44.

320 20 2
                                    

W Londynie była przepiękna wiosna. Dobrze było tu wrócić. W każdej porze roku to miasto jest piękne i urokliwe. Spędziliśmy popołudnie z rodziną Lewisa i to był uroczy czas, który był zdecydowanie pełen uśmiechu. Następnego dnia od rana byliśmy w podróży do Brackley. Lewis miał ochotę na poprowadzenie normalnego auta, w normalnych warunkach. Brzmi to dość absurdalnie, ale tak to wygląda. Lubię jak jest kierowcą, bo zawsze maksymalnie skupia się na jeździe, ale też chce być na bierząco z życiem samochodowym. Śpiewa, narzeka na innych kierowców i rzuca ciekawe tematy do rozmów. Pracowałam w międzyczasie, aby ze wszystkim zdążyć i też zająć sobie czas w aucie, a potem w fabryce. Nie wiem, ile czasu tam spędzimy. Zakładam, że wieczorem wrócimy do Londynu.
-Wolałabyś przyjęcie ślubne takie duże czy takie w skromnym gronie?- Spojrzałam na niego uważnie. Mimo, że miał okulary przeciwsłoneczne to i tak widziałam jego wzrok. Zaśmiałam się a on spojrzał na mnie z dziwną miną.- No co?
-Nic.- Podniosłam ręce i zamknęłam komputer. Do celu zostało jakieś 50 km, a my mijaliśmy pola pełne zieleni i drobne zabudowy. Anglia ma w sobie urok. Jest zupełnym przeciwieństwem górzystego, pełnego słońca i szampana Monako. Lubię tu wracać, bo jest spokojnie i kojąco.
-Czy to pytanie jest trudne?
-Nie rozmawialiśmy na ten temat, albo nie przypominam sobie. W sumie to nie wiem...
-A jest szansa, abyś mogła pomyśleć o tym temacie?
-A śpieszy się nam?- Uśmiechnął się i rozłożył ręce. Nie miałam pojęcia, że aż tak mu zależy.- Pomyślę.
-Dziękuje.- Droga do samej fabryki przebiegła już bardzo szybko. Dawno nie byłam w tym miejscu, ale niewiele się zmieniło oprócz przybycia dużej ilość pamiątek za miejsca na podium. Bolid z sezonu 2021 stał na środku holu, w pełni chwały i pięknie się prezentował. Przywitało nas kilka osób, które czekały aż się pojawimy. Bardzo miło było spotkać te osoby ponownie w tym samym miejscu. Postanowiliśmy się rozdzielić, bo jego praca w tym zakresie nie do końca mnie interesuje i też nie chce przeszkadzać, a ja mam też swoje zajęcia. Zostało przygotowane dla mnie miejsce, w jednym z przeszkolonych gabinetów. Chyba długo nie było przez nikogo zajęte, bo było idealnie czyste i nie było w nim żadnych elementów, które wskazywały by, że ktoś tu pracuje.
-Kawy?- Uśmiechnęła się do mnie drobna blondynka z idealnie stworzoną fryzurą i makijażem.
-A mogę sama sobie zrobić kawę?- Spojrzała na mnie dziwacznie. Odłożyłam torebkę, komputer
i udałam się za nią. Ekspres parzył dla mnie pyszne cappuccino, a ja przeglądałam media społecznościowe. Dodałam zdjęcie na relacje z wejścia do siedziby i zabrawszy kawę wróciłam do swojego tymczasowego gabinetu. Miejsce do pracy było bardzo przyjemne, dobrze doświetlone. Cicha muzyka unosiła się z innego pomieszczenia, a ja pijąc kawę pisałam kolejne kilka dokumentów. Ucięłam krótką rozmowę z tatą, który wpadł na kilka szalonych pomysłów,
z których musiałam go szybko zabrać i nie pozwolić mu do nich wracać. Kawa skończyła się, więc postanowiłam przejść się, aby umyć kubek i zobaczyć co słychać u Lewisa. Doskwierał mi też lekki ból brzucha w miejscu rany. Jednak wybór jeansowych spodni i dodanie do nich paska, bo ma być tak stylowo, to nie był dobry pomysł. Zjadłabym też jakiś lunch, więc mam nadzieje, że ktoś będzie też miał takie chęci. Gdy przechodziłam przez korytarze na pewno zauważalny jest tutaj totalny spokój. W każdym gabinecie spokojnie pracują ludzie, nie ma chaosu
i zamieszania. Właściwie to nawet nie ma gwaru. Znalazłam gabinet, gdzie pracował Lewis razem z Bono. Zapukałam delikatnie i od razu usłyszałam, że mogę wejść.
-Hej.- Pomachałam ręką, a panowie obrócili się na krzesłach.
-Hej.- Inżynier uśmiechnął się, a Lewis zerkał w telefon.
-Chciałam zaproponować lunch. Czy jesteście chętni?
-Zdecydowanie.- Panowie odpowiedzieli w jednym momencie, a mnie to ucieszyło. Moja dłoń została zamknięta w dłoni Lewisa. Miejsce ogromnej burzy pomysłów zostało opuszczone, a my udaliśmy się do miejsca, gdzie można zamówić sobie lunch i co tylko się chce. Resztę popołudnia przebiegła dość podobnie, czyli ja pracowałam i Lewis także pracował. Nie działo się zupełnie nic, ale o dziwo to ja byłam tą czekającą na zapracowanego kierowcę. Raczej na ogół to mnie trzeba odrywać od pracy. Wieczorem, gdy dotarliśmy do Londynu postanowiliśmy zabrać mamę Lewisa na kolacje. Zarezerwowałam stolik w Nobu, bo wiem że to jedna z jej ulubionych restauracji. Uwielbiam z nią spędzać czas. Jest prze kochaną kobietą. 


Następny dzień właściwie przebiegał podobnie, podróż do fabryki i tym razem spotkanie
z pracownikami. Pojawił się George, którego dobrze było zobaczyć. Zawsze tryska pozytywną energią i nastawieniem. Wokół niego ludzie zawsze dużo się uśmiechają, co jest cudowne. Postanowiłam wkręcić się na spotkanie z pracownikami, aby posłuchać i wesprzeć duchowo Lewisa. Zrobiłam mu kilka zdjęć, bo wiem że lubi kolekcjonować fotografie z takich momentów. Lubię słuchać o jego motywacjach i chęci spełniania swoich celów na dany czas. George także jest ciekawym, inspirującym człowiekiem i ma boski brytyjski akcent, czego zazdroszczę P. Brzmi to cudownie.
-Sara, czy mogę ciebie prosić? Masz gościa.- Spojrzałam na Kate, która dzisiaj ma zmianę na recepcji. Byłam zdziwiona, bo raczej nikogo się nie spodziewałam. Prędzej bym pomyślała, że to kurier z nową parą butów. Szłam za nią i starałam się dorównać jej, ale miała bardzo szybkie tempo, mimo że dzisiaj miała założone obcasy. Brzuch doskwierał mi, ale dzisiaj nie popełniłam tego błędu i założyłam sukienkę w kształcie litery a, co dodało mi swobody. Gdy doszłyśmy do drzwi byłam lekko zdziwiona.
-Ignorowałam maile, od twoich pracowników.- Spojrzałam na mężczyznę, który miał idealnie ułożoną fryzurę i garnitur. Obok niego stało dwóch współpracowników. Niezła fatyga. Podaliśmy sobie dłonie, aby była namiastka tego, że jest miło.
-Dlatego dowiedziałem się, gdzie przebywasz i postanowiłem porozmawiać.
-Pytanie czy chce rozmawiać. Nie jestem zainteresowana pracą w twojej komisji.
-Dlaczego? Nie znam wybitniejszego specjalisty od finansów.
-Raczej firmy pracują ze mną, bo chcą być finansowo kreatywne, więc nie będzie mi po drodze, jeśli będę pracować w podmiocie, który chce to zniwelować.- Spojrzał na mnie dość poważnie, ale za chwile się uśmiechnął. Starłam się trzymać fason i formę dość ostrej i zdecydowanej kobiety.- Limity budżetowe, aby wyrównać pieniądze, którymi ocieka twój sport. Powinna zająć się tym osoba, która to wymyśliła. 
-Mamy wiele osób pracujących przy tym projekcie. Myślę, że twoja praca dla nas tylko ci się opłaci.
-Niezły paradoks, że rozmawiamy o pracy dla federacji motorsportu, a znajdujemy się w siedzibie jednej z drużyn.
-To prawda. Nazwijmy to przyjacielskim spotkaniem.- Spojrzał wymownie na osoby, które stały obok niego.- Przedstawię ci warunki, porozmawiamy i jeszcze raz się zastanowisz dobrze?
-No dobrze.- Lekko uśmiechnęłam się. Zawsze mogę wysłuchać.
-Jesteś jeszcze bardziej niemiła.- Zaśmiałam się pod nosem.
-Czasem tak się zdarzy.- Postanowiłam wysłuchać co mają do powiedzenia. Tak czy siak, nie dał by mi spokoju. Podeszłam do Kate i poprosiłam ją o udostępnienie jakieś sali konferencyjnej. Gdy przemierzaliśmy do miejsca docelowego napisałam do Lu, że mam spotkanie. Poprosiłam Kate, aby dyskretnie poinformowała Toto, że w jego firmie przebywa szef FIA. Nie chciałabym, aby nie miło się zaskoczył, że ktoś kręci się po jego korytarzach, bez jego wiedzy. Choć zakładam, że i tak o tym wie. Gdy usiadłam na przeciwko panów, zaskoczyłam się ich przygotowaniem. Dostałam wydrukowany konspekt i postanowiłam zerknąć, w między czasie, gdy będą się produkować. Po przemowie usiadł wygodnie w krześle i rozłożył ręce. 
-Co ty na to?- Wstałam i spojrzałam przez ogromne okno, które przebiegało przez całą długość sali konferencyjnej. Miałam totalny mętlik w głowie, bo nie chciałam pracować przy tym projekcie. Pracowałam w pilotażu w roku 2019, gdy to tworzyliśmy i 2020, gdy pomagałam w konsultacjach. Nie chciałam się ponownie w to bawić, szczególnie że Lewis pojawił się w moim życiu na stałe i nie chce komplikować mu życia.
-Cóż... 

About me. I love you.Where stories live. Discover now