie codziennie można mnie zobaczyć w takiej stylizacji na torze, ale byłam w Barcelonie w dresie, więc czas na sukienkę. Spojrzałam w lustro i moje włosy zdecydowanie potrzebują fryzjera, czas na zmianę fryzury. Wyszłam z pokoju i szybko znalazłam się w windzie, a przez lobby hotelowe czułam, że przebiegłam. Pod hotelem czekał na mnie samochód z Johnem, który często jest moim i Lewisa kierowcą.
-Cześć.- Zamknęłam drzwi i szybko zapięłam pas.
-Cześć Sara. Jak lot?
-Dość przyjemnie. Jak ci mija dzień?- Uśmiechnęłam się do kierowcy i zerknęłam w telefon.
P. wysłała mi jakieś absurdalne gify z garażu mercedesa, które tworzyła z mechanikami. Cała Penelopie.
-Dość intensywnie. Mam tu dla ciebie smycz i kartę.- Podał mi przedmiot, tym razem w zielonym kolorze. Włożyłam go do torebki i zajęłam się telefonem. Dodałam relacje na instagrama i jakoś tak czułam się dość dobrze. Gdy dojechaliśmy na tor i zaparkowaliśmy czułam lekkie podekscytowanie. Jestem ciekawa ostatecznego wyniku, jaki dzisiaj będzie.- Mam pełnić twoją eskortę, więc zapraszam.
-O, dziękuje.- Uśmiechnęłam się do niego i gdy przeszliśmy przez bramki od razu udaliśmy się do siedziby ekipy Mercedesa. Było dość tłoczno i ciężko było przemknąć bez wzbudzenia większego zainteresowania. Dobrze było zobaczyć tych ludzi, których znam i lubię, ale nie chciałam spotkać jednego z kierowców, który w tym sezonie będzie jeździł z zasłużonym numerem jeden. Ilość dram, a może ich wielkość na ten moment mi wystarczą. Gdy weszłam do budynku
z srebrnym znakiem zostałam od razu porwana do garażu, gdzie kierowcy zaraz powrócą, bo jak się okazało jesteśmy już w momencie po hymnie. Zaraz bolidy wyjadą na prostą startową.
-Cześć!- Pomachałam do kilku osób, które mijałam.
-Cześć Sara!- Spotkałam Nicka, który kolejny rok będzie kierowcą rezerwowym i będzie rozwijał się w formule E. Jego uścisk był zdecydowanie mocny.
-Cześć. Jak się czujesz? Wszystko dobrze?
-Tak, dziękuje za troskę. Dobrze, że jesteś!- Przeszłam dalej i spotkałam kilku mechaników. Panował opanowany chaos wokół mnie. Niby tęskniłam, ale chyba jednak nie. Dostałam swoje słuchawki od Marthy i wyszłam przed garaż. Nie widziałam P., ani Georga, ani Lu.
-Dzień dobry.- Spojrzałam i zobaczyłam Toto. Przytuliłam go mocno, był dość mocno zdenerwowany.- Jak lot?
-Dobrze. Wszystko dobrze?
-Jeszcze nie wiem.- Rozłożył ręce i zniknął. Dalej sobie tak stałam i czekałam, aż w końcu kogoś spotkam z moich najbliższymi. W oddali alei serwisowej zobaczyłam Maxa, który zmierzał do swojego garażu i zauważył, że go widzę. Speszyłam się i odwróciłam głowę. Zobaczyłam po drugiej stronie Lewisa, który szedł z rozpiętym kombinezonem. Mimo, że na jego twarzy widziałam maksymalne skupienie mogłam zobaczyć przepiękny uśmiech, który ukazał się przede mną.
-Hej.
-Hej.- Objął moją twarz i miło było poczuć jego usta.- Dobrze przeżyłaś lot?
-Tak. Wszystko dobrze?- Delikatnie przejechałam dłonią po jego twarzy. Stęskniłam się bardzo.
-Stresuje się. To auto nie jest w ogóle konkurencyjne...- Westchnął.- Dobrze, że już jesteś.- Ostatni pocałunek i musiał już pędzić dalej. Cofnęłam się do garażu i usiadłam na moim miejscu, gdzie czekała moja torebka. Po chwili pojawiła się P., która totalnie mnie zagadała. Dobrze było ją w końcu zobaczyć. Widziałyśmy się ostatni raz na testach, więc tym bardziej cieszyłam się, że spędzimy razem czas. W sumie pod koniec wyścigu tak na prawdę ożywiło się moje i P. kibicowanie, bo gdy wypadły nagle dwa samochody redbulla, byliśmy wszyscy w szoku. Lewis jechał po podium, a ja byłam z niego szalenie dumna. Potrzebuje takie momenty, aby nabrać większej pewności siebie. Gdy stał na podium i trzymał swoje trofeum prze bardzo się cieszyłam. -Jesteś cudowny. Gratuluje.- To było dobre uczucie, gdy mogłam złożyć pocałunek na jego ustach. Widziałam w jego oczach duże zmęczenie, ale i radość.
-Dziękuje. Jestem mega zmęczony, głodny i stęskniony.- Mocno mnie przytulił. Totalnie idealne zakończenie tej niedzieli.- Szybkie wywiady i wracamy odpoczywać. Poczekasz?
-Tak.- Złapał moją dłoń i udaliśmy się do jego pokoju, gdzie przygotował się do wywiadów
i opuszczenia toru. Podczas wywiadów postanowiłam przejść się z P. i jakoś zabić czas. Nie miałam szczególnie ochoty na to, aby stać i przyglądać się panelowi prasowemu. P. z czystej sympatii postanowiła, że idziemy do Williamsa przywitać się z tamtymi pracownikami. Sandra także dotrzymywała kroku swojemu chłopakowi. Dobrze było ją zobaczyć. Wróciłyśmy ponownie do miejsca, gdzie są wszystkie panele prasowe. George miał już wolne i czekał na P.
-No jesteście!- Spojrzał na nas wesoło.- Czy team 44 je z nami kolacje?- Objął ramieniem Penelopie, a i ona mocno się do niego przytuliła.
-Team 44 jeszcze nie jest w komplecie, ale na pewno się odezwie w tej sprawie do teamu 63.-Przybiłam mu piątkę i para udała się w stronę wyjścia z toru. Postanowiłam wejść do sali konferencyjnej i zobaczyć panel z wywiadami po wyścigu, na którym byli ci, którzy zajęli miejsce na podium. Stanęłam przy jednej ze ścian za dziennikarzem, który trzymał dyktafon. Nie skupiałam się bardzo na zadawanych pytaniach. Dobrze było widzieć Lewisa, który jest choć odrobinę szczęśliwy
z tego co robi. Dziennikarze uważnie słuchali. Jedni po prostu nagrywali inni pisali dokładnie to co mówili kierowcy. Obok mnie pojawił się szef federacji motosportu i tak samo jak ja bacznie obserwował to co dzieje się. Ciężko go nie rozpoznać, szczególnie że miałam okazje kilka razy spotkać go w swoim życiu. Uścisnął mi dłoń, co nie często zdarza się w jego wykonaniu. Po wymianie uprzejmości panel się zakończył, a ja udałam się do wyjścia. Czekałam na Lewisa
i bardzo chciałam wrócić do hotelu. Patrzyłam na swoje stopy i przesuwałam nimi po chodniku. Dość rytmicznie, coś zajęło moje myśli w oczekiwaniu.
-Lewis, a może zdradzisz nam kiedy planujecie ślub?- Spojrzałam przed siebie, a kilku dziennikarzy jeszcze nie chciało odpuścić. Nie wiedziałam, że to aż tak istotny temat. Formuła 1 zdecydowanie się zmienia.
-To zdecydowanie prywatny element mojego i Sary życia. Dzięki za pytania.- Dziennikarze skupili się na kierowcach Ferrari, a ja w końcu mogłam odzyskać Lu.
-W końcu oddali mi mojego chłopaka.- Uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił głupią minę.- Wszystko ok?
-Chłopaka? Masz chłopaka?
-A nie?- Zaśmiałam się, a on objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę wyjścia z toru.
-No chyba nie.
-Jak to nie? A nie jesteś moim chłopakiem?- Przyglądał mi się uważnie.
-A jestem?- Zaczynała mnie denerwować ta rozmowa.
-No jesteś moim chłopakiem... O co chodzi?- Podniósł nasze splecione dłonie i pocałował miejsce przed pierścionkiem. Już zrozumiałam o co mu chodzi.- Serio?
-Co?
-Panie narzeczony chłopaku, co to za podchody?- Poczułam pocałunek na mojej skroni, by po chwili zobaczyć go przed sobą i poczuć ciepły przyjemny pocałunek na swoich ustach.
-Szaleje za tobą, serio...- Uśmiechnął się szeroko i ponownie złapał moją dłoń. Już teraz bez przerwy na całowanie dotarliśmy do auta, którym wróciliśmy do hotelu. Zamówiliśmy jedzenie do łóżka i po prysznicu nikomu z nas nie chciało się nigdzie ruszać.- Jest jedzenie, całkiem dobre...
-To prawda.- Uśmiechnęłam się do niego. Wegański burger był zdecydowanie top.- Nawet nie przeszkadza ci jedzenie w łożku...
-Są wyjątki od pewnych reguł.- Uśmiechnął się delikatnie do mnie. Lubię go takiego. 
-Służbista.- Zaśmiałam się. Taca z naczyniami wróciła na wózek na którym przyjechała, a mi wcale nie chciało się iść spać. Mój towarzysz rzucił się na łóżko i przyciągnął mnie do siebie. Uwielbiam właśnie tak kończyć dni.
-Tak mocno jestem do ciebie przyzwyczajony, że dni bez ciebie tak mi się dłużą...
-Mam totalnie to samo.- Jeszcze mocniej mnie przytulił do siebie.- Fajne to wszystko, serio.
-To fajnie, że fajnie.- Moja skroń została obdarzona słodkim buziakiem, a my postanowiliśmy obejrzeć film. 

About me. I love you.Donde viven las historias. Descúbrelo ahora